The History of the Atari Company (film, 57 minutes)
Coleslav discusses the impact of Atari on the video game industry in his new video. He reminds viewers how important the differences between Atari and Commodore were and how the history of these two computing giants shaped the current landscape of the IT industry. The author starts by stating that many games that have stood the test of time are easy to learn but hard to master. He uses Atari as an example of a pioneer that, despite the passage of years, has not been fully appreciated. It is worth noting that Atari and Commodore dominated the market, which led to a divide among players into two camps. A fun highlight in the video are off-topics that add humor and personality to this historical overview, like references to Steven Seagal movies.
In the next part, Coleslav presents the biography of Nolan Bushnell, the creator of Atari. He outlines his early years, from childhood in Utah to studying at the University of Utah, where he became interested in electronics. The abrupt school change indicates his determination and quest for a calling. Notably, Bushnell balanced studies with work and was a pioneer in repairing televisions and electronics, showcasing his enthusiasm and talent for technology. His career developed in Silicon Valley, where he met key figures who helped him in developing Atari.
Coleslav then recounts the financial and technological struggles that Bushnell faced. He expands on concepts related to game prototypes, emphasizing how crucial it was for Nolan to see potential where others didn’t. For example, his idea that became the foundation for Computer Space highlights how quickly advanced technology became available, changing how people perceived video games.
Coleslav also touches on the complexities of producing arcade machines, which were a modern approach to gaming. He emphasizes that Atari had to grapple with market uncertainties and perceptions of the future of video games. Highlighting the introduction of innovative solutions that contributed to the success of arcade machines, it was a surprise for venue owners who saw these systems as something entirely new.
Finally, Coleslav summarizes the news regarding the orders Atari placed on various components as well as their long-term successes. He discusses the low sales of Computer Space but also how many of these automated games started changing the perception of video games around the world. It is significant to mention that at the time of writing this article, the video has already received 104524 views and 3037 likes. This shows that the topic brought up by Coleslav still fascinates and engages viewers, making it an important point of reference for those wishing to understand the development of video games and their significance in the IT industry.
In summary, the film on the Coleslav channel is a captivating journey into the origins of the video game industry, filled with valuable information and intriguing stories about the people and technologies that shaped our reality. The diverse approach to the topic and humorous accents make the material not only informative but also entertaining, engaging viewers in the stories of pioneers in the gaming field.
Toggle timeline summary
-
Introduction to popular games that are easy to learn and hard to master.
-
Discussion on Atari's significant influence in the IT industry.
-
Division of the gaming community between Atari and Commodore, leading to the rise of personal computers.
-
A call to remember Atari's contributions, spoken by a Commodore supporter.
-
Overview of the material that includes well-known historical facts about Atari.
-
Announcement that the original film was over two hours long.
-
Discussion on the origins of Atari and the Pong game.
-
Splitting the material into two parts, focusing mainly on Pong.
-
Mention of varying historical dates in different sources.
-
Introduction to Nolan Bushnell, the key figure associated with Atari.
-
Bushnell's early interest in electronics, beginning at a young age.
-
Transitioning to Bushnell's college years and struggles with his career path.
-
Emphasis on the pioneering work in computer graphics during the 60s and 70s.
-
Discussion on Nolan's work and early experiences with arcade games.
-
Reflections on Nolan's evening activities and college mischief.
-
The team’s efforts to introduce their arcade game, Computer Space.
-
Recap of the rise of Computer Space and its reception.
-
A review of the marketing efforts and challenges surrounding the arcade game.
-
Formation of the company Syzygy by Bushnell, Dubnay, and Bryan.
-
Official registration of the Atari name and its implications.
-
Conclusion on Atari's rise to prominence and cultural impact.
-
Interesting trivia about the Atari name and its cultural significance.
