Menu
About me Kontakt

The Beginnings of Portable MP3 Players: Nokia 5510 and Cabo Best Data (film, 20 min)

Saper ElektroZłomiarz takes his viewers on a journey to the beginnings of portable MP3 players in his latest video. He talks about the late 90s and early 2000s when MP3 files were on personal computers, but transferring them was inconvenient. Floppy disks had too little capacity, CD writers were expensive, and USB drives were just entering the market in unappealing forms. Additionally, manufacturers' fears about piracy led to the creation of a committee aimed at developing technological measures to protect music. However, in 2001, the committee concluded that technical possibilities to prevent piracy were impossible, which changed the music industry landscape.

As the video progresses, Saper introduces viewers to his experiences with the first MP3 player, Cabo Best Data. He recalls how he managed to find this device, which debuted in 2000 with a price tag of $239. This player was one of the first models capable of playing music in MP3 format but still faced numerous limitations that complicated its use. He thoroughly discusses the player’s features, including the monochrome display, the ability to record sounds, and the issues with the provided software for transferring music.

Saper highlights the non-standard file system used, making it practically impossible to load MP3 files onto the device. During the recording of the episode, he faced difficulties related to reading the content of the Smart Media memory card, yet he is determined to continue his investigation into this device. He describes how its current technological capabilities are comically outdated compared to modern devices, which can hold countless tracks in a compact form.

He also delves into the topic of the Nokia 5510, an interesting combination of a phone and an MP3 player. He points out its unique features, such as radio playback and contact storage. While these phones were limited compared to modern smartphones, they offered fairly good sound quality and were among the first devices that introduced users to the world of multi-media. He discusses the mechanisms behind the Nokia's operation, technological adaptations, and the challenges users faced when trying to connect their devices to computers.

To conclude the video, Saper compares Cabo Best Data and Nokia 5510, emphasizing both devices' place in the history of portable MP3 players. He also provides statistics from the video, which reference the community’s reactions. At the time of writing this article, the video has reached 66,756 views and 1,534 likes, indicating interest in the topic of vintage technology and its impact on the current music market.

Toggle timeline summary

  • 00:00 Introduction to early MP3 players and challenges with transferring music files.
  • 00:22 Concerns over piracy that arose with the advent of the first MP3 players.
  • 00:36 Formation of a commission involving major tech and music companies to find ways to protect music from piracy.
  • 01:00 Realization in 2001 that no technical solutions could effectively prevent music piracy.
  • 01:08 Discussion about the legacy of devices that introduced various DRM features.
  • 01:15 Introduction of various odd technological solutions for music playback and restrictions.
  • 01:24 Overview of early MP3 players and their capabilities, highlighting the Cabo Best Data.
  • 01:42 Personal anecdotes about finding and reminiscing on the Cabo Best Data player.
  • 01:58 Discussion of the lack of detailed information about early portable MP3 players.
  • 02:17 Details on Cabo Best Data's previous products and manufacturing history.
  • 02:32 Comparison of Cabo Best Data with Just Piper in terms of design and specifications.
  • 03:10 Functional features of the player, including a built-in microphone for recording.
  • 03:40 Description of device controls and their utility for playback and recording.
  • 04:12 Condition of the device years later and issues with loading MP3 files.
  • 04:26 Discussion on the device’s proprietary file system and compatibility issues.
  • 05:27 Challenges faced while trying to connect to the memory card during recording.
  • 05:55 Experience with software for transferring music to the player using a parallel port.
  • 06:34 Technical discussion about wiring and configurations with the device’s microcontroller.
  • 07:39 Consideration of over 355 billion possible connection combinations.
  • 11:43 Details about Nokia 5510 as a hybrid phone and MP3 player with unique features.
  • 17:41 Reflections on the decline of the commission and the rise of streaming services.
  • 17:47 Description of the evolution of small, affordable MP3 players with significant memory.
  • 18:33 Final remarks on Cabo Best Data as a relic of the 90s and its lasting impact.
  • 19:04 Conclusion and a friendly farewell from the speaker.

