Menu
About me Kontakt

Franek o IT takes us on a fascinating journey through the history of web browsers. From the time when Internet Explorer dominated the market to today's era of modern solutions like Chrome and Edge, this history shows the evolution of technology over the years. In the 1990s, when the first browsers became available, the internet was nothing like what we know today. The World Wide Web browser, created by Tim Berners-Lee, was a pioneering achievement that enabled not only browsing but also creating pages. With the introduction of Mosaic, a new quality emerged – the simultaneous display of text and images. Following Mosaic's success, Netscape Navigator captured nearly 90% of the market with its modern look and ease of use.

Franek describes how Internet Explorer entered the scene in 1995, bundled for free with Windows. This way, Microsoft had a plan to dominate the market by integrating a browser into the operating system. However, a few years later, Netscape began to lose popularity, leading to the birth of Mozilla Firefox. This browser was lightweight, fast, and standards-compliant, prompting the internet community to see it as an alternative to the problematic Internet Explorer.

Continuing his narrative, Franek highlights the immense success of Google Chrome, which emerged in 2008. This browser was fast and minimalist, winning over users' hearts and significantly contributing to IE’s decline. Meanwhile, Opera introduced innovative features like built-in ad blocking, though it never secured a dominant market position. He also comments on users' frustrations regarding data collection in Google Chrome, which led to alternatives such as Brave and Vivaldi that prioritize privacy.

As technology has evolved, Franek notes how smartphones have transformed browser usage. Browsers had to quickly adapt to changing user needs, becoming more mobile-friendly and integrated with cloud services. Today, a browser is not just a tool for surfing the web but also a central hub of digital life. Privacy and security have become paramount, requiring browsers to evolve faster in the era of artificial intelligence.

In conclusion, the statistics shared by Franek about the video demonstrate its popularity, with 7207 views and 188 likes at the time of writing this article. He encourages viewers to experiment with different browsers and share their experiences, showing that the topic of browsers remains relevant, and changes in this field can be just as exciting as ever.

Toggle timeline summary

  • 00:00 Introduction to the evolution of web browsers, mentioning the decline of Internet Explorer.
  • 00:06 Overview of current popular browsers like Edge, Chrome, Firefox, and Safari.
  • 00:14 Journey back to the 1990s, discussing the crude state of the early internet.
  • 00:24 Introduction of the World Wide Web in 1990 by Tim Berners-Lee.
  • 00:39 Description of the capabilities of the early web browser.
  • 01:15 The launch of Mosaic, the first browser to display images alongside text.
  • 01:40 Netscape Navigator emerges in 1994, becoming widely popular.
  • 02:01 Netscape takes a significant market share, appealing to everyday users.
  • 02:11 Introduction of Internet Explorer by Microsoft as a free browser.
  • 02:49 Netscape's decline and shift to open-source, leading to Firefox.
  • 03:01 Internet Explorer 6 becomes notoriously problematic.
  • 03:39 Mozilla launches Firefox, providing a user-friendly alternative.
  • 04:13 Google introduces Chrome, a faster and minimalist browser.
  • 04:38 By 2012, Chrome becomes the leading web browser globally.
  • 04:57 Opera offers unique features but maintains a small market share.
  • 05:37 Concerns arise about Chrome's data collection practices.
  • 05:51 Introduction of privacy-focused alternatives like Brave and DuckDuckGo.
  • 06:17 Mobile browsing becomes the norm with specific browser adaptations.
  • 06:34 Speculation on the future of browsers, especially with AI integration.
  • 07:30 Promoting modern workspace tools like Microsoft 365 for businesses.
  • 07:48 Encouragement for viewer engagement and feedback on browser preferences.

