BiedaNAS - or a budget network drive (film, 47 minutes)
In the latest episode on the Coleslav channel, the host discussed building a NAS, or Network Attached Storage, which is highly beneficial for data storage. The focus is on creating a budget version of a NAS using old terminals, making this project accessible to everyone. The costs of constructing such a device are very attractive, as one can assemble a functioning NAS with used parts for under 350 PLN, which certainly draws attention compared to branded solutions. The video showcases various options based on several aging terminals, which is quite interesting for DIY enthusiasts and those looking to save money.
Toggle timeline summary
-
Introduction to the value of NAS devices.
-
NAS can be used for various purposes, from backing up important data to storing multimedia.
-
Discussion on creating a DIY NAS using old terminals.
-
Offering various DIY options based on three terminal devices.
-
Introduction to the basic concept of NAS without advanced features.
-
Details on storage capacities and price considerations for disks.
-
Comparative costs of used NAS devices in the market.
-
Overview of OpenMediaVault as the chosen NAS operating system.
-
Basics of disk types suitable for NAS usage.
-
Discussion on choosing older disks and their reliability for less critical data.
-
Advising against using error-prone disks for important data.
-
Starting the practical assembly with the first terminal.
-
Introduction to the Fujitsu Futro S900 terminal.
-
Exploration of the terminal's specifications, including the processor.
-
Confirming power connection for a 3.5-inch disk.
-
Methods for securely placing the drives inside the terminal.
-
Plan for system disks and software installation.
-
Device testing and analysis of working temperatures.
-
Exploration of building a secondary NAS with the Fujitsu S720 terminal.
-
Comparative advantages of the S720 terminal's specifications.
-
Building a NAS using an Intel Atom system with energy-efficient considerations.
-
Discussion on yearly operational costs for running a NAS.
-
Final cost analysis and review of components for the built NAS.
-
Summary of the project and potential future improvements.
-
Conclusion with thanks to the viewers.
Transcription
Cześć, chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że NAS to coś, co warto posiadać. Sieciowy dysk ma wiele zastosowań, od backupu ważnych danych, po magazynowanie trywialnych multimediów. Jednak przeglądając oferty na markowe rozwiązania tego typu, szybko okaże się, że nie jest to tania zabawka. Najtańszy jednozatokowy NAS z marki Synology to ponad 500 zł, oczywiście nie licząc ceny dysku. W tym odcinku spróbujemy zrobić NASA domowymi metodami. Nie będzie redundancji, nie będzie wysokich prędkości, nie będzie łatwo, ale za to będzie tanio, bardzo tanio. Bo bieda NASA będziemy robić na bazie starych terminali. Zapraszam do oglądania. W materiale zaproponuję Wam kilka wariantów na bazie trzech urządzeń bazowych. Dwa z tych urządzeń to, jak mówiłem, terminale. Jeden dodatkowy zbudujemy na platformie z Atomem w PC-dowej obudowie. Tak dla porównania. Naszym celem, jak sugeruje tytuł, będzie tani NAS. Nie będę Wam robił wykładu z tego, czym są NASy, bo pewnie wiecie. Dodam jedynie, że w tym materiale będziemy robić najbardziej podstawowe wcielenie NASA, czyli nie będzie tam żadnego serwera WW, streamowania multimediów, czy podpiętego monitoringu. Jedyne, co nas interesuje, to aspekt dysku sieciowego. Nie dlatego, że oprogramowanie nam nie pozwoli na nic więcej, ale raczej dlatego, bo sprzęt na to nie pozwoli. Składamy przecież taniego NASA. No właśnie, taniego, ale to chyba oczywiste, że jego cena finalna zależy w dużej mierze od dysku, na jaki się zdecydujecie. A ja muszę się zdecydować na jakąś pojemność, aby podać przykładowe ceny. Wybrałem więc magazyn danych o pojemności 2 TB. Zanim przejdziemy do sprzętów, chciałem Wam jeszcze pokazać, ile kosztuje firmowy, używany NAS, który spełnił to kryterium. Okazuje się, że najniższa cena za takiego NASA w okresie, kiedy powstawał ten materiał, to 350 zł. Na przykład taki oto Zyxel, dwuzatokowy, już z dyskami po 1 TB każdy. Inna opcja to taki NetShare za 250 zł, ale bez dysku. A ten, jak się przekonacie, kosztuje coś w okolicy 100 zł, więc za podobne pieniądze można zdobyć takie jednodyskowe rozwiązanie. Magiczną ceną jest zatem 350 zł za NASA z magazynem na dane o pojemności 2 TB. Jeśli ją przekroczymy, to jest to fail. System, który będziemy instalować na urządzenia, to OpenMediaVault. Takich darmowych NAS-owych OS-ów jest wiele, chociażby TrueNAS, dawniej znany pod nazwą FreeNAS, RockStor czy EasyNAS. Wybrałem OpenMediaVault z dwóch powodów. Po pierwsze przejrzysty i funkcjonalny interfejs webowy, a po drugie niskie wymagania sprzętowe. W materiale nie będę jednak opowiadał o tym, jak taki system zainstalować czy skonfigurować. Jeśli potrzebujecie takiej pomocy, to wiedzcie, że kolejnym plusem OpenMediaVault jest to, że poradników na ten temat znajdziecie na YouTube wiele. Nie można mówić o NAS-ach nie wspominając o dyskach. Te podstawowe informacje pewnie już znacie. Czyli tak zwane dyski zielone są ECO, fioletowe do monitoringu, a czerwone do NAS-ów. Specjalnie powiedziałem tak zwane, bo nie są to zasady wyryte w kamieniu. Taka oto Toshiba dla przykładu, choć