Menu
About me Kontakt

Can you disconnect RAM, GPU, or disk from a running computer? (video, 22m)

In ZMASLO's latest video, he set up a unique test involving the disconnection of various computer components while they were operational. Starting with SATA-connected disks, he demonstrated the process of unplugging and replugging these components, which theoretically supports hot-plug functionality. He noted that most computers have this feature disabled in the BIOS, although some modern servers, like those used by NASA, allow such operations. It is surprising that during the disconnection of the system disk, the computer did not immediately suffer damage, illustrating how delicate these operations can be in practice.

Continuing, ZMASLO proceeded to test the disconnection of a network card on the PCI Express standard. It turned out that Windows did not react when the network card was unplugged, which may be fascinating for individuals using server systems. A point of interest is that the PCI Express standard assumes the possibility of hot-plugging, but not every motherboard supports this. Thus, despite theoretical software possibilities, in practice, this may not be possible with every hardware that can be encountered.

The next test involved the graphics card. ZMASLO decided to disconnect the power from the graphics card and monitor system behavior. He found out that after the power was disconnected, the graphics card still operated without major issues. However, is this something that should be attempted on personal hardware? Definitely not! Plugging and unplugging components live, especially the graphics card, is dangerous practices that can lead to hardware damage.

Lastly, he suggested trying to remove the RAM. ZMASLO expected a system crash, but after adding an additional memory module, the computer continued to function. However, this is not a standard operation and is technically only feasible under specific conditions. ZMASLO emphasized that despite the interesting observations, experimenting on one's own computer in this way can lead to irreversible damage.

In summary, ZMASLO's video focused on very intriguing tests and issues surrounding hot-pluggable computer components. At the time of writing this article, the video had already been viewed 153143 times and received 6600 likes. It is definitely worth watching this cautionary tale if you plan to tinker with your hardware. We encourage you to turn off your computer and not attempt these experiments at home!

Toggle timeline summary

  • 00:00 Introduction to risky hardware experiments.
  • 00:18 Discussion of potential hardware risks.
  • 00:28 Warning against performing risky hardware tasks at home.
  • 00:42 Introduction of testing setup with a computer.
  • 01:13 Overview of the computer's specifications.
  • 01:28 Beginning to showcase the SATA hot-plug feature.
  • 01:58 Discussion of how hot-plugging works.
  • 02:26 Testing the system while playing a game.
  • 03:07 Response to unplugging the HDD during game play.
  • 03:25 Reconnecting the HDD and observing system behavior.
  • 03:37 Explaining the risks of unplugging during data writing.
  • 04:13 Monitoring data transfer while copying files.
  • 04:25 Experiencing access issues after unplugging drives.
  • 04:42 Testing the effect of unplugging a network card.
  • 06:15 Demonstrating consequences of unplugging a Wi-Fi card.
  • 06:58 Discussion regarding hot-plug capabilities in PCI Express.
  • 09:12 Testing the graphic card by unplugging and replugging it.
  • 10:47 Reflection on unplugging components while running.
  • 13:20 Exploring effects of removing RAM on system stability.
  • 18:37 Observation of CPU temperatures after removing cooling.
  • 20:03 Experimenting with detaching the CPU's power connectors.
  • 21:08 Final thoughts on risky computer hardware experiments.