Transcription

Kiedyś Internet Explorer miał monopol, dzisiaj już nikt o nim praktycznie nie pamięta. A teraz wygląda to tak. Jest dojrzewający Edge, jest Chrome, co RAM zjada jak głodny chomik, jest Firefox powracający z misją ratowania świata, jest Safari... No cóż, no Safari po prostu istnieje. Dziś zabieram was w podróż przez ewolucję przeglądarek internetowych i obiecuję, że nie będzie nudno. Początki internetu i pierwsze przeglądarki. Cofnijmy się do lat dziewięćdziesiątych czasów, kiedy zanim załadowała się strona zdążyłeś zrobić sobie herbatę, przemyśleć sens życia i wrócić, a tam jeszcze tylko połowa grafiki wczytana. Wtedy nikt jeszcze nie mówił zgoogluj czy wygoogluj to, bo Google w ogóle jeszcze nie istniało. W 1990 roku pojawiło się coś, co można nazwać praprzodkiem wszystkich przeglądarek, czyli World Wide Web, stworzona przez Tima Bernerysa. Nie tylko stworzył przeglądarkę, ale też cały koncept www, czyli World Wide Web, nasze słynne www w adresach stron. I teraz uwaga, World Wide Web była edytorem i przeglądarką w jednym. Można było nie tylko oglądać strony, ale też je tworzyć bez wychodzenia z programu. Działała tylko na komputerach Next. Tak, tylko z Tima Jobsa, zanim wrócił do Apple'a. Tylko, że to nie był internet jaki znamy. Strony były tekstowe, grafiki praktycznie nie istniały, a jak już jakaś się załadowała, wyglądała jak logo z Paint'a. Ale to było epokowe wydarzenie. Pierwszy raz mogliśmy kliknąć link i przejść z jednej strony do drugiej, bez wpisywania wszystkiego od nowa. Potem przyszedł Mosaic i to był już skok na wyższy poziom. Mosaic jako pierwsza przeglądarka pozwalała wyświetlać tekst i obrazy razem, na jednej stronie. Wcześniej obrazki i teksty żyły w oddzielnych światach. To tak, jakbyś oglądał YouTube'a, na którym dźwięk był w jednej zakładce, a obraz w drugiej. Netscape, przeglądarka, która miała wszystko do czasu. Po sukcesie Mosaic, część jego twórców stwierdziła, ej, zróbmy coś swojego. I tak w 1994 roku powstała przeglądarka Netscape Navigator. Łatwa w obsłudze, szybka, wyglądała nowocześnie jak na tamte czasy. Internet w końcu przestał być tylko dla informatyków z uczelni technicznych i stał się bardziej cywilny. Netscape zgarnął prawie 90% rynku. Wszyscy go używali. Szkoły, firmy, domy. Był jak Windows w sieci przeglądarek. A potem na scenę wchodzi Microsoft. Internet Explorer, czyli dajmy ludziom przeglądarkę za darmo. Microsoft miał wtedy świetny plan. Jeśli nie możesz wygrać jakością, to dodaj przeglądarkę do systemu operacyjnego. I tak oto w 1995 roku do Windows 9.5 dorzucono Internet Explorera. Za darmo, bez pobierania, bez instalowania, po prostu tam był. I ludzie oczywiście pomyśleli, że skoro już tam jest, to po co kombinować? Microsoft grał ostro. Każda kopia Windowsa miała już Explorera na pokładzie. A producentów komputerów zachęcano, by nie instalowali konkurencyjnych przeglądarek. W 1997 roku Netscape zaczął tracić grunt pod nogami. A w 1998 roku oddali się i oddali swój kod do projektu Open Source, którym później stała się, uwaga, Mozilla Firefox. Internet Explorer 6. Król, który nie chciał odejść. IE wygrał bitwę, ale z czasem stał się symbolem wszystkiego, co złe w przeglądarkach. Zwłaszcza wersja 6. To był potwór. Nieaktualizowany przez lata, pełen błędów, z koszmarnym wsparciem dla standardów sieciowych. Web developerzy w tamtych czasach pisali kod dwa razy. Raz dla normalnych przeglądarek i raz dla Explorera. Każda strona wyglądała inaczej, bo IE robił, co chciał. To był koszmar programistów, mem internetu i źródło bólu egzystencjalnego. Ale Microsoft nie odpuszczał. IE był jak Windowsowy zombie. Niby martwy, ale nadal obecny. W 2004 roku Mozilla odpaliła Firefoxa. Przeglądarkę, która miała być lekka, szybka i zgodna ze standardami. Internet odetchnął. To była pierwsza realna alternatywa dla znienawidzonego Explorera. Ludzie zaczęli mówić, ej, ta przeglądarka jest w końcu normalna. Zyskoła fanów geeków, twórców stron i wszystkich, którzy po prostu chcieli, żeby Internet działał jak powinien. Ale to był dopiero przedsmak prawdziwej rewolucji. Rok 2008. Wszyscy sobie spokojnie klikają