Transcription

Początki małych odtwarzaczy mp3 były dziwne, w końcówce lat 90 i okolicach roku 2000 pliki mp3 obecne były na komputerach osobistych ale ich przenoszenie nie należało do wygodnych, dyskietki nie mieściły nawet jednego mocno skompresowanego utworu, do płyt trzeba było mieć drogą nagrywarkę a pendrive dopiero co wynaleziono były mało pojemne i drogie. W pewnym momencie za sprawą pierwszych odtwarzaczy mp3 producentom muzyki jednocześnie zapaliło się krzesło pod tyłkiem i dostali obstrukcji bolesnej, otóż obawiano się o piractwo z którym jak wiemy po czasie i tak przegrano. Z tego powstała komisja, czy jak to inaczej nazwać, zrzeszająca największe firmy technologiczne i muzyczne takie jak Sony czy IBM, obradowali oni w okolicach 2000 a ich celem było wypracowanie technologicznych rozwiązań zabezpieczania muzyki przed nielegalnym kopiowaniem, już po roku dali sobie spokój i w 2001 stwierdzili, że nie ma technicznych możliwości uchronić muzykę przed piractwem. Zostawili oni jednak po sobie trwały ślad w postaci urządzeń, w których wprowadzono różne zabezpieczenia, często chamsko upośledzając niektóre funkcje. Siemaneczko, z tej strony Saper, naczelny złomiarz tego osiedla, witam was w moim kąciku zainteresowań, kurde. Podano do stołu, kurde. A są to przykłady dziwnych rozwiązań mających jednocześnie muzykę odtwarzać, ale nie pozwolić jej rozpowszechniać. Jeden z wczesnych odtwarzaczy MP3, Cabo Best Data, karty pamięci Smart Media i Nokia 5510, która zeżarła Nokia 3310, żeby być jednocześnie telefonem i odtwarzaczem MP3. Cabo Best Data pojawił się na rynku w 2000 roku, kosztował 239 dolarów. Kilka lat temu wygrzebałem go z wiaty, być może nawet tego samego dnia, co przypalonego Pocket PC. W 2000 przenośne odtwarzacze MP3 były jeszcze drogą technologiczną nowością. Powstanie zupełnie pierwszych przenośnych odtwarzaczy MP3 datuje się na 98. W internecie na temat tego urządzenia znalazłem dosłownie kilka nieciekawych postów na różnych forach. Jest dosłownie jeden artykuł za to dość dokładnie opisujący ten odtwarzacz i dosłownie zgrywając internet na dyskietkę dotarłem do pliku z oprogramowaniem na Windowsa do współpracy z odtwarzaczem oraz instrukcją obsługi. Firma Cabo Best Data produkowała przed wypuszczeniem tego odtwarzacza głównie karty rozszerzeń do pecetów, takie jak modemy czy karty dźwiękowe. Odtwarzacz ten produkowany był prawdopodobnie na jakiejś licencji wcześniej już produkowanego odtwarzacza Just Piper. I jest to dosłownie Just Piper, co potwierdza opis na PCB, ale w przyjemniejszej dla oka niebieskiej półprzezroczystej obudowie. Na środku frontowego panelu znalazł się jajowaty, monochromatyczny wyświetlacz bez podświetlenia. Dzisiaj już niewiele na nim widać, a oferował informacje systemowe np. o połączeniu z pecetem, wyświetlał nazwę utworu, czas odtwarzania czy wybrany efekt korektora dźwięku. Przycisk MODE zmieniał tryby pomiędzy odtwarzaniem MP3 z podziałem na pamięć wbudowaną, pamięć wewnętrzną oraz wszystkie, a także nagrań dźwiękowych wykonywanych wbudowanym mikrofonem, również z wyborem pamięci. Naciśnięcie przycisku RECORD rozpocznie nagrywanie dźwięku mikrofonem na wcześniej wybraną pamięć. Umieszczonym na środku przyciskiem czterokierunkowym wybieramy pliki do odtworzenia lub skasowania, do tego ostatniego służy kolejny dedykowany przycisk. U góry jest jack 3,5 mm, przycisk DSP do wyboru jednego z kilku predefiniowanych nastaw korektora dźwięku, pomiędzy pop, rock, jazz itd. oraz REPEAT sterujący powtarzaniem fragmentów i całych utworów. Z prawej suwakiem HOLD zablokujemy urządzenie, jest slot kart smartmedia, a w narożniku dostęp do kieszeni baterii, mieszczą się tu dwie baterie AAA. Z lewej