Transcription

Muszę wam się do czegoś przyznać. Czasami, jak sobie siedzę przy kompach i lubię jakieś rzeczy, to w mojej głowie budzą się takie niepokojące głosy, które mówią mi rzeczy w stylu «A, ciekawe, co by się stało, jakbyś obłączył teraz dysk systemowy» albo «Nie masz psychy wypiąć teraz pamięci RAM». Jeżeli wam głosy w głowie mówiły kiedyś coś podobnego, to dzisiaj to zrobimy i pokażę wam, jak to wygląda, po to, żebyście wy nie robili tego na swoim sprzęcie. Bo serio, to jest ryzykowne, można sobie uszkodzić hardware albo możemy zostać też trochę popieszczeni prądem, więc nie polecam robić czegoś takiego i nie róbcie czegoś takiego w domu. Ja to zrobię za was, żeby zaspokoić waszą ciekawość, a także powiem wam o paru ciekawostkach związanych z rzeczami, które można na gorąco wpinać i wypinać z komputera. No jak się już powiedziało A, to trzeba też powiedzieć B. No i myślę, że najwyższa pora wypiąć dysk systemowy. Ale co to? Dalej działa? Ale nie mogę przesunąć okienka. No właśnie, bo te rzeczy wcale nie są takie oczywiste. Zapraszam. Mamy przygotowany taki dzisiaj setup testowy i naszym obiektem do testów będzie ten oto biedny komputerek. Wartość tego komputera, nie wiem, jakieś 300, 400 zł maksymalnie. Mamy tutaj i5 czwartej generacji na płycie Z87, mamy GTX-a 660, mamy jakąś kartę Wi-Fi, SSD-ka, HDD-ka i mamy napęd jeszcze DVD-V-DVD. Pierwszą rzeczą, od której zaczniemy, będzie dysk podłączony na SATA. Mamy tutaj naszego twardziela, mamy tutaj go jako dysk D na monitorze i możemy sobie po prostu odpiąć kabel SATA. Cyk, dysk zniknął. Wpinamy kabel SATA, dysk się pojawił. Oczywiście tak nie powinniśmy na chama odłączać nagle dysku podczas pracy komputera, dlaczego, to powiemy sobie za chwilę, ale samo SATA jako standard wspiera coś takiego jak hot-plug, czyli możemy sobie to wymieniać w locie. W sumie daleko przykładów nie trzeba szukać, bo jeżeli ktoś z was ma na przykład NASA u siebie w domu, to często te zatoki, które są w tych takich domowych serwerkach, pozwalają na to, żeby podczas jego pracy wypinać i wpinać dyski. Przy czym ta funkcja tego hot-plugu w większości komputerów standardowo jest wyłączona i trzeba ją sobie włączyć w BIOS-ie. Możemy to sobie powłączać na każdym z portów i teoretycznie wtedy nasz dysk będzie hot-plug, czyli możemy go podpiąć i odłączyć w locie. To odpalmy z HDD-ka jakąś grę, na przykład San Andreas i zobaczymy, co się stanie, jak w trakcie gry odepniemy taki dysk. Gdy mamy faktycznie GTA San Andreas załączone z naszego dysku HDD i gdybyśmy chcieli sobie przejść teraz do Windowsa i gdy będziemy chcieli zrobić bezpieczne odłączanie naszego dysku HDD, to zobaczymy, że dostaniemy komunikat, że to urządzenie jest obecnie używane i nie możemy go sobie od tak bezpiecznie odłączyć od naszego systemu. No i właśnie taki mechanizm jest stosowany w Windowsie po to, żeby tego nie robić. Oczywiście, gdy wypniemy dysk fizycznie, to Windows nie jest w stanie nas powstrzymać. Oh, shit, here we go again. Zobaczcie, mamy nasze GTA San Andreas i co się stanie, gdy odepniemy teraz nagle dysk? Szczerze mówiąc, myślałem, że trochę dłużej to potrwa, myślałem, że San Andreas nie będzie tak szybko strumieniowało danych, bo niektóre gry mogą zachować się w ten sposób, że jeszcze chwilę będzie się dało pograć. Tutaj nie za bardzo. I co się stanie, jak podłączymy nasz dysk z powrotem? Czy gra się wznowi? No, nie wznowi się, bo już po prostu zostało przerwane wykonywanie programu. Natomiast po podłączeniu tak, nasz dysk nadal się