Transcription
Wszystkie najlepsze gry są łatwe do nauczenia i trudne do opanowania. Jeśli macie jakieś wątpliwości, patrzę na Was komodorowcy, to po obejrzeniu tego materiału dowiecie się dlaczego tak właśnie było. Wkład Atari w przemysł IT był naprawdę wielki i po tych wszystkich latach trochę się to rozmyło. Podzieliliśmy się na dwa obozy Atari i Commodore, potem przyszły pecety, a o Apple długo nikt nie myślał na poważnie i dzisiaj niewielu już pamięta jak wielki wkład wlubiany przez nas przemysł miało Atari. I mówi to osoba z obozu Commodore. Zapraszam do oglądania. W materiale znajdziecie fakty, które już znacie. W końcu jest to historia opowiadana milion razy na innych kanałach czy serwisach internetowych, ale wierzę, że udało mi się przemycić kilka smaczków, których nie ma w podobnych opracowaniach, plus jak zawsze kilka off-topiców. Tak będzie Steven Seagal. Zanim przejdziemy do historii właściwej, małe ogłoszenie. Otóż pierwotnie film ten trwał ponad dwie godziny. Obejmował okres początkowy firmy i kończył się chwilę po wypuszczeniu domowej wersji Ponga, czyli zanim Atari wyprodukuje swój pierwszy komputer, a w końcu zakończył się film. Zanim Atari wyprodukuje swój pierwszy komputer, a w końcu zakończył się film, zanim Atari wyprodukuje swój pierwszy komputer, chwilę po wypuszczeniu domowej wersji Ponga, czyli zanim Atari wyprodukuje swój pierwszy komputer. Tak, jakieś dwie godziny gadania i nawet nie dotarłem do pierwszego 8-bitowego komputera produkcji Atari. A co za tym idzie, żadnych kawałów o węglu i stali tutaj nie będzie. Doszedłem jednak do wniosku, że byłaby to przysłowiowa para w gwizdek, więc podzieliłem ten materiał na dwie części, gdzie druga część skupia się głównie na maszynie Pong. Link do kolejnego filmu znajdziecie w opisie. Muszę jeszcze zaznaczyć, że daty, które wam podaję, to tylko jedna z wersji. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale w różnych książkach, artykułach, czy nawet wywiadach z głównymi bohaterami podają różne daty, opisujące to samo wydarzenie. W szczególności kolejność zdarzeń od 69 do 72 jest problematyczna, więc miejcie to na uwadze. SUKCES Sukces Atari to sukces wielu utalentowanych osób, ale jak to zwykle bywa, jedna osoba zbiera często wszystkie zasługi i w tej historii jest nie inaczej. Główną personą, z jaką kojarzona jest marka Atari jest bez wątpienia Nolan Bushnell. Urodził się w 1943 roku w Clearfield, malutkiej miejscowości w stanie Utah, która w tamtych czasach była faktycznie małą miejscowością. Dzisiaj pomimo tego, że mieszkańców liczy tylko około 30 tysięcy, to jest tak naprawdę nadbudówką większej i bardziej znanej miejscowości South Lake City. Nolan interesował się elektroniką od najmłodszych lat. Miałem licencję krótkofalowca chyba już w 1955 roku. Byłem jednym z najmłodszych radiooperatorów w Utah. To było, gdy miałem jakieś 10 lub 11 lat. Zawsze się wygłupiałem. Naprawiałem własne telewizory, a potem zacząłem naprawiać telewizory sąsiadów. Powiedział Bushnell podczas rozprawy sądowej, o której opowiem w materiale z historią Ponga. Dodam, że znalazł informacje w internecie, które podają w wątpliwość możliwość dziesięciolatka do naprawy telewizora z tamtego okresu. Tele późniejsze naprawiało się prosto. W sklepach można było nawet znaleźć specjalne stacje do testowania lamp, ale to dopiero lata później, więc zostawiam to tylko jako ciekawostkę. Pominiemy dzieciństwo Nolana, bo nic spektakularnego się w nim nie działo i przechodzimy do momentu, w którym idzie na studia w Utah State University. Młodzieniec wyraźnie miał problemy z wyborem kariery i sam nie wiedział, czy bardziej chce być inżynierem czy biznesmenem, bo próbował sił na obu kierunkach. Jednak niedane mu było