Menu
About me Kontakt

How to Work Well from Home When Surrounded by Coronavirus and Not Only Then? (YouTube Podcast, 36 Minutes)

Róża from the podcast Ludzie z pracy discusses the challenges associated with remote work, which has become a reality for many people during the pandemic. Shifts in work modes can be stressful, especially for those who previously had no experience with fully remote employment. Róża emphasizes the importance of separating personal life from work life, which can be difficult when both spheres seem to blend into one. It is advisable to set time and spatial boundaries to avoid drifting in both worlds.

An important aspect mentioned by Róża is the need to maintain healthy relationships with coworkers. Communication mechanisms differ from those present in a traditional office. In fact, we miss the daily face-to-face interactions that are vital for building relationships and functioning effectively in a team. Róża suggests creating a space where we can share informal information and chat, which can alleviate feelings of isolation.

During remote work, Róża highlights how crucial it is to establish rituals that facilitate the transition into work mode. Morning rituals, such as dressing up or having coffee, help in mentally shifting into work mode. It is also worth considering creating a dedicated workspace to separate private and professional areas.

Róża also emphasizes the importance of setting goals and tasks to avoid feelings of guilt associated with a lack of visible work outcomes. Tools for task management can be helpful in this regard, allowing for progress tracking. Regular breaks during remote work are also significant, as research shows that our concentration wanes after a certain period. Such breaks enable a return to work with renewed energy and enthusiasm.

In summary, the episode focuses on how to effectively navigate the difficulties associated with remote work. As of the time of writing this article, the video has garnered 2173 views and 165 likes, indicating a strong interest in this topic. Róża encourages listeners to subscribe to the Ludzie z pracy podcast to not miss upcoming episodes and to share information about it with others. Remote work presents new challenges, but with the right approach, one can reap many benefits.

Toggle timeline summary

  • 00:00 The World Health Organization announces the pandemic.
  • 00:06 Encouragement for everyone who can to work from home.
  • 00:10 Discussion on the lack of physical presence of coworkers.
  • 00:17 The importance of maintaining social relationships.
  • 00:23 Advice on transitioning to 100% remote work.
  • 00:29 Challenges of separating personal life from work.
  • 00:37 Understanding the mechanisms governing remote relationships.
  • 00:41 Focus on observing personal reactions and needs during this time.
  • 01:00 Introduction by the host of the podcast.
  • 01:07 Overview of the podcast focus on work relationships.
  • 01:17 Emphasis on understanding oneself while working with others.
  • 01:55 Historical context of remote work during previous pandemics.
  • 02:12 Challenges for those new to a fully remote work environment.
  • 02:42 Differences in psychological mechanisms for remote workers.
  • 03:00 The need for substitutes for in-person interaction.
  • 03:29 The importance of establishing boundaries in remote work.
  • 04:33 Discussion on maintaining productivity at home.
  • 06:20 Setting time limits to maximize work efficiency.
  • 08:12 Advice on balancing home and work responsibilities.
  • 08:09 Utilizing online resources for activities and childcare.
  • 18:19 In closing, encouragement for self-assessment and reflection.
  • 35:29 Final thoughts and encouragement to support each other.

Transcription

Światowa Organizacja Zdrowia powiedziała – mamy pandemię. Dlatego też każdy, kto może, powinien pracować z domu. Dziś będzie o tym, że to, że obok nas fizycznie nie ma ludzi z pracy, wcale nie oznacza, że nie ma w naszych relacjach społecznych i potrzebach psychicznych czego rozkminiać w tym kontekście. Wręcz przeciwnie. Będzie o tym, jak przestawić się na pracę w 100% zdalnie, jak oddzielić życie prywatne od służbowego, gdy domowa przestrzeń wcale nam w tym nie pomaga i jak wyznaczyć granice, żeby czas nie przeciekał nam przez palce. Będzie o tym, jakie mechanizmy rządzą relacjami z ludźmi pracującymi na odległość i jak w tym niełatwym czasie skupić się na obserwacji