pojawia w systemie operacyjnym. I dlaczego nie warto robić czegoś takiego? Same operacje odczytu nie są aż tak bardzo istotne w przypadku, gdy nagle odłączymy dysk, ale problem mógłby się pojawić wówczas, gdybyśmy zapisywali jakieś dane, bo wtedy jest ryzyko, że na przykład możemy w pewien sposób uszkodzić system plików. Jasne, Windows ma mechanizmy, które pozwolą nam czasami odratować jakieś utracone pliki czy naprawić system NTFS, ale może zdarzyć się tak, że akurat niefortunnie tak trafimy, że Windows nie będzie w stanie nam odratować danego pliku czy nawet całej tablicy partycji i będziemy mieli po prostu rozsadzone i stracone wszystkie dane. A teraz z innego dysku będziemy sobie kopiować Need for Speed Most Wanted bezpośrednio na ten dysk HDD, jak widzicie, jedzie nam tutaj. No i dysk będzie bardzo niezadowolony, gdy go teraz odłączymy. Co to się stało? Lokalizacja jest niedostępna. To trochę tak, jakbyśmy odłączyli dysk. Podłączmy go i zobaczmy, czy Windows będzie coś narzekał na system plików albo na niezapisane dane. Wiesz, co chcesz zrobić z urządzeniem? Otwórz. Nawet nie wykrzyczał tutaj, że coś tam jest nie tak z systemem plików. Niby wszystko okej, ale dodatkowy dysk, co będzie, jak odłączymy systemowy? No właśnie. Teoretycznie, możemy sobie kliknąć, żeby wysunąć nasz dysk systemowy, ale oczywiście nie będzie to możliwe, no bo Windows nas opieprzy, że ej, ziomek, przecież ja system tu mam, nie pozwalam ci na to. Bardzo ciekawie, panie Windows, a czy powstrzyma mnie pan przed wyciągnięciem wtyczki? Zobaczymy, ile komputer wytrzyma Rickrolla bez dysku systemowego. Naprawdę? Tak szybko? That's what she said. Zobaczmy, czy ten system wstanie teraz. Hej, działa. I w momencie, gdy mówimy o dodatkowym dysku, jasne, zawsze istnieje ryzyko, że możemy sobie uszkodzić jakieś pliki, zwłaszcza przy zapisie, natomiast system operacyjny i dysk systemowy to jest dużo bardziej delikatna sprawa. System operacyjny często wykonuje jakieś zapisy na plikach, dużo częściej niż jakiś dodatkowy dysk, na który sobie sporadycznie kopiujemy dane. Więc w przypadku systemu dużo prościej, jeżeli go nagle odłączymy od naszego komputera, będzie uszkodzić tablicę partycji, pliki i tak dalej, no i już potem jest kwestia zapytania, czy akurat trafimy na taki plik, który był bardziej czy mniej istotny i czy Windows da radę po tym wstać. No dobra, dyski to nuda, a co na przykład z urządzeniami PCI Express? Co będzie, jak nagle wyciągniemy kartę sieciową? System się skraszuje? Tu mamy taką piękną kartę Wi-Fi, która jest spięta na PCI Express. No to robimy... System się nie skraszował, okej. Wyciągniemy ją całkiem. No mamy. Co ciekawe, Windows pokazuje dalej, że mamy połączenie z Wi-Fi. O, teraz już się zaczął płakać, że ping transmit. Nie ma interneta. Jak popatrzymy sobie w menadżerze urządzeń, to mamy tutaj naszą kartę Wi-Fi i tutaj poniżej mamy coś takiego, że kod... To urządzenie nie istnieje. Jak wepniemy z powrotem tą kartę, to zacznie wszystko nagle magicznie działać? Sprawdźmy. No, nadal uważa, że to urządzenie nie istnieje, a jakbyśmy zrobili teraz na przykład wyłącz urządzenie, tak, jakbyśmy je teraz włączyli, dalej uważa, że nie istnieje. Urządzona operacja nie powiodła się. I tak, nasze urządzenie nie wróciło i nie wróci do systemu operacyjnego, dopóki nie zrobimy restartu. Ale ciekawostką jest to, że sam standard PCI Express przewiduje w swojej specyfikacji coś takiego, jak podłączanie w locie urządzenia na PCI Express i jego odłączanie. No to dlaczego to nie