bije czerwienią, nie jest dyskiem NAS-owym. Innymi słowy, co firma to obyczaj. W tym materiale na kolor nie będziemy zwracać uwagi, bo składamy taniego NASA. Ustawimy opcję usypiania dysków po pięciu minutach, przeżegnamy się i będziemy liczyli na to, że to wystarczy. To teraz kilka kapitul na temat dysków z braku lepszego określenia nie pierwszej świeżości. Posiadam w domu Media Center zbudowane ekskluzywnie z dysków, które świecą jakimiś błędami. Nic poważnego, nie są to te czerwone błędy z HD Tune. W rozwiązaniach profesjonalnych takie dyski idą do kosza, dlatego mam ich sporo. W moim HTPC działają już od pięciu lat, dzień w dzień i nie mam z nimi problemów. Jestem po prostu świadomy, że nie są to dyski, gdzie warto trzymać ważne dane, dlatego przepis na lekarstwo na raka mam na innych dyskach, a tutaj leżą same rzeczy, które łatwo można pozyskać z sieci. Żeby było jasne, nie polecam Wam budowania NASA z dysków z błędami, a jedynie sugeruję, że jeżeli planujecie tam trzymać np. Matrixa, że jeżeli planujecie tam trzymać np. wideo na licencji Creative Commons, które łatwo poprac z sieci, to może warto rozważyć taką opcję. W takiej sytuacji koniecznie włączcie Smarta. Kiedy dysk będzie na ostatniej prostej, Smart dawa o tym znać. Status Prefail oznacza, że dysk zaraz padnie. Status Old Age oznacza, że wszystko jest w porządku, nic się nie dzieje, jest super. A tak naprawdę oznacza, że w każdej chwili status może się zmienić na Prefail, ale dopóki to nie nastąpi, możemy szaleć. Warto też mieć w tyle głowy, że Smart nie jest specjalnie dokładnym, czy nawet rzetelnym testem. Mam jeden dysk ze statusem Prefail od lat w Media Center i cały czas działa. Jeszcze raz podkreślam, bo wiem, że dla wielu jest to wrażliwa kwestia. Nie składajcie NASA na dyskach z błędami, jeśli chcecie na nich trzymać ważne dane. Przechodzimy do części właściwej, a zaczniemy od terminala, do którego upchnąłem duży 3,5-calowy dysk. Pierwszy biedenas będzie bazował na terminalu Fujitsu Futro S900. Model ten był swego czasu reklamowany jako najpotężniejszy terminal na rynku, który miał sobie radzić nawet w zastosowaniach 3D i jako pierwszy wspierał API DirectX 11. Wyszło kilka wariantów tego terminala i wszystkie posiadały jakąś wersję procesora AMD z serii G. W moim jest to GT44R, czyli ani najlepszy jaki mógł być, ani najgorszy. Taktowanie wynosi 1,2 GHz i jest to procesor jednordzeniowy, 64-bitowy. Nawet Google Docs nie może w to uwierzyć i sugeruje, że jednordzeniowy to błąd i powinno być dwurdzeniowy. MDMowskie TDP tego procesora wynosi 9 W, a maksymalna temperatura pracy wynosi 90 stopni i jak widać procesor jest w tym terminalu chłodzony pasywnie. GT44R posiada zintegrowany układ graficzny Radeon HD 6250. Inne procesory z tej serii posiadają inne grafiki, co u nas nie jest istotne. Więc i GPU jest takie sobie, i procesor też, ale powinien wystarczyć do naszego celu. Sprawdźmy co jeszcze znajdziemy na płycie terminala. Pierwsze co powinno się nam rzucić w oczy to port SATA, czyli duży plus. Mamy też złącze mSATA, co jest kolejnym plusem, bo możemy rozdzielić dysk systemowy od magazynu na dane, co też zrobimy. S900 posiada dwa sloty SODIMM na pamięć RAM typu DDR3. Instrukcja twierdzi, że max 104 GB, ale użytkownicy twierdzą, że osadzają w środku nawet 8 GB. Nieważne, my osadzimy 2 GB, to w zupełności wystarczy. Na płycie głównej widzimy jeszcze slot PCI oraz coś, co wygląda jak PCI Express, ale wedle instrukcji jest to jakiś własnościowy port wykorzystywany w parze z PCI i specjalnym riserem. Nieistotne, nie będziemy wykorzystywać PCI. To znaczy, będziemy, ale nie tak jak myślicie. Jest tutaj jeszcze jedna rzecz, która nas interesuje. To oto złącze zasilania. Z instrukcji możemy wyczytać, że ten znajomy konektor, znany ze stacji dyskietek, który zwykle niesie 12 V, faktycznie niesie 12 V. Chwila z miernikiem i mamy potwierdzenie. To otwiera nam drogę do bezproblemowego zasilania dysku 3,5-calowego. Pytanie tylko, czy się zmieści. Jak głosi przysłowie wymyślone chyba przez... tego pana? Jak się popieści, to się zmieści. Aby osadzić dysk stabilnie, wykrzyknik, wykorzystałem płytę DVD jako półkę i osadziłem wszystko na slocie PCI. Przypominam, że oglądacie materiał o Biedanasie. Oczywiście można go przytwierdzić mocniej, stabilniej, ale nie widziałem potrzeby, aby to robić, bo dysk po nałożeniu obudowy trzał się w środku solidnie, więc zostawiłem. Terminal kosztował mnie dokładnie 26,55 zł, i to już z zasilaczem, ale bez pamięci i dysku. Koszt RAM-u to jakieś 10 zł za kostkę 2GB 1066MHz, ale pewnie da się kupić taniej. W roli dysku systemowego najrozsądniej będzie wykorzystać złącze MSATA. Dysk jaki będzie nam potrzebny to minimum 4GB, co nie jest zalecane. 