mechanizmów, którym sami podlegamy w relacjach z ludźmi z pracy. Zapraszam. Cześć, tu Róża. Witam Cię w ósmym odcinku mojego podcastu Ludzie z pracy. Najbardziej ludzkiego podcastu o pracy dla wszystkich tych, którzy pracują z ludźmi i chcieliby ich, ale też siebie lepiej rozumieć. Bez znaczenia, czy prowadzicie firmę, czy prowadzicie zespół, czy po prostu chcecie pomóc w codziennych sytuacjach pracy. Komuś albo sobie. Bo praca zajmuje nam za dużo czasu, żeby się wzajemnie nie rozumieć. Zapraszam do słuchania ludzi z pracy na Spotify, YouTubie, w aplikacjach podcasty iPhona i Androida. A żeby nie uciekły informacje o nowych odcinkach, do subskrybowania i followowania. WHO nazwało koronawirusa pandemią, co wcześniej miało miejsce ponad 10 lat temu i była to świńska grypa. Premier Rzeczpospolitej Polskiej ogłosił zamknięcie szkół i przedszkoli. Ci pracodawcy, którzy tylko mogli wysłać swoich pracowników do domów, zrobili to, a przynajmniej taką mam nadzieję. W związku z tym większość z nas spędzi kolejne tygodnie pracując z domu. Większość z nas, która do tej pory w 100% zdalnie nie pracowała. Bo czym innym jest pracować z domu od lat albo przynajmniej od miesięcy, a czym innym jest mieć nawyk chodzenia do pracy, spotykania się i omawiania na żywo wszystkich istotnych spraw i np. tylko raz na jakiś czas pracowania z domu. Działają tutaj inne mechanizmy psychologiczne, inne potrzeby mają osoby, które zmieniają tryb pracy od tych, które są już takiego trybu nauczone. Inne są indywidualne reakcje, no i z innymi kryzysami możemy mieć tutaj do czynienia. Inne substytuty, czyli zastępniki realnego kontaktu w relacji z drugim człowiekiem będą tu potrzebne po to, żeby nie odlecieć i nie wpaść w marazm i nie tylko trwać, jak śpiewa nasz stary, dobry Lech. Nie ma, nie ma żadnych bram, gdy jestem sam I w roślinny wpadam stan Nie wykraczam, raczej trwam, raczej tylko trwam Ciekawy stan Nie ma dobrze, nie ma źle Nie ma nowy, nie ma nie I w końcu nie ma nic Kompletny brak, bez wad Gram w czegoś, czegoś sobie gram Minimal plan, trochę tutaj, trochę tam Rewolucji minął czas A wszystko w takie ledwe plany Nie ma, nie ma żadnych bram, gdy jestem sam I w końcu nie ma nic Ledwe plany, słabe bram, na rok ukażę Ja absolutnie rozumiem, trwam Minimal plan, bez zmian No i właśnie o to chodzi, żeby to nie był minimal plan, bez zmian i żeby to nie było wszystko ledwe blady słabe, jak śpiewa Lech, tylko żeby faktycznie ten czas dobrze wykorzystać. O tym będziemy dziś rozmawiać. Aha, chciałam jeszcze zastrzec, że to co tam się pojawia raczej tylko trwam. To nie jest jakaś zakamuflowana reklama z mojej strony. Bynajmniej. Ja jako HR-owiec w takiej sytuacji jestem po raz trzeci. W takiej, czyli że zespół, którym się opiekuje na co dzień pracuje z biura i nawet okazjonalnie pracuje z domu, ale 100% pracy zdalnej to jest dla niego jednak nowe doświadczenie. Po dwóch poprzednich zabrałam wspólnie z zespołem i wyciągnęliśmy wnioski. Nie chodzi o to, żeby teraz się ścigać, kto ma lepszy mandat do tego, żeby powiedzieć coś o pracy zdalnej. Bo kto pierwszy zaczął? A wy już pracujecie od roku? Łe, łe, łe, bo my od dwóch. A my to w ogóle już od pięciu, a zatem nara. O tym, że takie reakcje też są jednym z mechanizmów radzenia sobie będziemy też mówić. Ale tutaj chodzi o to, żeby dać sobie przestrzeń na to, żeby powiedzieć, no nie wiem, nie umiem tego robić może. Albo na co dzień nie lubię pracować z domu i na pewno źle to zrobię. Rozumiem, że muszę, ale obawiam się, że moja firma nie będzie dobrze funkcjonowała. I żeby razem przez to przejść. Żeby nie mówić, że to jest łatwe i że każdy to potrafi, bo wcale nie musi tak być. I wcale nie jest tak, że jeśli ktoś tego nie potrafi albo firma jakaś tego nie potrafi, to znaczy, że jest słaba firma albo że człowiek jest słabym pracownikiem. Chodzi o to, żeby się nie bać, że sobie nie poradzimy, ale żeby zobaczyć, że wszyscy podlegamy mechanizmom, które można nazwać, oswoić i zrozumieć. No i dzięki temu lepiej sobie poradzić. Pierwszą mega ważną rzeczą jest wyznaczenie sobie samemu albo osobie samej granic i ram czasowych i przestrzennych pracy. Po pierwsze dlatego, że granica między pracą a życiem prywatnym mega łatwo się tutaj może rozmyć. I to w obydwie strony. W jedną stronę może się zdarzyć tak, że właśnie wam się przypomni, że jest wspaniały do obejrzenia film i właśnie ktoś wrzucił, o mój Boże, do niego link. No to sobie tak troszkę obejrzę. A potem niech sobie leci w tle. A właściwie