zadziałało w takim razie? Trzeba by sobie to było podzielić na dwie kwestie. Mamy kwestię hardware'ową, sprzętową i mamy także kwestię software'ową. Hardware'owa kwestia jest taka, że niektóre płyty główne, które są kierowane do stacji roboczych albo najczęściej płyty serwerowe, faktycznie wspierają funkcję hot plug'u PCI Express. Po to na przykład, że jeżeli karta sieciowa by padła z jakiegoś powodu, to możemy po prostu podejść, wpiąć nową i powinno zadziałać. Ale także przecież dyski, które obecnie stosuje się w serwerach, w centrach danych, najczęściej korzystają z protokołu NVMe, który z kolei korzysta z PCI Express. Więc jeżeli PCI Express nie miałoby tego w swojej specyfikacji, to w serwerach nie byłaby możliwość wymiany dysku w wlocie, coś, co jest niesamowicie istotne, zwłaszcza przy usługach, które muszą działać 24 na 7, bo te płyty serwerowe często są zbudowane w troszeczkę inny sposób, mają dodatkową kontrolę sygnałów, która jest podprowadzana do złącz PCI Express i dzięki temu mogą sobie z czymś takim poradzić. Z ciekawości sprawdziłem też na płycie z Threadripperem, czy jest taka opcja. W BIOSie było kilka ustawień, które sugerowały możliwość podłączania PCI Express na gorąco, ale mimo różnych prób z konfiguracją tych ustawień, nie chciało mi to działać ani z kartą sieciową, ani z dyskiem na PCI Express. Jest także ta kwestia software'owa. Windows, jako system operacyjny, również wspiera coś takiego jak hot-plug urządzenia PCI Express. Natomiast trzeba by się było zastanowić, czy na przykład sterownik do tej karty sieciowej, którą właśnie wypięliśmy, wspiera coś takiego jak przeładowanie w locie i wpięcie urządzenia w trakcie. Jak miałbym strzelać, to obstawiam, że sam sterownik tej karty sieciowej wspiera coś takiego jak hot-plug, bo to nie jest jakaś wielka filozofia. Natomiast przez to, że nie wspiera tego nasza płyta główna, to nie jesteśmy w stanie w locie tego urządzenia dodać do Windowsa. A jak będzie z kartą graficzną? Co się stanie, jak na przykład odłączymy jej nagle zasilanie? Nie róbcie tego w domu, szkoda waszego sprzętu. Co to? Dalej działa karta graficzna? Halo? Przecież kabelek mamy tutaj. Pyk, pyk. Odpięte? Normalnie mogę ruszać ekranem. To co, wpinamy z powrotem, tak? Klik. Dalej wszystko działa? Jak to możliwe? Ano tak to możliwe, że karty graficzne pobierają też część zasilania z bezpośrednio zlotu PCI Express. Według specyfikacji PCI Express jest tak, Według specyfikacji PCI Express jest w stanie dostarczyć do 75 watów mocy. No i taka jedna sześciopinowa wtyczka, którą mamy, zgodnie ze specką, powinna dostarczyć drugie tyle. Program HW Monitor nawet nam tutaj wyszczególnia, ile jest brane ze slotu, ile jest teoretycznie brane z tego sześciopinowego złącza. No to je odłączmy i zobaczmy, czy coś się zmieni w tym raportowaniu. No i słuchajcie, wygląda na to, że chyba nasz sterownik nie robi w bambuku, bo rzeczywiście mamy tutaj zero. Więc dopóki wyświetlamy pulpit, który nie potrzebuje dużo mocy, to ta karta jeszcze będzie stabilna. Ale jak dowalimy pełny stres testów furmarkiem, to nie będzie dobrze. Teraz zobaczymy, że nasza karciucha bierze 133 waty i teoretycznie 69, nice, bierze z tego sześciopinowego wtyku, a bierze gdzieś tak 63 waty ze slotu PCI Express. No i co się teraz stanie, jak wypniemy wtyczkę? Brakło mocy, panie. A co się stanie, jak wypniemy całą kartę graficzną ze slotu? Nie wiem, choć się domyślam. A słuchajcie, nie wiem, czy wspominałem w tym filmie, ale nie róbcie tego w domu. O, cholera, wpadła do