8GB powinno być ok. Koszt takiego dysku to... i tutaj mamy mały zgrzyt. Takich dysków nie ma, albo pochowały się przede mną. Jest całe mnóstwo 2GB, a później zaczyna się wysyp tych o pojemności 120 lub 128GB. Cena za taki większy dysk to ok. 70 zł. 16GB dyski udaje się znaleźć, ale z jakiegoś powodu kosztują tyle co te większe, więc do ceny końcowej doliczam 69 zł za dysk o pojemności 128GB. Teoretycznie ten zakup jest zbędny, bo system można postawić na dysku obok magazynu na dane, ale nie jest to zalecane i wcale nie jest takie proste. Ostatni element to właśnie dysk na dane. Tak jak zapowiadałem, na nim też będę chciał oszczędzić, więc szukałem tylko używek. Ustaloną pojemność 2TB, bez błędów, znalazłem już za 105 zł, jednak jeśli nie boicie się utraty danych, to już za połowę tej ceny można coś znaleźć. Mamy już wszystko i możemy się zabrać za instalowanie OpenMediaVault. Pamiętajcie, że wykorzystałem podzespoły jakie miałem akurat na stanie, a żeby było śmieszniej, wszystkie potrzebne komponenty są od Samsunga. Dysk MSATA, dwie kostki pamięci PC3 8500S oraz dysk 3,5 cala 7200 obrotów na minutę o pojemności 1TB. Niestety nie znalazłem na czas tego o pojemności 2TB, ale to w sumie nieistotne. Po odpaleniu wszystko działa, OpenMediaVault zainstalował się bez problemu Jednak jedna rzecz nie dawała mi spokoju, a mianowicie temperatura procesora. Otóż terminal jak mówiłem jest chłodzony pasywnie, a zastosowany radiator nie dość, że jest mały, nie dorasta nawet do obudowy, która stałaby się jego naturalnym przedłużaczem, to w dodatku jest to zwykły aluminiowy radiator. W rezultacie urządzenie robi się dość gorące. Wymiana pasty będzie pewnie dobrym pomysłem, dodać wentylatory. Miejsca i sygnały karstwo między obudową a radiatorem na procesorze jest jakieś 7-8 mm i chyba jedyna opcja na wentylator, jaka nam zostaje to malutkie kulerki od maliny. Są to 5V, a na płycie mamy jeszcze wolne piny do USB. Na szybko zainstalowałem Windowsa 10, wpuściłem Cinebencha 11 i sprawdziłem odczyty w OpenHardware Monitor. Bez aktywnego chłodzenia terminal dobija z temperaturą w szczycie 72,5 stopni. Po dodaniu dwóch niepozornych wentylatorów widzimy wyraźną poprawę w szczycie 56,1 stopni. Biorąc pod uwagę, że maksymalna temperatura to 90 stopni, a NAS raczej nie przeprowadza tak skomplikowanych czynności jak renderowanie, można uznać dodawanie aktywnego chłodzenia jako niepotrzebne. Jeśli jednak ktoś chciałby się zaopatrzyć w takie wentylatorki do Raspberry Pi, to jeden kosztuje 10 zł. Jeżeli już padł hasło malina, to może myślicie, że bieda NASA powinna nam oprzeć właśnie na malinie. Cóż, najwyraźniej nie widzieliście ile kosztuje obecnie malina. I to wcale nie najnowsza. Wracamy do S900. Watomierz nie pokazuje nic niepokojącego. Podczas operacji wgrywania na nas większej ilości danych, kiedy również procesor jest obciążony, miernik pokazuje w szczycie 26,9 W. Peak podczas bootowania wynosi 35,8 W, a podczas pracy bez obciążenia notujemy coś w okolicy 20 W. Zanim zabierzemy się za kolejny terminal, chciałem jeszcze podpowiedzieć, że do płyty głównej w tym terminalu można sobie samemu dolutować gniazdo SATA. Opisano to w zgrabny sposób na stronie Hackaday. Link w opisie. Kolejnego NASA zbudujemy w oparciu o terminal marki Fujitsu, tym razem model S720, którego już kiedyś pokazywałem na kanale w roli retro konsoli. Czy poradzi sobie jako NAS? Przekonajmy się. S720 posiada procesor AMD GX217GA i jest on nowszy od tego w modelu S900. Procesor z S900 wyszedł w 2011 roku, a ten z S720 dwa lata później i jest pod każdym względem lepszy. Ma większe taktowanie 1650 MHz. Ma dwa razy więcej pamięci cache, tej drugiego poziomu mamy tutaj 1 MB. Warto jeszcze zaznaczyć, że procesor jest dwurdzeniowy dwułątkowy i obsługuje pamięci DDR3 1600 MHz. Procesor w S900 obsługuje max modułu o taktowaniu 1066 MHz. Jest tylko jeden parametr, w którym starszy procesor wygrywa i jest nim TDP. Dla GX217GA jest to wartość 15 W, a dla starszego procka 9 W. Terminal może być waż za 57 zł. I już z zasilaczem i RAM-em dysk zwykle też jest w zestawie. Zwróćcie jednak uwagę, że w ofertach często znajduje się błąd. Otóż możemy wyczytać, że są tutaj dwa sloty M-SATA, ale tak naprawdę jest jeden. Ten drugi wyglądający jak M-SATA to mini PCI Express, domyślnie do podpięcia karty Wi-Fi. Przyjrzyjmy się płycie. Całość również została zamknięta w wielkiej obudowie. Tak dużej, że także zmieści się tutaj dysk 3,5 cala. Co prawda radiator uniemożliwił umieszczenie dysku tak jak w S900, ale dla chcącego nic trudnego. Nieważne, tym razem zrobimy coś innego. Nośnikiem systemowym był tutaj dysk M-SATA, jednak pod coolerem znajduje się zwykłe złącze SATA. Postanowiłem więc zrobić tego NASA w oparciu o dwa dyski 2,5 cala spiętych w RAID 0. To oznacza, że musimy zaopatrzyć się w taką przelotkę z M-SATA do SATA. Koszt 15 zł. Mamy więc załatwioną kwestię ilości potrzebnych portów SATA, ale skoro oba dostępne porty zostaną wykorzystane do zrobienia rajda stripowego, to na czym zainstalujemy system? Otóż OpenMediaVault postawimy na pendrive. Tak, taka możliwość istnieje i od jakiegoś czasu jest to dość popularna metoda za sprawą pluginu jaki można, a nawet trzeba, doinstalować do systemu. Chodzi o to, że jeśli zainstalujemy system na zwykłym pendrive, to twórcy OpenMediaVault szacują, że taki pendrive pożyje... miesiąc. Ilość operacji zapisu go po prostu zabije. Dlatego instrukcja zaleca stosowanie pendrive'u z tak zwanym static wear leveling. Nic prostszego, wchodzicie na Allegro albo inne morele i... no właśnie, i co? Jeśli nie znacie konkretnego modelu, który wspiera statyczne wyrównywanie zużycia, czyli coś co posiada każdy albo prawie każdy dysk SSD sprzedawany obecnie. Przyznam się Wam, że ja nie znalazłem ani jednego takiego pendrive'a, bo z jakiegoś powodu producenci nie chwalą się tym aspektem swoich pamięci, ale też muszę zaznaczyć, że nie szukałem specjalnie długo. A to właśnie dlatego, bo ktoś sprytny napisał