to przecież ja w zeszłym tygodniu miałam tyle nadgodzin, że no ej, chyba kiedyś mam prawo to odebrać, nie? I nie chodzi o to, że nie macie prawa odbierać nadgodzin, ale o to, że tutaj wjechała banda mechanizmów racjonalizacyjnych. Dlaczego akurat właśnie teraz nie muszę pracować? Takie rozwiązania będzie podpowiadał wam mózg i uwaga, mózg nie jest głupi. Czyli nie będzie wam mówił, no możesz się troszkę polenić, spoko. Nie, będzie wam mówił, ej no przecież masz nadgodziny. Ej no przecież masz prawo chwilę odpocząć. O, tutaj jest taki niusik koronawirusowy. Ej no przecież jak jestem w pracy, w biurze, to mam prawo oderwać umysł na chwilę od pracy i też w biurze tak robię. No to tutaj chyba też mogę. Racja, oczywiście, że tak. Ale wiecie, że to może być dopiero pierwsze oczko wiadomościowe. A za nim czali się jakieś 150 innych. I nawet się nie spostrzeżecie, jak się obudzicie po dwóch godzinach czytając dyskusję o tym, co to jest pozorna korelacja i o co chodzi w tym, że się wykres wypłaszcza, bo nagle połowa internetu tego nie rozumie i przekręca, o co w tym chodzi. A druga nie może z tym żyć i tą pierwszą poucza i edukuje. Może też to działać w drugą stronę. W sumie to ten obiad tak długo dzisiaj gotowałam i tak strasznie się grzebałam przy jedzeniu. No to jak siedzę w domu, to jeszcze sobie ktoś pomyśli, że ja nie pracuję, no to jeszcze zrobię coś. Bo dziecka nie muszę z przedszkola na czas odebrać. Bo nie muszę wyjść z pracy, bo mąż nie czeka na mnie. Wszyscy są na miejscu. No to jeszcze jedną rzecz sobie zacznę i na jutro rano już będę mieć. Albo coś tam jeszcze innego wam mózg podpowie i jest godzina 18.30 albo 19.00. Nie ma nikogo w biurze, kto powie ej, Zosia, a ty zostajesz dzisiaj na noc? Musicie sobie sami to powiedzieć. Po to na przykład, żeby wasza rodzina albo wasi bliscy nie słyszeli tylko, że tak, tak, już idę przez parę godzin. Może w tym wam pomóc dawanie nie tylko sobie, ale też wszystkim innym znać, w jakich godzinach pracujecie. Możecie sobie ustawić na komunikatorze albo w jakiejś innej widocznej przestrzeni wspólnej dla wszystkich w firmie, od kiedy zaczynacie i kiedy pracę kończycie. I to będą takie granice nie tylko dla was, ale też dla ludzi z zewnątrz. Jestem dostępna w takich i takich godzinach. W wyznaczaniu i trzymaniu się granic może też pomóc wyznaczanie sobie rytuałów. Regularnie jak pracujemy z biura, celem jest właśnie docieranie do tego biura. Czyli wychodzenie z domu, dojazd, zdjęcie płaszcza na miejscu, dotarcie do biurka. To jest właśnie to nasze OK, zaczynam, taki zestaw rytuałów. I jak jesteśmy w domu, to też można takie rytuały sobie zrobić. Może to być nałożenie makijażu, może to być mycie zębów po śniadaniu, bo przypominam, że śniadania nie jemy nad klawiaturą. Po pierwsze dlatego, że szkoda tych okruszków, co się zagubią między literami i mniej mieć do zjedzenia. No a po drugie dlatego, że zwykle chyba tak jest, że jak jemy śniadanie w domu i siadamy do pracy, to już mamy to śniadanie zjedzone. Więc nie zmieniajmy tego, nie przesuwajmy sobie tego jedzenia na później. Unikniecie w ten sposób niepotrzebnego rozciągania pracy i rozpraszania się. Takim nadaniem granicy może być też stworzenie miejsca, jakiejś przestrzeni do pracy. Czyli na przykład osobnego biurka. Nie wiem, czy macie w domu tyle wygodne krzesło, żeby przesiedzieć na nim cały pracujący dzień. Jeśli tak, to dosko. Zróbcie sobie stanowisko, przy którym będziecie w tym czasie tylko i wyłącznie pracować. A propos rozpraszania się, które już się pojawiło, temat drugi. Jasne, że zawsze potrzebujemy zrobić sobie przerwę, nawet jak pracujemy w biurze. Duża część badań pokazuje, że skupiamy się maksymalnie półtorej godziny jednym ciągiem, po czym potrzebujemy 20-30 minut przerwy. Taki blok możemy powtórzyć w ciągu dnia maksymalnie 4 razy. Czyli według wyników badań psychologów poznawczych nie ma szansy na dobre, jakościowo skupienie na więcej niż 6 godzin dziennie. Są też pomysły, które mają potwierdzenie w badaniach, że lepiej pracować intensywnie krócej i robić krótsze przerwy. Na przykład 30 minut pracy albo 25 minut pracy i 5-7 minut rozluźnienia, przerwy. Albo 10 minut wykonywania najlżejszego intelektualnie zadania. I wszystko jest ok. I wszystko jest dopuszczalne tak długo, jak jesteście w stanie kontrolować ten czas. A sytuacja koronawirusowa utrudnia to nam wszystkim na maksa. Po pierwsze, tyle jest prześmiesznych memów, tyle jest śmiesznych zdjęć z tego, jak się inni ludzie