ukończenie Utah State University i w 1964 roku zmienił uczelnię na The U. Aby jeszcze bardziej to zagmatwać, podam pełną nazwę. University of Utah. To dwie różne uczelnie. Co ciekawe, pierwsza nazwa tego drugiego brzmiała kiedyś Uniwersytet Pustyni. Jest to najstarszy uniwersytet w stanu Utah. Kierunek, na który się finalnie zdecydował, to inżynieria elektryczna. Wśród absolwentów tej uczelni znajdziemy takie osoby jak Alan Ashton, twórca programu World Perfect, Ed Catmull, jeden z założycieli Pixara, Suchas Patil, twórca firmy Cyrus Logic, Willard Marriott, założyciel sieci hoteli noszących jego nazwisko, czy... Ted Bundy. Choć ten ostatni absolwentem nie został, miał z pewnością inne rzeczy na głowie. Podsumowując, była i chyba cały czas jest to przyzwoita szkoła wyższa, a w latach 60. i 70. byli pionierami w tworzeniu grafiki komputerowej. Co warte podkreślenia, grafika komputerowa była pieśnią przyszłości i stawiała pierwsze kroki w okresie, kiedy Nolan zaczął tam naukę. To właśnie na tej uczelni w różnych latach powstały takie ciekawostki, jak pierwsza animacja 3D, opracowano cieniowanie gourada, czy antyaliasing. The U mogło się pochwalić dobrymi wykładowcami, a dla tej historii istotnych jest dwóch – Ivan Sutherland oraz David C. Evans, do których przejdziemy później. Nolan dzielił czas pomiędzy nauką i dorabianiem w parku rozrywki o nazwie Lagoon. Po latach Nolan wyznał, że jedyny powód, dlaczego podjął się pracy w trakcie studiów, było to, że przegrał w karty stypendium. Miał również inne wytłumaczenie. Otóż posiadał wtedy pracę dorywczą jako sprzedawca kalendarzy, czym trudnił się za dnia, kiedy akurat nie miał zajęć, i wymyślił sobie, że jedynym sposobem na nieprzepuszczenie zarobionych pieniędzy w nocy będzie podjęcie wtedy innej pracy. I tak trafił do parku rozrywki Lagoon, gdzie obsługiwał klientów różnych atrakcji czy gier karnawałowych, jak np. Spill the Milk. Kiedy przestał być świeżakiem w firmie, dostawał bardziej odpowiedzialne zadania, m.in. doglądanie gier, które wymagały wsadzenia monety, np. skeeball. Nolan Bushnell był najwidoczniej pracowitym młodzieńcem, bo oprócz studiów, pracy jako sprzedawca kalendarzy czy w parku rozrywki, miał jeszcze jedną pracę. U członka rodziny zatrudnił się jako osoba, która naprawiała telewizory. Firma nazywała się Barlow Furniture Company. Nolan przyznaje jednak, że zajmował się tylko prostymi rzeczami, jak wymiana lamp. Jak już wspomniałem, to zadanie było faktycznie nieskomplikowane i w tamtych czasach producenci tak projektowali telewizory, aby wymiana lamp była prosta. Choć trudno w to uwierzyć, młody Bushnell miał jeszcze jedno zajęcie. Jak już wiecie, jego życie kręciło się w okolicach miasta South Lake City. A z czego znane jest to miasto? Nie, nie chodzi o mormonów, dla których miasto to jest jak dla Polaków Częstochowa, a może nawet Watykan. Nie, nie chodzi o to, że jest to, cytuję, najbardziej gejowskie miasto w Stanach. Aż 5% populacji identyfikuje się jako LGBTQ. Nie, nie chodzi o fakt, że kończy się tam The Last of Us. I nie chodzi też o to, że jest tam piękny pomnik ku czci bohaterskim Mevom, które w 1848 roku uratowały osadników, wyjadając świerszcze, które niszczyły uprawy. Nic z tych rzeczy. Tak naprawdę nie chodzi tutaj o miejscowość South Lake City, a o stan, w jakim ta miejscowość się znajduje. Trochę to naciągnąłem, bo chciałem, abyście usłyszeli o tych bohaterskich mewach. Otóż stan Utah, w którym znajduje się to miasto, jest jednym z dwóch stanów, gdzie zakazany jest hazard w kasynach. Drugi taki stan to Hawaje. I to cały czas zakazany, nie że wtedy był. Taki stan rzeczy wpłynął pozytywnie na biznes automatów do wszelakich gier, których nie dawało się nic wygrać, ale za to