umieszczono zamykane suwakiem złącze LPT do komunikacji z komputerem. Z tyłu solidny klips do paska, suwak usuwania karty smartmedia, podpowiedź umieszczania baterii i zaskakująca jak na wiek sprzętu dobrze zachowana etykieta z modelem i numerem seryjnym. W ogóle całe to urządzenie zachowało się świetnie biorąc pod uwagę te wszystkie lata i miejsce z którego je przyniosłem. Wgranie na to urządzenie jakiegoś pliku mp3 jest dzisiaj praktycznie niemożliwe. W celu walki z piractwem odtwarzacz korzysta z niestandardowego systemu plików, nie można więc po prostu wrzucić na kartę smartmedia pliku mp3. To znaczy można, ale nie zostanie ten plik odtworzony. Karta smartmedia jest widziana w Windowsie, jest sformatowana na FAT, a plik znajduje się w pamięci, mimo to urządzenie go nie odtworzy. Ciekawa sytuacja jest również z audio nagranym z mikrofonu. Urządzenie widzi i odtwarza pliki, natomiast eksplorator Windows pokazuje pustą pamięć. I tak włączone jest wyświetlanie wszystkich plików, również systemowych i ukrytych. Audio z mikrofonu fizycznie jest na pamięci smartmedia, ale widać je dopiero kiedy otworzyć pamięć programem HXD. Widzę tutaj potencjał na zbadanie w jaki sposób urządzenie umieszcza pliki w pamięci i wstrzyknięcie jakiejś mp3. Chociaż pewnie same mp3 są szyfrowane, więc dźwięk trzeba by zapisać w formacie dźwięku z mikrofonu, ale on też może być szyfrowany. Jeśli ktoś chciałby mi w tym pomóc, to mogę podesłać obraz karty pamięci do analizy. Podczas nagrywania odcinka nie udało mi się pokazać zawartości karty pamięci, tak to zwykle jest, że jak nagrywam odcinek to wtedy nic nie działa. Prawidłową drogą zarządzania plikami mp3 oraz audio nagranego mikrofonem było użycie programu na Windowsa Cabo Desk. Będącego również rebrandem programu dla wspomnianego Jazz Pipera. Należało połączyć odtwarzacz kablem LPT do komputera, port LPT musiał być przy okazji ustawiony w tryb PCP. Przy pomocy programu można połączyć się z odtwarzaczem, zainicjalizować jego pamięć i przesłać wreszcie muzykę, zapewne dodatkowo ją szyfrując. Tak to zwykle jest, że jak przy targach coś zwiaty to nie ma kompletu, podobnie tym razem brakowało kabla LPT. Mając nadzieję na to, że pin-outy LPT w komputerze i w złączu w Cabo będą rozwiązane 1 do 1, tzn. pin pierwszy LPT w komputerze będzie pinem pierwszym w odtwarzaczu itd., wylutowałem oryginalne złącze i zastąpiłem je wiązką przewodów z zakończoną pecetowym LPT. Niestety złącze to nie jest rozwiązane 1 do 1. Brakuje też jakiejkolwiek dokumentacji dla użytego w odtwarzaczu mikrokontrolera. Analizując ścieżki na PCB znalazłem 8 ścieżek obok siebie, które założyłem, że będą 8 bitami danych. Pozostałe przewody mają funkcje sterujące, wykorzystano 8 z nich w urządzeniu, przy czym LPT ma ogólnie 9 sygnałów sterujących. Za pomocą płytki z pinami przetestowałem najbardziej oczywiste konfiguracje połączeń, wspomagając się analizatorem stanów logicznych i czatem GPT oraz jego podpowiedziami. Niestety poza fałszywym, pozytywnym trafieniem w postaci komunikatu Connect na wyświetlaczu odtwarzacza, nie uzyskałem połączenia. Nawet jeśli założymy, że poprawnie połączyłem bity danych oraz pominiemy jeden z najmniej używanych w LPT sygnałów, czyli AutoFeed, tak żeby było 8 pinów z peceta i 8 z MP3, to mamy do przetestowania ponad 40 tysięcy kombinacji połączeń. Jeśli uwzględnimy wszystkie 9 pinów, liczba ta wzrośnie do około 360 tysięcy kombinacji. A gdyby wziąć pod uwagę też bity danych, bo nie wiadomo czy tak naprawdę poprawnie je wykryłem i ustawiłem w szeregu, liczba kombinacji wyniesie 355,687,428,096. Myślę, że o sprawdzenie tych 40 tysięcy kombinacji jeszcze można by się pokusić, półautomatyzując proces za pomocą Arduino