zachowują. Po drugie, tyle się mogło zmienić w ciągu ostatnich paru minut, że koniecznie ja muszę natychmiast to wiedzieć. Po trzecie, czas trudniej jest złapać, kiedy zewnętrznie on nie jest normowany. Chodzi o to, że nikt obok nie będzie wychodził na papierosa. Nikt nie da Wam znać, że przyszedł Pan kanapka albo, że zaraz idziemy na obiad. Nie będzie takich zewnętrznych, ogólnofirmowych rytuałów. Po czwarte, nasze leniwe mózgi wolą same trwać w zadaniach i w takich działaniach, które nie wymagają skupienia. Na przykład, kiedy rozwiązujemy jakiś problem i utkniemy, to automatycznie pojawia się pokusa, żeby sprawdzić, czy na przykład Instagram albo czy na przykład jakiś portal informacyjny jeszcze bez nas żyją i czy nie zaginęły, no bo przecież różnie mogło być. A może tam właśnie na fejsie nam nie czeka najważniejsza wiadomość życia? No i co? Pamiętajcie, że w tych sytuacjach Wasz mózg nie przyjdzie Wam z pomocą. Wręcz przeciwnie. Będzie tworzył racjonalizację i będzie Wam podpowiadał, podrzucał unikowe zachowania. Tylko ramy i granice, które potem staną się nawykami, mogą Wam pomóc ogarnąć temat. Ale to Wy musicie sami ich pilnować. To się samo nie zrobi, a przeszkód może być niemało. To, co jest pocieszające, to to, że najnowsze badania pokazują, że nawyk tworzy się już nawet po piątym, szóstym powtórzeniu. Czyli nie trzeba czekać trzech tygodni i powtarzać jednego zachowania, żeby weszło nam to w nawyk. To chyba miłe, nie? Tydzień i już będziemy mieli nowe nawyki powyrabiane. Ekstra! Jeszcze odnośnie tego tematu, róbcie sobie okienko przyjmowania informacji. Nie wczytujcie się, a i ważne dla ludzkości, nie rozsyłajcie dalej niesprawdzonych informacji. Łańcuszków albo łańcuszków pokazujących pogardę wobec tych, co rozsyłają inne łańcuszki. Wiecie, o co chodzi. Pozyskiwanie informacji z pierwszego, oryginalnego źródła wydaje się najlepszą i najbardziej sensowną opcją. Po to, żeby się nie nakręcać, żeby ograniczyć panikę dla siebie, ale też dla swojego otoczenia. Wszyscy mamy dostęp do konferencji rządowych, do bezpośrednich transmisji, do zaleceń Sanepidu, do zaleceń WHO, im mniej będzie w nas fake newsów i śmieciowych informacji, plotek, jakichś pomówień dziwnych, tym zdrowiej dla naszej głowy i dla naszego otoczenia. Temat trzeci, powiązany trochę z poprzednim, związany właśnie z zarządzaniem informacjami, które do nas przychodzą. Pamiętajcie, że z punktu widzenia psychologii, jeśli jakieś zachowanie społeczne się utrzymuje, to znaczy, że ma swoją funkcję. I tutaj można zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze monitorować swoje procesy myślowe i funkcje, jakie one spełniają i po drugie próbować zrozumieć te procesy i znowu funkcje, które one spełniają u innych. Naśmiewanie się z memów, z wydarzeń zakładanych na fejsie ma na pewno funkcję rozluźniającą stres. Ale może też mieć funkcję podniesienia w sobie samej samooceny we własnych oczach. Czyli mówiąc wprost, poczucia się lepiej. To działa trochę tak jak mechanizm, który leżał u podstawy fenomenu świata według kiepskich w Polsce. Psychologom trochę to zajęło, żeby dojść do tego, dlaczego Polacy tak często i chętnie to oglądają. No ale takie były wnioski. Chęć bycia ponad innymi. Pokazania sobie o Boże, jak można być tak głupim. Bycie lepszym niż ci oni. Nie wiem, czy pamiętacie drugi odcinek ludzi z pracy i właśnie potrzebę tych, budowania tych opozycji, my i oni. Jeśli nie pamiętacie, to koniecznie posłuchajcie. Jasne, że można powiedzieć, że coś obiektywnie jest wiejskie, słabe i dziwne. Ale może ci wieśniacy, ci słabe usze i ci, co robią rzeczy dziwne, mają swoje uzasadnione motywacje dla kupowania 10 kilo ziemniaków. Może po prostu tego nie rozumiemy. Przecież to też bierze się z mechanizmów. One też odpowiadają za to, że ktoś naśladuje inne zachowania albo, że wzmaga się w nim potrzeba bezpieczeństwa i w taki sposób ją realizuje. Ta grupa, która kupuje 10-kilowe worki z ziemniakami na zapas, patrzy na inne grupy z wyższością. No jasne. Nic nie kupujcie, nic nie gromaćcie. Wy sobie wymrzecie, a my przeżyjemy. Bo oni też mają swój wór z mądrościami ludowymi, w którym sobie grzebią, a na wierzchu akurat leży przezorny, zawsze ubezpieczony. Zobaczmy na przykłady biznesowe z ostatniego czasu. Na firmowych fejsach, Instagramach, LinkedInach można było zauważyć przekaz w stylu Jesteśmy tacy super, dbamy o naszych ludzi. Właściwie to zawsze chcieliśmy i umieliśmy pracować zdalnie. No to teraz tylko czas to