wspomniany plugin i teraz nie ważne jest już jakiego pendrive'a użyjemy. Plugin ogranicza ilość zapisywanych danych w taki sposób, że większość będzie się kumulowała w ramie i zamiast tysiąca malutkich zapisów zrobiony zostanie jeden. Wasz dysk SSD też się nie obrazi, jeśli doinstalujecie taki plugin. Zatem po instalacji Open Media Vault zabieramy się za dogranie pluginu, a żeby to zrobić konieczne jest dociągnięcie paczki dodatków i na dzień dzisiejszy można to zrobić jedynie po zalogowaniu się jako root na cienkim kliencie. Link do instrukcji umieszczam w opisie. Zanim jednak zabierzecie się w zestawienie systemu warto poświęcić chwilę samemu pendrive'owi. S720 posiada dwa porty USB 3.0. Niestety tylko na froncie i po osadzeniu tam wielkiego pendrive'a nie wygląda to ładnie. Z drugiej strony to nie ma wyglądać ładnie, tylko ma ładnie działać. Zdecydowanie polecam podpięcie tutaj pamięci USB, a jeśli wystający pendrive was odstrasza to zawsze można zdecydować się na taki malutki. Ja użyję SanDisk UltraFit, którego widzicie na ekranie. Rosonne minimum to jak już mówiłem 8 giga, 16 jeśli chcecie być ostrożni. Wariant 16 GB kosztuje od 19 zł w górę. Ja miałem pod ręką wariant 64 giga, więc taki wykorzystam. Zrobiłem też pomiary szybkości odczytu nad tym konkretnym terminalu. Wygląda to tak. USB 3.0 nie jest jakoś szczególnie istotne biorąc pod uwagę to co będziemy składać, a jeszcze raz przypomnę składamy bieda NASA, a to zobowiązuje, aby szukać oszczędności gdzie popadnie. Dla zabawy zainstalowałem OpenMediaVault na takim oto pendrive'ie firmy Skoda. Jest to zwykły reklamowy pendrive jaki rozdaje się na imprezach. Często jest to najgorsze syf jaki można sobie wyobrazić i ten pendrive nie zawodzi. Instalacja trwała... hmm. Kiedy odpaliłem instalator oglądałem na drugim monitorze Władcę Pierścieni. Zacząłem dokładnie w momencie jak Frodo i Sam wyruszyli z Hobbitonu, a kiedy instalacja dobiegła końca wychodzili z Morii. Czyli coś w granicy godziny i 40 minut. Czyli długo, bo na pendrive'ie USB 3.0 trwało to jakieś 10 minut. A tak wygląda pomiar prędkości tego skodowego pendrive'a. Niby dramat, ale tylko niby, bo okazuje się, że prędkość po zainstalowaniu nie jest już tak istotna czy dokuczająca, jeśli, podkreślam, chcecie zwykłą sieciową skrzynkę na dysk. Ja jednak zostanę przy tym małym sandisku. Częstym zarzutem dla takich małych pendrive'ów jest to, że strasznie się grzeją, ale ja tego nie zaobserwowałem. Być może ten plugin robi swoje, ilość zapisów jest tak mała, ale nie jest to problem. Skoro do środka zmieści się dysk 3,5 cala, to bez większego problemu zmieścimy tutaj dwa dyski 2,5 cala. Mocowanie można rozwiązać na wiele sposobów. Można np. przykręcić dyski do obudowy, jest tam wiele otworów. Można przymocować trytkami, a można też, i ja poszedłem tą drogą, wydrukować sobie kieszeń na dysk. Specjalny projekt dla drukarek 3D przygotował dla Was jeden z widzów, Łukasz. Z tego miejsca dziękuję za pomoc. Łukasz przygotował też podstawkę mocowaną do środka obudowy terminala, bo niektóre modele sprzedawane na Allegro jej nie posiadają. Ja np. nie miałem takowej. Link do strony, gdzie pobierzecie projekty umieściłem w opisie. Znajdziecie tam też projekt stojaka do tego terminala. Zwróćcie też uwagę, że jest to kieszeń na cztery dyski. Wink, wink. Ważną informacją jest to, że ta kieszeń jest wymierzona pod dyski 2,5 cala o wysokości 7 mm. Jak widzicie na załączonym obrazku, wysokości dysków 2,5 cala mogą być różne, więc zwracajcie na to uwagę. Innym sposobem jest zbudowanie stelażu na dyski samemu z pomocą zużytych kart płatniczych itp. Na długość są idealne do naszych celów, wystarczy dociąć na wysokość, dorobić otwory i gotowe. Możemy zabrać się za kolejny problem, czyli zasilanie. W tym terminalu nie mamy wyprowadzonego zasilania dysków i musimy je zrobić sami, wykorzystując piny USB. Bierzemy więc stary zasilacz, obcinamy, lutujemy i gotowe. Tyczka do podpięcia głośnika do płyty głównej jest dobrym kandydatem. Tak oto pojawił się kolejny problem. USB 2.0, jakie tutaj mamy na płycie, to 5V, 0,5A. Dyski 2,5 cala o pojemności 500GB w górę wymagają jednak więcej niż 0,5A. Nierzadko jest to cały amper jak na załączonym obrazku. To nie znaczy, że taki dysk nie zadziała, ale też nie ma pewności, że będzie działał prawidłowo. A jak już zadziała, to może się w pewnym momencie wyłączyć, jak za dużo będziemy chcieli na niego wgrać. Niemal wszystkie dyski o pojemności, jaka nas interesuje, czyli 1TB, wymagają około 1A. Niemal wszystkie, bo znalazłem serię dysków, która pomimo dużej pojemności wymaga zaledwie 0,55A. Bingo, takich dysków użyjemy. Dokładnie oznaczenie widzicie na ekranie. Kupiłem jeden za 59zł i drugi za 84zł. Pamiętajcie, że na takim Allegro możecie dodać hasło WD10SPCX do obserwowanych i jak tylko pojawi się takowy, to można go ustrzelić w dobrej cenie. Inna metoda to zakup jakiegoś Pololu albo innej przetwornicy, ale nie chciałem się w to bawić. Podpowiem jedynie, że taka opcja istnieje i dodam jeszcze, że te piny też kopią. Chłodzenie jakie tutaj zastosowano jest już solidniejsze i posiada miedziane elementy, więc daruję sobie dodawanie kulerów. W dodatku jest to terminal, który dość mocno już wymęczyłem i nigdy nie miałem problemu z temperaturą. Słowem uzupełnienia dodam, że RAM miałem w zestawie z terminalem i jest to 2GB. Koszt jednej