bagląca w śrubkę. Przyznaję, byłoby dość zabawnie, jakbym wyciągnął kartę graficzną i dalej byśmy mieli obraz, co nie? Kto by się spodziewał? Włożymy ją z powrotem? Czy ona zadziała? Raczej nie. Obraz nie wrócił. To trochę tak, jakby karty graficzne nie wspierały hotpluga, co nie? Co nie jest w sumie do końca prawdą, bo trzeba by się było najpierw zastanowić nad potencjalnym zastosowaniem. Po co mielibyśmy w ogóle podczas działania naszego komputera wypinać czy wpinać kartę graficzną? Jak się tak nad tym zastanowić, to jest jeden scenariusz, kiedy moglibyśmy chcieć coś takiego zrobić. Zrobiłem kilka filmów na temat eGPU do laptopa. W nowszych laptopach działa to na zasadzie Thunderbolta, a Thunderbolt tak naprawdę to nic innego jak tunelowanie PCI Express przez jeden przewód. Więc o ile faktycznie wypinanie fizycznie karty ze slotu jest głupie i nie róbcie tego w domu, to w rzeczywistości pod spodem zarówno software, jak i hardware technicznie byłby wspierany. Złożę pamiętacie, nagrywałem kiedyś film o takiej serwerowej karcie graficznej NVIDIA Tesla. To są specjalne karty, które wykorzystuje się do obliczeń. Tak się akurat składa, że NVIDIA Tesla na przykład wspiera coś takiego, jeżeli mamy odpowiedni sterownik zainstalowany na naszym serwerze i możemy go sobie, taką kartę, dynamicznie wpiąć i wypiąć do naszego serwera i nie będzie to powodowało żadnego crasha. Ale też jak sami zobaczycie, ta karta nie ma żadnych wyjść wideo, więc w przypadku serwerów to działa troszeczkę w inny sposób i tam takie cuda się robi. Tak samo systemy operacyjne wspierają coś takiego, gdybyśmy na przykład chcieli sobie podzielić tę kartę graficzną na wirtualne karty graficzne, bo jest coś takiego, da się coś takiego zrobić, to wtedy moglibyśmy sobie taki kawałek tej karty graficznej przekazać do maszyny wirtualnej albo większy kawałek. I to również może działać w locie. Więc o ile w konsumenckich komputerach wypinanie karty graficznej jest głupie, nie ma sensu i nie róbcie tego, tak w przypadku, gdybyśmy chcieli podłączyć sobie kartę graficzną przez Thunderbolt'a albo mielibyśmy serwer i na przykład kartę graficzną taką jak NVIDIA Tesla, to technicznie jest to wykonalne. A teraz zobaczmy, czy nie zepsuliśmy naszego biednego GTX-a 660. Mam nadzieję, że nie. Nie, nie ubiliśmy karty, dobrze. A co będzie, gdy z naszego komputera wypniemy RAM? Oj, to może się zrobić naprawdę ciekawie. Spróbujemy to zrobić w ten sposób, że ja po prostu odbezpieczę tu jeden z tych modułów i zobaczymy, czy to w ogóle się nie skraszuje na samym starcie. Aha, gotowe. No ale to może zróbmy to w drugi sposób. Odpalmy w takim razie z jednym modułem komputer i spróbujmy w locie dołożyć RAM-u. Pojawi się w menadżerze zadań? Nie wiem, choć się domyślam. Jestem przekonany, że więcej RAM-u nam się nie pokaże, ale ciekawy jestem, czy się komputer skraszuje po prostu. O, patrzcie, wrzuciliśmy moduł. Co prawda nie pokazało nam oczywiście większej ilości pamięci. Szkoda, to by było bardzo zabawne. Natomiast sam komputer nie skraszał się, gdy wrzuciliśmy mu po prostu dodatkowy moduł. Jeżeli chodzi o takie gorące przyłączanie czy odłączanie modułów RAM, to powiem wam, sam zacząłem się zastanawiać, czy to w ogóle jest technicznie wykonalne, czy ktoś to kiedyś gdzieś zrobił. Tutaj znowu możemy to podzielić na dwie kwestie, czyli kwestię hardware'ową i kwestię software'ową. Po stronie software'owej okazuje się, że zarówno Windows Server, jak i Linux obsługuje takie gorące przyłączanie pamięci. Ktoś z was może się