pokazać. Potem pojawiła się fala my nie lubimy pracować zdalnie, cenimy sobie wspólne spędzanie czasu w biurze, ale świetnie nam idzie. No bo właściwie to jest proste. Proszę bardzo, oto efekty. I kolejny typ przekazu, który zauważyłam. Jakie w ogóle macie prawo mówić o pracy zdalnej, skoro nie macie o tym pojęcia? My pracujemy zdalnie od zawsze i to my się dopiero na tym znamy. Jak chcecie posłuchać ekspertów to bardzo proszę, zapytajcie. Oto jesteśmy. Nie czytajmy tych wszystkich informacji z pogardą. Każdy próbuje sobie poradzić z tą stresującą sytuacją tak jak umie. I to nie jest moje głaskanie po głowie i dobre serce HR-ki startupowej, tylko patrzenie na to jak na zjawisko. Ja próbuję rozczytać czemu ludzie tak robią. Najpierw rozkmina, a potem, jeśli już koniecznie musimy, ocena. Uwaga, bo czas i Wasz mózg będzie sprzyjał temu, temu czyli ocenianiu. I zachęcał do wrzucania ludzi i zachowań w szufladki. Szufladka korpo, szufladka kontrolujący szef, szufladka ciemny lód, szufladka panikarze i tak dalej. Zamiast szufladek można się pokarmić grzebaniem w motywacjach. Również we własnych motywacjach. Co mówi o mnie to, że mam potrzebę kogoś ocenić, dojechać, nazwać wieśniakiem albo leszczem? Pamiętajcie, z punktu widzenia psychologii, jeśli jakiś proces, jakiś mechanizm się utrzymuje, to znaczy, że czemuś służy. Czego możecie o sobie się dowiedzieć dzięki temu, że kogoś oceniacie? Okej, temat czwarty, czyli zapobieganie poczuciu winy. Wśród ludzi dużo łatwiej jest udowodnić samemu sobie i innym, że coś udało nam się dzisiaj zrobić. HR-owcy, menadżerowie, szefowie oddziałów, szefowie firm mają tutaj trochę trudniej, dlatego że często wychodzimy z biura z myślą, że ej, ale przecież ja dzisiaj nic konkretnego nie zrobiłem. To wszystko jest przez to, że mamy dużo działań opartych na wspieraniu innych ludzi albo na rozwiązywaniu bieżących problemów. Mamy też dużo wiedzy i dużo informacji, która różnym ludziom w organizacji może się przydać. A na proces przekazywania tej wiedzy i udzielania tych informacji też schodzi czas. No ale oczywiście pod koniec dnia o tym nie pamiętamy. Aby uniknąć poczucia winy podczas pracy z domu, czyli tego efektu ej, pracowałem cały dzień i nic tak naprawdę nie mam z tego, można sobie zrobić listę zadań. Wy jako szefowie firmy albo zespołu możecie ludziom w tym pomóc. Uwaga, nie chodzi tutaj o kontrolowanie, o pilnowanie czy o zamontowanie kamery nad ludzką głową. Chodzi o rozpisanie zadań. Zwykle w biurze w ciągu jednego dnia rozwalałeś dwa tego typu zadania i wpisujesz to, nie wiem, do Trello, do Asany, do Dżiry czy nie wiem gdzie porządkujecie zadania, z czego korzystacie. Możecie dzięki temu nie tylko Wy jako szefowie zmniejszyć swoją obawę przed spadkiem efektywności Waszych pracowników, którzy pracują z domu, jeśli macie taką obawę w ogóle, ale też pomóc ludziom zapanować nad tym, żeby uniknęli poczucia winy z jednej strony, a z drugiej strony migania się, czyli właśnie takiego no miałem coś zrobić, ale tak naprawdę nie wiem co, no to tak to się wszystko rozmyło. Mierzenie efektywności jest tutaj odpowiedzią i ustalanie co dokładnie jest do zrobienia i weryfikowanie tego. I żeby jeszcze dać sobie dodatkowy, przyjemnościowy bodziec w momencie wymyślania z listy wykonywanej rzeczy, albo właśnie przenoszenia tego zadania do obszaru zrobione, ta satysfakcja jest najprzyjemniejsza na świecie. No może nie najprzyjemniejsza na świecie, bo jest parę przyjemniejszych rzeczy, no ale jest super. Jest też motywująca i dająca rzeczywiście takie poczucie zrobienia dobrej roboty i zamknięcia czegoś. A wiadomo, że dużo łatwiej nam się organizuje prace, jak zamykamy jedno zadanie i przechodzimy do następnego, niż jak mamy piętnaście zadanych, żadnego z nich nie możemy zamknąć, no a na koniec dnia mamy właśnie to poczucie, że wszystko się jakoś tak ciągle ślimaczy i nie jestem w stanie niczego skończyć. A propos przyjemności właśnie i siedzenia w domu samemu, temat piąty. To, że pracujemy z domu, często nie oznacza, że jesteśmy w tym domu sami. Zwykle towarzyszy nam partner albo partnerka, którzy również w tym czasie pracują z domu. Albo dzieci, którymi musimy się zająć, no bo przecież nie mogą pójść do szkoły ani do przedszkola. Pamiętajcie, że z powodu koronawirusa, poza 60 dniami, które Wam przysługują, by opiekować się dzieckiem, macie teraz dodatkowe 14 dni robocze do wykorzystania. Musicie uzupełnić ZUS-owski druk i to jest płatne tak jak L4, czyli 80%. Jeśli z jakiegoś