kostki 1600MHz to 10zł. Mamy już wszystko niezbędne do uruchomienia NASA. Po zainstalowaniu możemy od razu zabrać się w zastawienie rajda. Nie będę tutaj opowiadał jak to zrobić, bo takich poradników jest wiele. W każdym razie po chwili mamy gotowe do pracy NAS z 2TB na dane. Czy warto robić tutaj rajda, zwłaszcza tylko zerowego? Musicie sobie sami odpowiedzieć na to pytanie, bo mamy tutaj zarówno plusy, jak i minusy takiego rozwiązania. Jeśli liczycie na lepsze transfery, to możecie zainstalować rajda, bo głowic będzie razy dwa, to za smucem was. Choć w PC takie rozwiązanie działałoby szybciej, to tutaj ograniczy nas przepustowość sieci. Dodatkowym minusem jest brak redundancji, czyli jeśli jeden z dysków padnie, to cała macierz się rozsypie. Rajd czy nie rajd, NAS jest gotowy, a na watomierzu sielanka. W szczycie podczas bootowania 16,4W. Podczas kopiowania plików na NAS widzimy max 18,4W. Podczas kopiowania plików na NAS widzimy max 18,6W, a podczas bezczynności coś w okolicy 10W. Ale, podpowiedziałem już, że ten terminal pozwoli nam na zrobienie o wiele lepszego NASA i tym zajmiemy się teraz. Tak jak zaspoilerowałem, do S720 zmieszczą się bez problemu 4 dyski. Sprawdźmy, jak to będzie działało i jak tego dokonać. Portów SATA, jak wiecie, mamy jak na lekarstwo. Jak zatem dodać kolejne dyski? Okazuje się, że możliwości jest wiele. Po pierwsze, możemy wykorzystać ten port Mini PCI Express. Kupiłem stosowną kartę za 80 zł. Pozwala ona, jak widać, podpiąć dwa dyski SATA. Sprawdziłem i potwierdzam, że działa. Do tego można zastąpić adapter mSATA na taki, który daje dwa porty SATA. Ale nie znalazłem takiego na naszym rynku. Wiem jednak, że takie istnieją i niestety nie są tanie. Albo raczej nie były tanie, jak były dostępne. To oznacza, że ten niepozorny, taniutki terminal pozwoli podpiąć aż pięć dysków poprzez interfejs SATA. A jeśli się uprzemy, to zmieścimy tutaj te pięć dysków, bo jeśli zrezygnujemy z tej podstawki i pozbędziemy się tego mocowania, to mamy miejsce na kolejny dysk. Równie dobrze tym piątym dyskiem może być SSD na system, wyciągnięty z obudowy i przyczepiony gdziekolwiek. Ja jednak pójdę jeszcze inną drogą. Dokupiłem adapter pod mini PCI Express, który daje mi dodatkowy port USB. Niby kolor sugeruje, że jest to USB 3.0, ale tak nie jest. Otóż podpinając tutaj dysk twardy z pomocą specjalnej karty osiągniemy transfery takie, jak widzicie na ekranie. Jednak po podpięciu pendriva z pomocą wspomnianej przelotki widzimy zaledwie 32 MB w odczycie i 21 w zapisie, czyli jest to raczej USB 2.0. To cały czas wystarczające prędkości do naszych celów, jednak kupno takiej przelotki traci trochę sens, bo równie dobrze możemy pena podpiąć z tyłu do portu USB 2.0. Ot, mam, to użyję. Koszt takiego gadżetu to 22 zł. Zatem tutaj będzie podpięty pendrive z systemem. Dodatkowe dwa dyski 2,5 cala zostaną w moim NASie podpięte do portów USB 3.0 na froncie. Jednak aby tego dokonać musimy skorzystać z takiego przedłużacza oraz z adaptera SATA na USB. Przedłużacz jest w zasadzie opcjonalny, ale ułatwi kwestię zasilania, bo cztery wtyczki z zasilaniem w tak niewielkiej konstrukcji nie będzie łatwe do przymocowania. Dodatkowo, jeśli użyjemy przedłużaczy, możemy poprowadzić kable w okolice portów na przodzie i po dorobieniu otworu w obudowie możemy od razu podpiąć adaptery do portów USB. Bez przedłużaczy SATA, które kosztują 10 zł za sztukę, musimy zaopatrzyć ją w przedłużacze USB 3.0. Wystarczy taki o długości 0,3 metra. Być może się zastanawiacie, czy stracimy na prędkości dysków, skoro podpinamy je przez USB, a nie przez SATA. Cóż, w naszym scenariuszu odpowiedź brzmi nie. USB 3.0 oferuje o wiele wyższe szybkości niż po pierwsze możliwości takich dysków, a po drugie przepustowość sieci gigabitowej. Więc USB 3.0 jest jak najbardziej ok, a ponieważ korzystamy z adapterów pod USB 3.0, nie musimy się już przejmować ograniczeniem w postaci półampera. Ja użyję takich dysków Seagate. Za jeden zapłaciłem 75 zł, a za drugi 95. Jest jeszcze jeden problem. Dwa dyski nie wydzielają wielkiej temperatury i w dodatku są od siebie oddalone. Cztery dyski to już inna para kaloszy, ale są tak blisko siebie. Dodanie aktywnego chłodzenia jest pewnie obowiązkowym zabiegiem. Ja w każdym razie wolałem nie ryzykować. Przerobiłem projekt Łukasza i dodaję do niego mocowanie na wentylator 40mm na 40mm. Taki rozmiar zmieści się tutaj bez problemu. Niestety jestem cały czas na początku mojej przygody z drukarką 3D i aspekt projektowania to dla mnie jeszcze czarna magia. Cały czas pojawiały się jakieś błędy, więc musiałem poprosić Łukasza, aby naprawił moją patomodyfikację. Szczęśliwie Łukasz okazał się być bardzo cierpliwy, bo ja byłem bardzo zrzędliwy. Powstało wiele iteracji i w końcu się udało. Projekt na cztery dyski z mocowaniem na wentylator jest do pobrania. Link w opisie. Konieczne było jeszcze obcięcie tego mocowania w podstawce. Mocowanie po stronie stelażu na dyski zostało przeniesione dalej. Do przymocowania potrzebne będą płaskie śrubki, ale równie dobrze stelaż na dyski można po prostu przykleić z pomocą jakiegoś super glue albo ciepłego kleju. Stelaż jest zaprojektowany tak, że dysk na dole nie powinien dotykać podłogi i co za tym idzie śrubek mocujących, ale na wszelki wypadek zakryłem śrubki taśmą izolacyjną. 