zastanawiać, serio, ale to po co? Ano po to, że jeżeli na przykład taki Windows Server czy Linux działa w maszynie wirtualnej, to niektóre hyperwazory pozwalają nam na dołączenie większej ilości pamięci operacyjnej do maszyny wirtualnej właśnie w locie. Jeżeli hostujemy sobie jakąś usługę, nagle więcej osób zaczyna korzystać z tego, zaczyna nam brakować pamięci, to właśnie są takie możliwości, które pozwalają nam w taki gorący sposób dołożyć tej pamięci wirtualnej, RAM do naszej maszyny wirtualnej. No właśnie, ale czy da się to zrobić bezpośrednio w hardware'ze? I to była taka sytuacja, gdzie zacząłem szukać, kopać, kopać, kopać i im dłużej kopałem, tym więcej znaków zapytania miałem, bo hipotetycznie udało mi się znaleźć jeden serwer DELL-a, PowerEdge 6850, który w swojej specyfikacji ma faktycznie wyszczególnione, że w locie jesteśmy w stanie dołożyć pamięci. Jest ona jako hot plug. Było to bardzo ciekawe, bo z całego portfolio DELL-a wygląda na to, że to był chyba jedyny serwer, który na coś takiego pozwalał, ale nie znalazłem ani żadnego filmiku, gdzie ktoś robił coś takiego, że właśnie w locie dokładał pamięci do tego serwera, więc nie wiem dokładnie, jak to wyglądało. Z pamięciami RAM może być też ciekawa kwestia, bo mamy coś takiego jak memory mirroring i w niektórych serwerach działa to w ten sposób, że upraszczając, tworzymy sobie taki jakby RAID 1 z naszej pamięci operacyjnej. To znaczy, że ta sama zawartość pamięci jest naraz w dwóch modułach w myśl tego, że jeżeli podczas pracy jeden moduł ulegnie uszkodzeniu, to serwer się nie wywali i będzie mógł dalej pracować. Konsekwencją oczywiście takiego podejścia jest, tak jak w przypadku dyskowego RAID 1, mamy de facto połowę pojemności naszych modułów, ale jeżeli mamy naprawdę jakąś krytyczną usługę, która musi działać choćby nie wiadomo co, to jest to rzecz, którą można rozważyć. Ale także z tego, co się dowiedziałem, w niektórych serwerach jest coś takiego jak memory spawning i tutaj zasada działania jest taka, że jeden z fizycznych modułów nie jest jakby używany. Jeżeli serwer wykryje, że z jednym modułem coś jest nie tak, jest w stanie przenieść zawartość tej pamięci do tego modułu, który jest, można powiedzieć, tym takim kołem ratunkowym, tym takim kołem zapasowym. Natomiast nie udało mi się znaleźć stricte przykładów, ani wprost napisane, czy jeżeli korzystamy z takiego memory sparingu czy memory mirroringu, jeżeli jeden moduł padnie, czy możemy go wtedy faktycznie w locie wymienić na sprawny i to jest pod znakiem zapytania, więc jeżeli ktoś z was pracuje w datacenter i ma taką wiedzę, to napiszcie komentarz, bo jestem naprawdę mega ciekawy. Tak całkiem hipotetycznie, jeżeli by jako komputer zakwalifikować taki serwer typu mainframe, czyli taki, jak na przykład nagrywaliśmy super komputer w Krakowie, to tam mamy poszczególne komputery czy blade'y, które możemy wyciągnąć podczas działania całości komputera. Więc jeżeli byśmy wyciągnęli takiego blade'a i wymienili w nim RAM, to teoretycznie to może trochę się liczy jako wymiana pamięci podczas działania komputera jako całości? No nie wiem, to już takie trochę naciągane, co nie? Wracając na ziemię do naszego komputerka, co się stanie, jeżeli podczas jego pracy ściągniemy chłodzenie z procesora? Czy procesor się spali? Podczas działania pulpitu widzę, że tu mamy jakieś 36 stopni, to jakiś był taki skok do 46. Wyciągnąłem nasze chłodzenie. No i zobaczcie, mamy zdjęte chłodzenie z naszego procesora. No i rzeczywiście, temperatura idzie tutaj