Mega, które kopiowałoby obustronnie sygnały, zmieniając kombinacje co wciśnięcie przycisku, o ile to w ogóle jest w przypadku Arduino możliwe, bo też nie wszystko o nim wiem. Do tego trzeba by jeszcze klikać na komputerze Alt, Enter, Enter, bo jest to najszybszy sposób na uruchomienie wykrywania odtwarzacza przez kabodesk i potem jeszcze raz Enter, żeby zamknąć komunikat o błędzie połączenia. Z wykorzystaniem dwóch dłoni sprawdzanie jednej kombinacji zajmuje około 4 sekund, co dałoby 2 dni ciągłego sprawdzania. W urządzeniu można było przechowywać listę kontaktów, którą należy najpierw zainicjować w kabodesk. Wyświetlała się ona po dłuższym przytrzymaniu któregoś z przycisków. Sprzętowo mamy tu dedykowane mikrokontrolery, pamięć flash o łącznej wielkości 64 MB, przetworniki cyfrowo-analogowe, pewnie jakiś mały wzmacniacz i elementy towarzyszące. Rzecz zbudowana jest z dwóch PCB o dobrej jakości połączonych ze sobą dwoma złączami. Dzisiaj całe takie urządzenie poza sterowaniem i wyświetlaczem mieści się w jednym małym układzie scalonym. Cabo Best Data sprzedawano m.in. na Amazonie, dzięki czemu zachowały się opinie z wczesnych lat dwutysięcznych. Najczęściej krytykowano szybkie pożeranie baterii przez odtwarzacz i stosunkowo niską jakość dźwięku, której nie jestem w stanie sprawdzić. Mogę jedynie coś nagrać mikrofonem i puścić to przez złącze jack. Siemanoczko, z tej strony Saper, naczelny złomiarz tego osiedla, to jest test nagrywania. Karty Smartmedia o wielkościach 8 i 16 MB dorwałem na ryj o księdze. Przypominają nieco powiększoną i przerzuconą w pionie kartę SD, są natomiast znacznie cieńsze. Właściwie są to tak cienkie i elastyczne plasterki, że sprawiają wrażenie jakby miały pęknąć od samego leżenia na stole. Pudełka z którymi kupiłem te karty opisane były jako flashcard, bez podawania, że jest to Smartmedia. Wewnątrz znajdowało się plastikowe pudełko przypominające te od płyt CD, miękkie plastikowe etui na kartę, naklejki z miejscem na opis oraz wielokrotny system zabezpieczania karty przed zapisem. Na karcie znajduje się małe wyżłobione kółko, w które należy wkleić naklejkę z przewodzącej folii. Naklejka ta umieszczona wraz z kartą w czytniku zwiera piny odpowiedzialne za detekcję tego zabezpieczenia. System jest wielorazowy, bo dołączono kilka takich przewodzących naklejek. Smartmedia miały dwa warianty, 3,3 oraz 5V, tutaj mamy do czynienia z wersją 3,3. Oraz niektóre z nich miały przypisany na stałe we wbudowanym kontrolerze numer ID. Stąd na jednej z kart znajdziemy oznaczenie ID obok oznaczenia wielkości pamięci. Identyfikator ten miał służyć jako system DRM. Nie wiem jak miałoby to działać, być może program mógł na bazie kupionej licencji kopiować muzykę wyłącznie na karty z uprawnionym ID, odmawiając kopiowania w innych przypadkach. Taki mam na to pomysł, ciekaw jestem czy też macie jakiś. Nokia 5510 również reprezentuje tamtą generację wczesnych, przenośnych urządzeń do odtwarzania muzyki, ale jest ciekawa nie tylko z tego powodu, że jako jeden z niewielu telefonów tamtych czasów w ogóle odtwarzała muzykę w tak dobrej jakości jak MP3, ale też dlatego, że po prostu zeżarła i trzyma w swoich wnętrznościach Nokia 3310, czy też jej młodszą siostrę Nokia 3330 z obsługą WAP. Dosłownie wzięto 3330 i obudowano ją odtwarzaczem, dodając przy okazji klawiaturę QWERTY. Z tego przeszczepu wyniknęło kilka zabawnych faktów, jak to, że chirurgią śrubokrętową można oddzielić moduł telefonu od modułu odtwarzacza, że niemal dałoby się pozamieniać ze sobą flaki 3330 i 5510, gdyby nie brak złącza wyświetlacza i brak przycisków klawiatury, oraz, że słuchawki z mikrofonem dołączone do 5510 są po prostu potworem Frankensteina. I należy je podłączyć