5V wentylator 40x40x10 można kupić za 12zł z łożyskiem ślizgowym lub za 26zł z łożyskiem kulkowym. Ja zainstaluję ten drugi. Zasilanie pozyskamy w ten sam sposób jak poprzednio. Jednak jeśli te ostatnie piny USB są Wam potrzebne do zasilania dysków w scenariuszu dodania karty z portami SATA przez mini PCI Express, to tutaj też znajdziecie 5V. Można sobie wlutować tam piny albo przelutować kabelki bezpośrednio do płyty głównej. Swoją drogą jeśli nie zdecydujecie się na przedłużacze SATA to dobrym pomysłem będzie zlutowanie sobie wtyczek zasilania pod wymiar. Podsumujmy. 4 dyski 2,5 cala. Jeden podpięty bezpośrednio do płyty głównej przez port SATA. Drugi do adaptera mSATA. Kolejne dwa przez adaptery SATA USB. Do tego dysk systemowy w postaci pendrive podpięty do adaptera mini PCI Express USB. Ostatnią modyfikacją jest wentylator 5V, który swoją drogą można dodać z pomocą wspomnianych wcześniej kart płatniczych jeśli nie macie dostępu do drukarki 3D. Podpowiem, że w serwisach z ogłoszeniami znajdziecie wiele ofert od posiadaczy takich drukarek, którzy wydrukują podany im plik za opłatą. Wszystko poskładane, upchane, a Open Media Vault zainstalowane. I cóż, to po prostu działa. Jeśli teraz weźmiemy pod uwagę, że takie dyski w wersji slim, które wymagają do działania 0,5A są dostępne nawet w wariancie 2TB to jak łatwo policzyć możemy z pomocą terminala Futro S720 zrobić NASA o pojemności 8TB za relatywnie niewielkie pieniądze. A jeśli zdecydujecie się na wariant SAT-owy, a nie USB jak ja to zrobiłem to te dwa wolne porty USB 3.0 można wykorzystać do podpięcia dysków zewnętrznych i tym samym powiększyć przestrzeń na dane. Mam w domu jednego NASA, w którym właśnie tak to działa. To znaczy ma na stałe podpięty przez USB duży dysk w kieszeni ze swoim własnym zasilaniem. Jeszcze innym pomysłem na tego NASA jest wykorzystanie tej karty mini PCIe z portami SAT-a na podpięcie dysków tak aby port MSAT-a był wolny na dysk systemowy. To taki wariant dla tych, którzy boją się stawiać Open Media Vault na pendrive. Dla porządku podaję jeszcze odczyty z Watomierza. Przepraszam, ale muszę tutaj odrobić sukces. Zatkajcie uszy. S720 to tani terminal, pomieści do pięciu dysków, z ilością portów SAT-a nie ma problemu, wyniki z Watomierza wyglądają bardzo dobrze, również dostępność terminali jest duża. Mogłem zatem śmiało polecić wszystkim terminal Fujitsu S720 jako bazę do zbudowania taniego NASA. Mamy już dwa terminale za sobą, podsumujmy to jakoś. S900 razem ze wszystkimi podzespołami niezbędnymi do odpalenia to 106,55zł. Do tego musimy jeszcze doliczyć cenę dysku. Takiej opojemności 2TB można zdobyć za 105zł, oczywiście używka, ale bez błędów. Razem daje to 211,55zł, plus opcjonalne coolery, czyli plus 20zł za dwie sztuki. I w tym wariancie możemy liczyć na transfery rzędu 30-40MB na sekundę z groszem przy zapisie wielkich plików. Dlaczego tak wolno? Powodem jest procesor, który podczas kopiowania jest obciążony niemal w 100%. Niestety, jednordzeniowe, niskonapięciowe procesory nie radzą sobie najlepiej w NAS-ach, w szczególności w parze z Sambą, ale też nie warto popadać w przesadę, S720 gotowy do pracy to wydatek rzędu 91zł. Do tego jeszcze cena za dyski, czyli w moim przypadku 143zł, czyli razem wychodzi 234zł i przy wgrywaniu dużych plików dobijamy do 70-kilkuMB na sekundę. Testy przeprowadzałem w środowisku sieciowym, gdzie te 70-kilkaMB na sekundę w zapisie to max jaki można osiągnąć. Przy kopiowaniu z NASA widzimy coś w okolicy setki. Wiem, że sieć gigabitowa pozwoli na lepsze osiągi i obiecuję sobie od lat, że kiedyś się za to wezmę. Kupiłem już nawet kable do osieciowania pokoju. Cat7, czyli przyjemny overkill na gigabitowy LAN, ale co tam. Sęk w tym, że większe transfery nie są mi potrzebne, a odsuwanie wszystkich mebli sami rozumiecie. Wracamy do tematu. Wariant 4-dyskowy jest wysoce konfigurowalny, ale w moim przypadku z komponentami, które widzicie na ekranie, przypomnę jeszcze, że magiczną barierą cenową za NASA z dyskiem 2TB jest 350 zł. Czyli nasze bieda NASY wypadają nieźle. Cenowo znaczy się, chociaż i z wyglądem nieźle. Ot, kwestia gustu. Na wyróżnienie na pewno zasługuje S720, który daje możliwość powiększenia magazynu na dane o kolejne dyski. Można przecież zacząć z jednym i dodawać kolejne dyski wedle potrzeb. To teraz zbudujemy jednego NASA w oparciu o zwykłego peceta. No może nie takiego zwykłego, w każdym razie taniego i energooszczędnego. Spróbujemy poskładać jeszcze jednego NASA, tym razem w desktopowej obudowie, ale małej i na bazie niskonapięciowego atoma, bo chyba wszystkim nam zależy na tym, który jest najniższy. Ponieważ uważamy na cenę oraz TDP, podkreślam to, bo pewnie, że możemy zaciągnąć do pracy z Iona z modem pod 775, ale TDP nie będzie wtedy niskie. Zatem ponieważ uważamy na cenę i TDP, to moją propozycją jest coś na atomie 330. Procesor ten ma dwa rdzenia, cztery wątki, taktowanie 1,6 i TDP na poziomie 8W. W tym CPU zaczęły się pojawiać na rynku już w 2008 roku, czyli powinny być dzisiaj stosunkowo tanie. Powinny. Ja posiadam w kolekcji taką oto płytę ASUSa, model AT-3 ION-T Myślnik I. Część z Was może się domyślać, co oznacza ION w nazwie, ale to, że mamy tutaj układ NVIDIA, który sprawiał, że ten skromny produkt był w stanie odtwarzać wideo w Full HD przy 60 klatkach i robił to w czasach, kiedy Michael Jackson chodził po świecie. Był zatem chętnie wybierany jako serce