ku wyższemu. Przyznaję, wygląda to giganiepokojąco, gdy trzymam chłodzenie z komputera. Tu widzę, że jest po prostu sam procesor. Odpalmy teraz na przykład jakiś folder, że tutaj sobie coś będziemy chcieli chodzić, tutaj jakieś pliki sobie poprzeglądamy, klik, klik. O, już 80 stopni, co się dzieje. Tutaj Teges, tak, tu, myk, myk, pyk. Odpalę sobie na przykład Stima, żeby się Steam odpalił. O, już, patrzcie, 90, 100. I tutaj niżej zobaczymy, że spadają nam zegary naszego procesora. I tak, o ile nie powinniście naturalnie ściągać chłodzenia z waszego procesora podczas działania komputera, to nowoczesne procesory i płyty główne działają w ten sposób, że po prostu obcinają zegary tak, żeby nie przekraczać tego progu 100 stopni. I w momencie, gdy ten próg 100 stopni będzie utrzymywany zbyt długo, komputer po prostu się wyłączy. Dobra, a zobaczymy, czy naszą dmuchawką... No, patrz, to daje. Mamy wyższe zegary. To jest bardzo nieefektywne chłodzenie, ale patrz, patrz, spadło do 95 stopni. Właściwie samo przyłożenie do bloku procesora... O, zobaczcie, już zaczęło odbierać ciepło. Patrzcie, nawet go nie zamontowałem i nie podłączyłem wentylatora. No to final boss. Spróbujmy teraz po prostu otworzyć to zabezpieczenie soketu na procesorze. No i otwórzmy to. Już chyba się skraszowało, no nie? Tak, więc po prostu nie działa. Czy jak go teraz zamkniemy, czy zacznie nagle magicznie działać? Nie. A few minutes later... Procesor działa po włożeniu go z powrotem do soketu, po włączeniu komputera. Nie uszkodził się na całe szczęście, bardzo dobrze. I teraz tak, zrobimy sobie kolejną rzecz. Ja jestem ciekawy, czy procesor będzie działał, czy się nie skraszuje, gdy w trakcie działania komputera mu odepniemy wtyczkę EPS. Część zasilania komputera jest oczywiście dostarczana przez 24-pinowe złącze. Dobra, no to spróbujemy. Ja tutaj mam te wtyczki. No, chyba mu się to nie spodobało, co nie? A co będzie, jak do tego 8-pinowego złącza wepniemy tylko takie 1,4-pinowe? Na 1,4-pinowym chyba odpali bez problemu, ale jak mu wyciągnę to 1,4-pinowe, to będzie raczej niezadowolony. I myślę, że podobny scenariusz będzie, gdy wypniemy to 24-pinowe złącze. Teraz będę jak Thor, się z tym siłował, jak zawsze. Nope. I na swój sposób myślę, jest to dość niesamowite, że pomimo tego, że zrobiliśmy tak wiele głupich rzeczy z tym komputerem, nadal działa, nadal nic się nie stało. Nie znaczy to, że rekomenduję robić wam to samo w domu, bo zawsze coś może pójść nie tak. Mimo wszystko to jest elektronika. Zrobicie gdzieś niechcące zwarcie i będzie pozamiatane. Zresztą sprzęt można uszkodzić też w dużo głupszych sytuacjach, czego ja też jestem świetnym przykładem. Ostatnio niefortunnie dotknąłem karty Titan w okolicy złącza SLI, przeskoczyła iskra i musiałem wysłać kartę na naprawę. Więc tu serio nie ma żartów. Jasne, ja też mógłbym na siłę spalić ten komputer, mógłbym gdzieś zrobić zwarcie na płycie głównej i byśmy byli ugotowani. Natomiast nie o to chodziło, żeby w tym filmie zepsuć komputer, tylko chodziło o to, żeby pokazać wam, co się dzieje, co hipotetycznie w niektórych przypadkach można podłączyć, co można odłączyć i jak się taki komputer będzie zachowywał. Więc myślę, że ci z was, którzy liczyli na to, że dzisiaj tego kompa osmażymy, to będą troszeczkę rozczarowani. Ja mimo wszystko się cieszę, że sprzęt mi się nie zepsuł. Powtarzam po raz 634, nie róbcie tego w domu i mam nadzieję, że z tego filmu również czegoś się dowiedzieliście. Do zobaczenia w kolejnych materiałach. Na razie. Bye.