powodu nie chcecie wziąć tego typu zasiłku, możecie korzystać z inspiracji w sieci. Wiele biznesów, również dla dzieci, przenosi się teraz do sieci. O, jaki rym mi wyszedł. Wow. Oczywiście wiadomo, stare, dobre bajki, ale są odpalone nowe projekty, np. niania w sieci, wspólne zabawy przez internet, wspólne rysowanie, nauka tańca dla dzieci online. Jest mnóstwo grup na fejsie, gdzie można takich inspiracji szukać. Piszcie po prostu w wyszukiwarkę i tam takie grupy albo takie osoby, które się tym zajmują się Wam wyświetlą. Można się tam wymieniać swoimi doświadczeniami, swoimi pomysłami, albo po prostu korzystać z tego, co proponują inni rodzice. Widzieliście na pewno tę tendencję, że ludzie promują to, żeby nie wychodzić. Np. używają hasztagów, hashtag Zostań w domu, wiele inicjatyw przenosi się do sieci. Powstają nowe kanały, webinary, tzw. live'y, czyli webinary na Facebooku. Można jasne powiedzieć po sięgnięciu do wora z mądrościami, że nic nie zastąpi kontaktu z żywym człowiekiem. Zgoda. Wszystko fajnie, gdyby nie to, że czas jest taki, że coś musi nam zastąpić czas z żywym człowiekiem. Może to jest moment, żeby jakiś kurs online sobie kupić i spróbować, czy to jest forma dla nas. A jeśli nie, to wrócić do tych książek, które już wyją z tęsknoty za Wami, bo nigdy nie macie dla nich czasu. Dla ludzi prowadzących swoje firmy i biznesy to też jest nowa możliwość i czas przejścia niektórych biznesów do internetu. Może możecie się zastanowić, czy coś, co robicie tylko i wyłącznie w realnym kontakcie, można np. przenieść do sieci. Może można uczyć ludzi ćwiczyć, grać na czymś np. przez internet. Są tacy, którzy chcą Was czegoś nauczyć, a jeśli Wy będziecie chcieli z tego skorzystać, no to chyba lepszego momentu nie będzie. Okej, temat szósty. Jeśli chodzi o przeżycie z naszym partnerem w tym czasie, to znam takich, co twierdzą, że sprawa może nie być łatwa. Na pewno sprawdzi się odłączanie, rozłączanie, tzn. pracowanie w różnych przestrzeniach. I ja rozumiem osoby, które nie mają piętnastu pokoi, po których mogą się gonić albo pięciu, gdzie mogą się bawić w chowanego. Naprawdę chodzi czasami o to, żeby to były dwa osobne stoliki, dwa osobne biurka, dwa osobne blaty. Żebyście za każdym razem nie walczyli o krzesło do pracy albo o kanapę do telekonferencji. Ustalcie, gdzie jest pokój telekonferencyjny, do którego idzie człowiek gadający. A na wypadek, gdybyście mieli dwie telekonferencje w tym samym momencie, kto pierwszy zajmuje główny pokój telekonferencyjny. Może to zależeć od dnia, może to zależeć od tygodnia. W tym tygodniu Ty pracujesz tu, a ja tu. Ustalcie, gdzie kto pracuje. Ustalcie, o której zaczyna. O której kończy. Pamiętajcie też, że to nie jest nic dziwnego, że może być Wam trudno ze sobą pracować. A raczej właściwie przy sobie pracować. Nie macie takiego nawyku. Spędzacie ze sobą zwykle czas po pracy. Żegnacie się rano, wychodzicie i spotykacie się, kiedy jest po wszystkim. To naprawdę nie jest ani dziwne, ani złe, ani zaskakujące, że możecie chcieć się zamordować, jeśli tego wcześniej nie ustalicie. I tutaj ważne jest, żeby tego nadmiernie nie analizować. Właśnie z wora z mądrościami wyciągam sobie takie zdanko, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. O innych nawykach już wcześniej rozmawialiśmy. Ale nawyk to jest też to, że jak robisz sobie przerwę w pracy, to nie wstajesz od biurka, tylko koleżance obok pokazujesz śmieszne memy. A Twoja dziewczyna może dostać od tego szału, a Twoja dziewczyna tak nie robi. Nawyk to też jest to, że starasz się pracować pół godziny w totalnym skupieniu i masz wtedy nałożone słuchawki. I ludzie z Twojego zespołu to już wiedzą, jak wtedy podejdą, mogą stracić życie, a przynajmniej oko, ale Wasz mąż może tego nie wie. I tutaj naprawdę nie warto wyciągać wniosków pod tytułem, widzisz, tyle lat jesteśmy razem, a Ty takich podstawowych rzeczy o mnie nie wiesz. No nie wie, no bo skąd ma to wiedzieć? A już na pewno, na pewno nie warto nakręcać się w stylu aha, no Ty mnie nigdy dobrze nie znałeś. I jak jesteśmy długo koło siebie, no to to się tylko potwierdza. Naprawdę, jeśli nie mieliście wcześniej okazji pracować przy sobie, to warto jest ustalić takie absolutnie podstawowe, może nawet Wam się wydawać, że to będą śmieszne rzeczy. Właśnie po to, żeby uniknąć potem kłótni o takie podstawy. I temat siódmy, ostatni, o ostatni, jak mawiała Marek Konrad w Dniu Świra. I jak mawiają korpo mądrości, the last, but not least. No zdecydowanie