dla HTPC. Sam korzystałem z MediaBoxa na bazie tej płyty przez wiele lat i mogę potwierdzić, że z H.264 nie ma tutaj problemu, te zaczynają się przy H.265. Ale jeśli ktoś chce na tym składać media center, to podpowiem, że wystarczy dodać pasywnie chłodzonego GT-1030 za mniej niż 300zł i takie media center odtworzy wtedy wszystko. Istniało wielu producentów płyt głównych ze zintegrowanym procesorem, a nawet gotowych pecetów na bazie Atoma 330. Ta moja płyta jest przedstawicielem tej droższej strony, ale już za 130zł można dostać całego malutkiego peceta od ASRocka. W zasadzie to taka kostka byłaby już dobrym kandydatem do zbudowania dwudyskowego NASA i to w wersji 2x3,5 cala. Wyszłoby 235zł z dyskiem 2TB i można uznać temat za zakończone. Przejdę zatem od razu do wariantu rozbudowanego. Mamy osadzonego na stałe Atoma 330, chłodzonego pasywnie i tak jak w innych wariantach ograniczam się do 2GB RAMu. Zwykle takie płyty zasilane są jakimś zasilaczem w formacie TXF, nie mylić z TFX, jednak równie dobrze może to być zwykły zasilacz. A skoro pokazałem Wam już dwa inne procesory, to te wszystkie w teście Cinebench R11.5. Zatem płyta pozwala osadzić 4 dyski SATA i co średnio istotne, mamy tutaj jedynie SATEM w wersji 2. Pobawimy się. 4 dyski to mało, tym razem chcę, aby było ich 10, ale zaczniemy od obudowy. Zarzeczyłem sobie, aby była ona mała i znalazłem taką w szafie. Dyski są nigdzie wyszczególnione, a sama obudowa nie jest już dostępna w sprzedaży, więc można jedynie liczyć na egzemplarz używany, jeżeli ktoś ją rozpozna. W każdym razie to tylko przykład, każda obudowa się nada. Rozmiary tej mojej to 35 cm wysokości, 17 cm szerokości i 36 cm długości. Zgrabna, mała, jak się przekonacie pojemna. Mieści się tutaj maksymalnie płyta w formacie mikro ATX. Możliwe, że wy aż tylu dysków nie będziecie potrzebowali i wystarczy wam jakaś malutka obudowa, może coś takiego. Miejcie jednak na uwadze, że 4 dyski 3,5 cala się do takich obudów nie zmieszczą. W grę wchodzą 3 duże dyski plus 1 SSD i to przez sporym kombinowaniu. Mam małą obudowę, ale w środku bez problemu osadzimy jedynie 1 dysk 3,5 cala, reszta będzie wymagała wysiłku. Na start wydrukowałem sobie takie mocowanie na dyski. Jest to bardzo fajny projekt, bo pozwoli zbudować dowolnie wysoką konstrukcję z dysków twardych z zachowaniem 1 cm przerwy między nimi. Link do projektu umieszczam w opisie. A jeśli nie macie dostępu do drukarki to można taką konstrukcję zrobić ponownie ze starych kart płatniczych. Jest jeszcze jedna metoda. Kupiłem coś co widnieje na Allegro pod hasłem płytka perforowana. Są różne rozmiary, ja zrobiłem większe zakupy, które powinny wystarczyć na dłużej. Mówimy o zwykłych metalowych płytkach z otworami, z pomocą których możemy tworzyć konstrukcję np. z dysków i przytwierdzić je do obudowy. Jeśli dorastaliście w czasach słusznie minionych to pewnie pamiętacie taką zabawkę. Dla przykładu użyłem mniejszych płytek i jak widać to proste rozwiązanie po prostu działa. W tym miejscu znajdują się dwa dyski, a jeden jest przytwierdzony do obudowy pionowo. W sumie mamy 10 dysków w tym 1 SSD, ale równie dobrze może to być dysk talerzowy. Mamy więc zainstalowane dyski, tylko że na płycie mamy 4 razy SATA. Aby dodać kolejne muszę dołożyć kartę z kontrolerem SATA. Kupiłem taki oto model firmy Marvel. Jest to jeden z tych tańszych kontrolerów, kosztował zaledwie 150 zł i posiada obudowane złącza, co jest plusem. Co ciekawe pomimo tego, że kontroler posiada 6 portów SATA to Windows widzi jedynie 4. Kolejne dwa są widoczne dopiero po zainstalowaniu sterowników. Linux, a co za tym idzie OpenMediaVault, widzi od razu wszystkie dyski. Nie wiem kiedy to się stało, ale najwyraźniej produkty Marvela zostały dodane do kernela OpenMediaVault, który to bazuje na Debianie. W taki sposób możemy podpiąć 10 dysków twardych i upchać je w dość małej obudowie, co widzicie na załączonym obrazku. Dobrym pomysłem będzie zainstalowanie coolerów. W moim przypadku na front obudowy musiałem nabyć wentylatory w wersji slim, bo te standardowe się tutaj nie mieszczą. Płyta choć mała, to posiada aż 3 konektory do podpięcia chłodzenia, czyli dwa duże wentylatory na front i jeden na tył. Po zainstalowaniu OpenMediaVault i po skonfigurowaniu dysków wszystko działa. Podczas operacji kopiowania obserwujemy transfery o wysokości 60-70 kilkamegana sekundę. Zestawmy to z wynikami z innych biedonasów oraz z wynikami, jakie uzyskuję w testowanej sieci w parze z NAS-em marki Synology. Jak widać z wyjątkiem terminala S900, są to zbliżone wyniki. Robiłem też benchmarki programem LanspeedTest w parze z poszczególnymi NAS-ami i wyniki pogrywają się z tym, co pokazuje Windows, więc nie będę Was tym zanudzał. Jednak polecam program. Jest darmowy i pozwala przeprowadzać testy z wykorzystaniem próbek o różnych wielkościach. Dodam jako ciekawostkę, że aby zrobić ten materiał musiałem użyć wszystkich dysków, jakie walały się u mnie po szafkach i niektóre, jak widać, nie przychodzą testu smart. Zerknijmy jeszcze na watomierz. W scenariuszu z 10 dyskami podczas bootowania w piku widzimy około 90 watów. Podczas bezczynności watomierz pokazywał 61 z groszem, a podczas wgrywania plików na jeden z dysków widzimy o 5 watów więcej. Musicie mi wybaczyć ten bałagan z kablami. Gdybym planował korzystać z tego NASA dłużej, to bardziej bym się przyłożył, ale