zarówno do portu jack modułu telefonu, aby móc rozmawiać przez te słuchawki, jak i do portu jack modułu odtwarzacza, żeby móc słuchać muzyki. A więc na froncie znajdziemy podświetlany na zielono monochromatyczny ekran LCD. Do dzisiaj bardzo popularny wśród miłośników Arduino, jako łatwy do podłączenia modułu wyświetlacza. Klawiaturę podzielono na dwie części i umieszczono po obu stronach wyświetlacza i również podświetlono na zielono. Dziś już ledwie to podświetlanie w ogóle widać. Pod ekranem znalazły się przyciski potwierdzenia, kasowania oraz góra i dół, nie ma natomiast przycisku prawo-lewo. W prawym dolnym narożniku jest głośnik słuchawki, gdyż na czas rozmów 5510 trzyma się pionowo. Z ekranu nie spogląda na nas, bo śpi pikselowy kocur ustawiony na tło przez karuzela. Te proste obrazki można było przesyłać pomiędzy komórkami, tak jak wysyłało się SMS-a. Format nazywał się EMS i umożliwiał pisanie kursywą, pogrubionym tekstem i przesyłanie obrazków. Oczywiście, żeby można było je przesyłać pomiędzy komórkami różnych marek, musiała istnieć współpraca pomiędzy producentami. Później format ten zastąpiony został po prostu MMS-ami. Z lewej obok złącz audio i mikrofonu jest złącze tzw. grubej ładowarki do Nokii. Grubej, bo później w Nokiach stosowano cienkie. Ładowarka jest ciekawostką samą w sobie, wykorzystując transformator zamiast przetwornicy. Z prawej był kiedyś duży gumowy element współpracujący z włącznikiem. U góry jest otwór piszczka buzzera do odtwarzania dzwonków. I ponownie ciekawie robi się na dolnej krawędzi urządzenia, gdzie umieszczono przycisk uruchamiający radio. Nie muszę rejestrować tego odbiornika, bo zarejestrował go Karuzel94, widz od którego tę Nokię pożyczyłem. Zarejestrowałeś, prawda? Jest też przycisk uruchamiający odtwarzacz MP3 oraz przyciski głośności. Nokie tamtych czasów były ekstremalnie upierdliwe pod kątem łączności z komputerem. Wsadzało się dziwaczne zestawy pomiędzy baterię a klawiaturę, żeby uzyskać połączenie UART przez RS-232. No, czasem również przez USB. Funkcja ta została zachowana w module telefonu i tędy wepchniemy dzwonki oraz obrazki, co kiedyś pokaże jak będę miał taki kabel. Moduł odtwarzacza wyposażono natomiast w złącze mini-USB, co jest dużym ułatwieniem, pójściem po rozum do głowy oraz miłą odmianą od tych wszystkich portów COM i LPT. I szkoda tylko, że służy wyłącznie do transferu muzyki. Telefon podłączony przez USB do komputera udostępnia około 60MB pamięci masowej ze swobodnym dostępem do plików. Możemy tutaj umieszczać również dokumenty, obrazki, czy choćby, nie wiem, IC Towera można było zanieść do kolegi w ten sposób. Można nawet wrzucić tutaj pliki MP3, ale oczywiście nie zostaną one odtworzone przez telefon, bez wcześniejszej konwersji czy szyfrowania. W ten sposób nie możesz odtwarzać MP3 na telefonie, ale możesz je zanieść do kolegi, tak jakbyś je zaniósł na pendrive, tyle że za pomocą tego telefonu. Na dodatek, jeśli przekonwertujesz nielegalne pliki programem Nokia Audio Manager, to staną się legalne w takim rozumieniu, że będą odtwarzane w telefonie. Jaka logika za tym stoi? Nie wiem, w każdym razie rozszerzenie przekonwertowanych, czy zaszyfrowanych plików to ISE. Technologia zdaje się nazywać Log Stream Embedded, ale nie znalazłem na jej temat żadnych ciekawych informacji. Przy okazji muszę przyznać, że oprogramowanie dołączone do telefonu zostało ciekawie zaprojektowane pod kątem wizualnym i dźwiękowym. Obok USB jest kolejne złącze jack. I nie uwierzycie do czego służy, ale o tym zaraz. Główne menu telefonu ma formę przebijanych kafelków, ikony są animowane, ustawienia i aplikacje są bardzo proste. Znajdziemy tutaj gry, w tym kontynuację kultowego Snake'a, Space