jest to not least, bo chodzi o komunikację. W pierwszym tygodniu możecie być wniebowzięci, że odpoczywacie sobie od Zosi, z biurka obok, ale po tygodniu zaczniecie coś jakby tęsknić. Serio. W drugim tygodniu może się tak zdarzyć, że będzie Wam po prostu ludzi brakowało. Będzie Wam brakowało paru zdań komentarza, jak wyjdziecie z salki po spotkaniu i będziecie szli na przykład do kolejnej. Będzie Wam brakowało wyjścia na papierosa, będzie Wam brakowało tego, że ktoś podejdzie pokazać jakiego gifa wczoraj dostał od siostry. To można ogarnąć, na to można odpowiedzieć. Albo na poziomie organizacji, jeśli jesteście szefem, albo na poziomie zespołu, jeśli na przykład jesteście menadżerem. Żeby móc spotkać się z ludźmi, pogadać, tak po prostu, możecie stworzyć kanał na komunikatorze firmowym. Gdzie będziecie sobie wrzucać filmiki, jakieś foty, śmieszne zwierzęta na koronawirusowej przymusowej domówce, albo inne takie rzeczy. Pełni to trochę funkcję kuchennej albo przybiórkowej wymiany. Patrz jakiego mema dzisiaj dostałam. Nie polecam używania do tego pozafirmowych komunikatorów, dlatego że jak założycie taką grupę na fejsie, no to od tej grupy do innej i do grup o koronawirusie jest bardzo blisko i możecie tutaj mieć ten problem, o którym mówiliśmy wcześniej, czyli godzinka lub dwie nie wasze. Żeby sobie móc wspólnie wyjść na wirtualnego papierosa i to wcale nie musicie palić, możecie stworzyć wspólną przestrzeń, na przykład w systemie wideo, którego używacie. Może on być otwarty w konkretnych godzinach, może być otwarty cały czas. Chodzi o to, żeby stworzyć taki pokój, który będzie sobie wisiał cały czas. Kto chce pogadać, po prostu do niego wchodzi. Możecie pomyśleć, że o jeny, no po co mnożyć byty? Przecież zawsze można wrzucić do kalendarza normalne spotkanie. Można, ale nie robimy tego, kiedy chcemy po prostu z kimś o niczym pogadać. No bo nam wstyd. No bo jesteśmy przyzwyczajeni, że spotkanie jest po to, żeby coś służbowego, biznesowego omówić. A tak, no to w sumie po co komuś głowę zawracać? Czujemy się głupio, finalnie się nie spotykamy, nie zakładamy tego spotkania, a nasza potrzeba społeczna jest sfrustrowana. Coraz bardziej i coraz bardziej. Uwaga na pułapkę komunikacji pisanej. Jeśli coś, co jest napisane, można odebrać neutralnie, pozytywnie albo negatywnie, raczej jesteśmy skłonni odbierać to w sposób negatywny. Dlatego pisząc do siebie, używajcie emoticon. Ja nie wierzę, że o tym mówię, ale naprawdę tak, to może nam pomóc. Jeśli coś napisaliście, a nie widzicie reakcji, to wytłumaczcie dokładniej, o co Wam chodziło. Serio, dużo lepiej jest komunikować się więcej niż trzeba, niż za mało i pozostawić niedopowiedzenia. Jeśli ktoś Was bardzo wkurzył, coś jest dziwne, niejasne, niezrozumiałe dla Was, umówcie się na zdalne spotkanie i pogadajcie. Nawet takie wideo na żywo będzie dużo lepsze niż pozostawianie niejasności czy jakichś niedopowiedzeń. I pamiętajcie, że zawsze pisane słowa brzmią dużo ostrzej i mniej ludzko, niż te słowa, które są wypowiedziane. Tutaj jest jeszcze jeden element. Przebywanie z innymi ludźmi zmniejsza nam ruminację, czyli mówiąc wprost, takie bezproduktywne nakręcanie się i analizowanie w nieskończoność jednej i tej samej sytuacji. Może to macie, jak długo siedzicie w domu, na przykład w niedzielę wieczorem i myślicie sobie, że jaka ta Zosia jest nie do zniesienia, jak ona tak może, jak ona jest wpieniająca, jak ona się śmieje, jak ona gada tak fułko bez sensu, nic konkretnego nie ma do powiedzenia, ale nawija. No i tak się po prostu nakręcacie. Układacie sobie w głowie, jak to jej nie odpowiecie, jak ją w końcu zobaczycie, jak to jej nie dojedziecie ostro przy wszystkich, ale oczywiście jak ją spotykacie, to ona jednak nie jest taka zła, bo jej zachowanie ma swoje plusy, bo na przykład integruje zespół albo rozśmiesza innych, rozładowuje stresowe sytuacje. I jakoś tak, jak ją spotkacie, to łagodniej ją oceniacie. Znowu mi się zrymowało. Tutaj niestety nie będzie tego elementu spotkania z drugą osobą, kiedy pracujemy z domu. To wasze nakręcenie nie napotka tej bariery w postaci drugiego, żywego człowieka. I w taki sposób możecie sobie wyhodować małego, wpienionego gnoma. Aż w końcu Zosia do was napisze na komunikatorze albo będzie coś od was chciała, a wy jej wtedy tak odpiszecie, że się więcej do was nie odezwie. Albo ona sobie zacznie hodować swojego wpienionego gnoma właśnie na was. I potem, jak się za parę tygodni spotkamy wszyscy w realu, to