też miejcie na uwadze, że zachowanie kultury w kablach w tak małej obudowie nie jest wcale proste. Podsumujmy koszty tego wypasionego bieda NASA. Wersja podstawowa w postaci cokolwiek na atomie 330 plus dysk 2T to, jak już mówiłem, zaledwie 235 zł. Jednak decydując się na większą obudowę i kartę z kontrolerem cena szybko podskoczy. Na start obudowa. Jeśli macie starą, to prosta sprawa, 0 zł. Możecie też poszukać w serwisach z ogłoszeniami lokalnymi, bo często ktoś oddaje stare obudowy za darmo albo z całym komputerem za 5 zł. Załóżmy jednak, że jesteście gotowi sięgnąć nieco głębiej do portfela i chcielibyście coś nowego. Obudowa posiada 7 slotów na dyski 3,5 cala, a jeśli dodamy do tego przestrzeń na napęd optyczny, gdzie też zainstalujemy przynajmniej 2 dyski, to jest to dobry kandydat pod obudowę do NASA, która dodatkowo jest stosunkowo tania. Jeśli znajdziecie gdzieś ogłoszenie na obudowę Maerokul X Predator X1 to też będzie to dobry typ, ale w grę wchodzi jedynie wariant używany, bo obudowa ma już dobre 10 lat. Nie mogłem znaleźć dokładnie takiej płyty, jakiej ja użyłem, ale znalazłem model bardzo podobny z dopiskiem Deluxe, czyli dodatkowo z kartą Wi-Fi. Cena 190 zł. Tak, to dziwne, bo cały malutki komputer na innej płycie można mieć za mniej. Kostka RAM o DDR3 o pojemności 2GB to zaledwie 10 zł. Kolejny zakup to zasilacz. Ten w NASA powinien być dobry i powinien mieć mocną linię 12V. Nie jest to specjalnie trudne do osiągnięcia. Ja dla przykładu zastosowałem Silentium PC o mocy 350W i jest on wystarczający. Więc do zestawu dodaję właśnie taki, ale z nowszej serii. Koszt 154 zł. Konieczne też będą rozgałęźniki albo konwertery z zasilania Molex do SATA. Myślę, że zamkniemy się w 20 zł. Zakładam, że każdy będzie musiał kupić przynajmniej jeden wentylator, więc dodaję do listy zakupowej jeden wiatrak w wersji Slim. Cena 3150. Cena kontrolerna na PCIe z portami SATA jest w dużej mierze uzależniona od ilości tych portów. Dla przykładu jeśli interesują Was tylko 4 porty, to taka karta kosztuje 117 zł. Najtańszy model z 6 razy SATA jaki znalazłem kosztował 150 zł. Kabli SATA nie liczę, bo każdy ma ich w zapasie. Możliwe jednak, że będziecie chcieli nabyć jakieś krótsze kable. W szczególności warto rozważyć taki zakup przy terminalach. Dla przykładu taki kabelek o długości 20 cm kosztuje 9 zł. Po podliczeniu taka wypasiona wersja bieda NASA bez dysków to 676,50 zł. To cały czas dobra cena porównując z gotowymi rozwiązaniami i do tego dająca większe możliwości powiększenia magazynu na dane. Być może warto rozważyć lepszy model płyty głównej z lepszym procesorem. Na przykład taki ASUS J1800iC za 95 zł. Albo odrobinę większa płyta z procesorem i3-530 za 80 zł. Żeby było śmieszniej, wyjdzie tani niż za płytem ze słabszym atomem. W zasadzie to większość płyt mini-ITX wyprodukowanych po 2010 roku będzie dobrym wyborem. Sprawdźcie tylko ile portów SATA znajduje się na płycie i czy znajduje się tam port PCI Express. Przeliczmy teraz szybko ile kosztuje rok pracy NASA. Dla przykładu założymy, że 20W to stały odczyt jaki zobaczylibyśmy na mierniku. Nonstop 24-7 i przez cały rok. Zamieniamy więc watę na kW. Mamy 0,02 kW i mnożymy to przez 24 godziny. Wychodzi 0,48 kWh. Teraz mnożymy to przez 365 dni w roku. Co daje nam 175,2 kWh. Teraz musicie wygrzebać fakturę za prąd i ustalić ile kosztuje Was jedna kWh. U mnie jest to 64 grosze. Mnożymy więc 175,2 kWh razy stawka od dostawcy prądu i wychodzi nam po zaokrągleniu 112 zł za rok pracy NASA. W praktyce będzie to mniej, jeśli bazą będzie terminal, bo policzyłem ciągłe 20W, a przez większość czasu pracy będzie to raczej stan bezczynności. Jeśli mamy małego potworka na energooszczędnym atomie, to nawet licząc ciągły stan bezczynności, koszt pracy urządzenia trzeba pomnożyć razy 3. Pewnie nie każdy z nas może sobie pozwolić na wielkie markowe NASA na 8 dysków i z pewnością większość z nas, jak już ma markowego NASA, to jest to jednodyskowy albo dwudyskowy wariant. I właśnie sobie uświadomiłem, że przez 5 lat jak go mam, nie odkleiłem z niego naklejki, znaczy się tej folii ochronnej. Nie zrobiłem tego z prostego powodu. NAS to nie jest urządzenie, na które się patrzy, podlewa, pielęgnuje. Konfiguruje się je raz i potem się o nich zapomina, znaczy się o ich fizycznym aspekcie, który jest jednak trochę za słaby, ale dla niewymagającego użytkownika z pewnością wystarczy. S720 to zdecydowanie godny polecenia model, który sprawdziłem już w roli retro konsoli, a teraz wiemy, że i jako NAS daje radę. Tutaj warto zwrócić uwagę na fakt, że nawet w scenariuszu z 4 dyskami odczyty z watomierza były optymistyczne. Jeśli natomiast na rozmiarze Wam nie zależy na budowie, to warto rozważyć taki wariant. Cenowo będzie to najkorzystniejsza opcja, głównie dlatego, bo dyski 3,5 cala są tańsze i dodatkowo w tym scenariuszu takich dysków można upchać więcej. Zaprezentowane biedne NASy powinny sprawdzić się u większości z Was, jeśli, jak zapowiadałem na początku materiału, interesuje Was jedynie aspekt dysku sieciowego. Jest to już mocniejsza konfiguracja i możliwe, że poświęcę temu zagadnieniu dedykowany odcinek, bo planuję w najbliższym czasie skonstruować sobie taką maszynkę na pasywnie chłodzonym Pentiumie G4560T. W tym materiale to już wszystko. Dzięki za uwagę i do usłyszenia. Napisy stworzone przez społeczność Amara.org