Impact, coś na wzór Pinballa, Batumi, czymkolwiek to jest, i łączenie obrazków w pary. W ustawieniach dźwięku włączymy wygaszacz ekranu, to jest bardzo dobre miejsce na umieszczenie tego ustawienia, czy ustawimy kultowy dzwonek Nokia Tune na połączenia. No i wreszcie mięsko, czyli kategoria muzyka. Lista utworów przyspieszy znalezienie utworu do uruchomienia, radio ma automatyczne strojenie wywoływane dłuższym przytrzymaniem jednego z przycisków, i można w nim zapisać oraz nadać nazwy znalezionym stacjom. Odtwarzacz muzyki może odtwarzać losowo, oraz ma kilka predefiniowanych ustawień korektora brzmienia. Klawisz u dołu telefonu włącza odtwarzanie, ale nie pauzuje go, ani nie odpauzowuje, co jest strasznie durne. Jak można było nie pomyśleć o takich podstawach? Przycisk na zestawie słuchawkowym zdaje się również tylko odbiera i kończy połączenia. Z jakości dźwięku byłbym naprawdę bardzo zadowolony w 2000, osobiście jeszcze długo później używałem zwykłego Walkmana na kasety. Program magnetofon nagrywa dźwięk do pliku, który znajdziemy później w pamięci urządzenia, i będziemy mogli odtworzyć go za pomocą playera. Nie znalazłem programu na Windowsa, który byłby zdolny te pliki odtworzyć, więc też są w jakiś sposób chronione, szyfrowane i tak dalej. Jeśli uruchomimy radio, to zostanie nagrane radio, ale największą ciekawostką jest tutaj złącze Line In, do którego możemy podłączyć na przykład Walkmana czy Discmana. Jak to odkryłem, to po prostu eksplodowała mi głowa, szczególnie, że nagrywany dźwięk nie przypomina pierdzenia jak z dyktafonu Cabo, a jest po prostu naprawdę bardzo dobrej jakości. Jedynie przydałby się wskaźnik wysterowania, żeby nagrywać z możliwie dużą głośnością, unikając przesterów. Od strony Discmana też jest ciekawostka, wiele z nich posiadało osobne złącze Line Out, wykorzystywane często jako drugie złącze słuchawek, a pierwotnie zaprojektowane właśnie jako wyjście dźwięku o ustandaryzowanym poziomie głośności. W okolicach 2001 roku komisja zdechła, uznając, że dźwięk nie jest wystarczająco głośny. W okolicach 2001 roku komisja zdechła, uznając, że nie ma technologicznego sposobu na zapobieżenie piractwu muzyki. Do czasu powstania i rozpowszechnienia się tanich serwisów streamingowych, piractwo muzyki miało się świetnie. Nadeszły czasy małych, tanich odtwarzaczy z coraz większymi pamięciami, pozwalającymi łatwo kopiować i odtwarzać muzykę dzięki złączu USB i trybowi pamięci masowej. Ludzie budowali gigantyczne biblioteki pirackiej muzyki, niedługo później telefony komórkowe otrzymały złącza kart pamięci i co ciekawe, niektóre z tych telefonów mając kolorowy wyświetlacz, smsy, internet i podobne bajery, miały mniej pamięci wbudowanej niż Nokia 5510. Ale to taka poboczna ciekawostka. Ale wtedy nie było już odwrotu, każdy z nas nosił opaskę pirata. No tak, jakby się tak zastanowić, to każdy miał jakąś piracką muzykę, choćby dzwonki przesyłane pomiędzy urządzeniami. Jeśli chodzi o urządzenia, to Nokia Super, chociaż nie do końca przemyślany jest tutaj system antypiracki, ale za to pamięć masowa i jakość dźwięku naprawdę rewelacja. Natomiast Cabo Best Data to relikt lat 90. Na dodatek podróba, o której powstał w internecie zdaje się tylko jeden artykuł. Cierpi na sporo różnych przypadłości, wczesnych, przenośnych urządzeń do odtwarzania muzyki. Pobawię się jeszcze chwilę i spróbuję rozkminić pinout, a jeśli się to nie uda, to zamknę w szczelnej kapsule i poszukam kabla. Może kiedyś trafię na jakimś ebayu albo gdzieś. Oryginalne złącze jeszcze mam, w każdej chwili mogę je na powrót wlutować. No nic, dziękuję za obejrzenie tego filmu, mówił dla Was Saper, pozdrawiam, cześć! Napisy stworzone przez społeczność Amara.org