możemy już mieć zupełnie inne relacje niż w momencie, kiedy z tego biura wychodziliśmy. Nie dopuśćmy do tego. Od razu takie rzeczy rozładowujcie, piszcie do innych, nie nakręcajcie się. Dajmy sobie wszyscy czas na to, żeby zrobić coś, czego dawno nie robiliśmy. Nie pytam o to, kiedy ostatnio obejrzeliście film z kimś, kogo kochacie albo chociaż lubicie. Pytam o bardziej takie rzeczy zawodowe. Kiedy spędziliście naprawdę super wieczór z kimś bliskim bez tej maszynki z tyłu głowy. O Boże, o Boże, tyle mam roboty, która cały czas wam biegnie po prostu jak ten chomik w kółku. Kiedy ostatnio spędziliście super wieczór z kimś bez takiego tekstu, że ok, kochanie, wiesz co, jeszcze tylko zrobię to i to i już do ciebie wracam. Albo jeszcze tylko to i to wyślę i już wychodzimy. Powtarzam, może to jest serio dobry czas na to, żeby pomyśleć nie tyle o tym, jacy są inni ludzie z pracy, ale jacy my jesteśmy. Taki moment autorefleksji, który nie przepala głowy, ale wietrzy, tak myślę. Tak samo może to działać w przypadku, jeśli prowadzicie firmę. Może to jest moment na przejście przez wartości firmowe, które gdzieś tam sobie leżą w jakimś starym pliku, w zakurzonym zakątku dysku, w którym już dawno nikogo nie było. Na sprawdzenie skuteczności i jakości waszej komunikacji z pracownikami. Może to jest moment na pomierzenie efektywności procesów, jakie macie w firmie. Albo moment na to, żeby się przyjrzeć, jak sprawdzanie efektywności pracy waszych ludzi działa. Jasne, ja to rozumiem. Kasa sama nie przyjdzie, biznes trzeba próbować prowadzić tak jak poprzednio. Ale to są rzeczy, które i tak będziecie musieli kiedyś zrobić. Oby nie za późno i oby nie z nożem na gardle. Może takie spowolnienie można wykorzystać i zrobić to teraz. Bardzo, bardzo zachęcam. Omawiane w dzisiejszym odcinku mechanizmy mogą występować w różnej częstotliwości, w różnych momentach naszej domowej izolacji. Część może u was nie wystąpić. Może tak być. I to wcale nie oznacza, że tutaj znowu się schylam dowora z mądrościami, że poczekaj, przyjdzie kryska na matyska. Bo może wcale nie. Ten podcast, ta przestrzeń jest od tego, żeby poczuć, że to wszystko, co nas spotyka jest normalne. I innych ludzi też to spotyka. Że to nie jest tak, że oho, jesteś aspołeczny i nie umiesz współpracować z ludźmi i teraz to dopiero wyjdzie, teraz się okaże. Nie. Wszyscy podlegamy jakimś mechanizmom. Te mechanizmy teraz są tym trudniejsze do oswojenia, że są dla większości z nas, którzy nie pracowali w 100% zdalnie, nowe. I to jest podstawa, żeby być dla siebie wyrozumiałym. Tak jak w biznesie, tak w ekonomii czy w prowadzeniu firmy, tak i z ludźmi. Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na wszystko. Ale im więcej ma się doświadczenia i też im więcej ludzi ma takie doświadczenia jak wy, tym wyraźniejsze, bardziej czytelne powstają się mechanizmy, tym precyzyjniej można je nazwać, tym jaśniej można określić te zasady, które rządzą pewnymi sprawami i łatwiej można sobie z nimi poradzić. Przypominam o zasadzie studni, czyli o tym, że co tutaj powiedziane w kwestiach HRowych, organizacyjnych i osobistych to nie jest czyjeś życie 1 do 1, ale generalizacja przykładów. A poza tym to co wpada do mnie, jak do studni, nie ma opcji, że ktoś trzeci się tego ode mnie dowie. W dzisiejszym odcinku to tyle. Macie już sposoby na pracowanie z domu przez najbliższy czas, jeśli jest to dla Was nowa sytuacja. Wiecie jak ustawić sobie granice między życiem prywatnym a służbowym. Wiecie jak współegzystować z również pracującym domownikiem. Oraz wiecie, że Wasz mózg może racjonalizować różne dziwne zachowania wbrew temu, na co sami wcześniej ze sobą się umawialiście i że trzeba na niego uważać. A najważniejsze jest to, że to nie Wy, to nie Wy jesteście konfliktowi, trudni czy agresywni. To sytuacja jest taka i przez nią trzeba razem przejść. A świadomość to zawsze pierwszy krok do samokontroli no i do zmiany. I od tego jest ta przestrzeń, od tego jest ten podcast. Subskrybujcie, followujcie ludzi z pracy, ocencie jak się Wam podobało i przekażcie dalej. Jeśli komuś taka przestrzeń rozmowy w necie może się przydać, przekażcie mu proszę info o tym podcastie, który jest w YouTube, Spotify i w aplikacjach podcasty iPhona i Androida. A jeśli chcecie o coś dopytać albo coś mi zasugerować, znajdziecie mnie na Instagramie i na LinkedInie. Na dzisiaj wielkie, wielkie dzięki. Trzymajcie się w swoich domach, trzymajcie się, bądźcie zdrowi no i powodzenia z ludźmi z pracy. Pa!