Firefoxa, Internet Explorer dalej się wlecze, a tu nagle wchodzi on, cały na biało, czyli Google wypuszcza Chroma. I to nie była jakaś tam wersja beta dla nerdów. Nie, nie. To była przeglądarka jak z przyszłości. Działała szybciej niż wszystko, co znaliśmy wcześniej. Wyglądała minimalistycznie. Żadnych zbędnych pasków i bajerów. Każda zakładka była osobnym procesem, czyli jak jedna strona się wysypała, nie wywalała całej przeglądarki. I ludzie ją po prostu pokochali. Chrome rósł jak na drożdżach. Zjadał Firefoxa, przygrył z Safari, pochował ostecznie Explorera. A do 2012 roku był już numerem jeden na świecie. Ale, wiadomo, żadna potęga nie trwa wiecznie bez kontrowersji. Ale o tym za chwilę. Nie można przecież zapomnieć o Operze, która była trochę jak taki hipsterski kuzn Chroma i Firefoxa. Nie tak popularna, ale zawsze miała swoje unikalne bajery, zanim to było modne. Blokowanie reklam? Mieli to zanim było cool. VPN wbudowany w przeglądarkę? Proszę bardzo. Tryb osiągania baterii? Również. Opera była trochę jak szwajcarski scyzorek. Niby przeglądarka, a jednak kombajn. I chociaż nigdy nie zdobyła ogromnego udziału w rynku, zwykle miała 2-3% globalnie, to miała wierną grupę fanów. Zwłaszcza wśród użytkowników, którzy lubili mieć wszystko pod ręką, bez instalowania milionu dodatków. Z czasem zaczęto mówić o tym, że Chrome lubi wiedzieć o tobie wszystko. Google to firma, której życiem jest reklama. Więc skoro korzystasz z ich przeglądarki za darmo, no to sorry. Ale twoje ciasteczka też mogą być ich deserem. Pojawiły się alternatywy dla ludzi, którzy mieli już dość. Brave, czyli Chrome, ale zblokował reklam, trackerów i narzędziem nadawania twórcom napiwków w kryptowalutach. No bo czemu nie? Vivaldi, stworzony przez byłych twórców opery, z turbopersonalizacją, jakbyś sobie sam w domu składał przeglądarkę z klosów Lego. DuckDuckGo browser. Wersja na telefony, stawiająca wszystko na jedną kartę, czyli prywatność. Mobilna era, czyli wszystko w kieszeni. W międzyczasie smartfony przejęły świat i przeglądarki też musiały się dostosować. Na Androidzie króluje Chrome. Na iOS Safari, bo Apple nie pozwala używać innych silników niż swój webkit. To już nie były czasy siedzenia przed komputerem. Ludzie scrollują newsy w kolejce po kebaba, googlują, czy ten grzyb jest trujący w lesie, albo wchodzą na social media wannie. Przeglądarki musiały być szybkie, lekkie, bezpieczne i mobilne. A że jeszcze do tego doszły synchronizacje, chmury, hasła zapisane w jednym miejscu, dziś przeglądarka to centrum naszego cyfrowego świata. Przeglądarki przyszłości. No i teraz wchodzimy w czasy AI. Microsoft Edge dostał turbo upgrade z Copilotem. Sztuczna inteligencja w przeglądarce? Czemu nie? Przyszedł za ciebie maile, streszczy artykuły, pomaga w pracy. Może na przykład ułatwi ci napisanie komentarza pod tym filmem. Google nie chce zostać w tyle, więc też pakuje AI do Chroma i Gmaila. Nawet Opera ma coś swojego. AI sidebar z chat GPT. Dzięki rozszerzeniom twoja przeglądarka może zamienić się w cyfrowy kombajn. Od asystenta AI, przez tłumacza i korektora, aż po bota, który załatwia sprawy na LinkedInie. A jeśli interesuje cię temat sztucznej inteligencji i tego, jakie posiada funkcje pomagające w codziennej pracy, sprawdź ten film na moim kanale. Zaczęło się niewinnie. Przeglądarka pokazywała tekst. Potem doszły obrazki. Potem przyszła era szybkości, wygody. A teraz? Sztuczna inteligencja wchodzi nam do przeglądarek jak do siebie. I właśnie dlatego warto mieć wokół siebie nowoczesne środowisko pracy, które nadąża za zmianami. Jeśli prowadzisz firmę i chcesz, żeby twoi ludzie pracowali szybciej, bezpiecznie i z głową, to w teleaudyt wdrażamy dla firm Microsoft 365. Pomagamy zorganizować nowoczesne środowisko pracy i dbamy o cyberbezpieczeństwo, zanim coś się wydarzy. Bo przeglądarka przeglądarką. Ale to, co dzieje się w twojej firmie, to już nasza działka. A jeśli podobał ci się ten odcinek, kliknij suba, zostaw lajka i daj znać w komentarzu, z jakiej przeglądarki ty korzystasz na co dzień. Może używasz czegoś totalnie niszowego, o czym nie wspomniałem. Dzięki za oglądanie i do następnego odcinka.