można było trochę pieniędzy stracić. I najwyraźniej mieszkańcom Utah wystarczał tylko ten aspekt hazardu, bo automaty były tam bardzo popularne i często się zużywały. Nolan dostrzegł w tym potencjał do zarobienia, bo dowiedział się, że placówki, gdzie takie automaty stały, pozbywają się tych uszkodzonych za jakieś śmieszne pieniądze. Co roku w salonach gier złomowali jakieś maszyny lub sprzedawali je pracownikom za pięć dolców. Byłem jeszcze w akademikach, gdzie zajmowałem się ich doglądaniem i zbieraniem pieniędzy, którymi dzieliłem się z zarządcą akademika. Ten cytat Nolana również pochodzi z papierów sądowych, w sprawie o której opowiem później. Te papiery mają ponad tysiąc stron i można się z nich dowiedzieć m.in. o zajęciach zarobkowych, jakich podejmował się Bushnell. Streszenie tych zapisków znajdziecie na blogu, który już od dawna nie jest aktualizowany, ale i tak polecam tam wizytę. Link w opisie. Kiedy przyszły założyciel Atari odkupił za grosze, naprawił i wstawił gdzieś do akademika, miał być automat Pitch and Bat. Nolan podkreśla, że gry sportowe przynosiły największy zysk. W ofercie dla akademików posiadał też maszyny Boost Barometer. Prosta gra, w której trzeba było przeprowadzić sprężynkę przez tor w postaci powyginanego przewodu, nie dotykając go. Jeśli gracz go dotknął, to wyła syrena i pogrze. Prosta sprawa, ale nazwa gry podpowiada, dlaczego lądowała w akademikach. No właśnie, spróbujcie to zrobić po kilku piwach. Dodam jako ciekawostkę, że te antyczne zapisy w prawie stanu Utah odnośnie hazardu zostały dodatkowo zaostrzone w 2012 roku. Teraz nawet granie w kasynach online jest tam nielegalne. Ale zanim zaczniecie im współczuć, popatrzcie na mapę. Nevada jest bliziutko. A tam wiadomo. Przyszła mi taka humorystyczna myśl do głowy. Ciekawe, czy metr od granicy stanowej są już jakieś kasyna. Na mapie stanów było jeszcze kilka rejonów, gdzie nawet pinball był zakazany, np. w Nowym Jorku, gdzie taki automat był uznawany za grę losową, gdzie nagrodą była darmowa gra. Podobnie w Chicago, który został się legalny dopiero w 1977 roku. Motywacją do banowania takich maszyn miał być fakt, że miejsca, gdzie takie pinballe czy inne automaty były wstawiane, cieszyły się niekiedy złą sławą. Uważano je za wylęgarnie patologii i miejsca, gdzie dokonywano różnych szemranych interesów, narkotyki i te sprawy. Słowem, akademik. A na poważnie, nierzadko w dystrybucję takich maszyn zaangażowane były mafie. Bo czy można sobie wymarzyć lepszą maszynkę do prania brudnych pieniędzy? No ok, są jeszcze filmy ze Stevenem Seagalem, ale on wtedy nie był dostępny. Filmy robi dopiero od końca lat 80. Ech, skoro przywołałem Seagala i mam nadzieję, że nigdy już nie będę miał okazji, to skorzystam z okazji i opowiem Wam o pewnym filmie z jego udziałem. Słyszeliście pewnie, że jego ostatnie 20-30 lat to same gnioty, ale ten film jest wyjątkowy. Belly of the Beast. Jest to, uwaga, jeden z najlepiej ocenianych filmów z jego udziałem. 4,6 na 10 na IMDB to przecież żaden powód do wstydu. A przywołane IMDB tak opisuje fabułę filmu. Nie będę wchodził jakoś mocno w detale filmu, ale w pewnym momencie, to nie jest film science fiction, przy okazji dodam, ani fantasy, więc w pewnym momencie Steven napotyka na drodze pewną kobietę. Nie jest wyjaśnione, kto to jest. Ot, jadą samochodem i nagle na drogę wchodzi ta pani. Steven postanawia iść za nią, co zrobiłby każdy z nas, gdyby nieznajoma kobieta stanęła nam na drodze, jak jechaliśmy autem, w dodatku w obcym kraju. Zwróćcie też uwagę, że w tym filmie Steven jeszcze chodzi. W tych najnowszych już tylko siedzi. Kobieta prowadzi go do pokoju, gdzie, plot twist, okazuje się, że ma magiczne bupsy. Ich magia polega na tym, że jeśli zmoczy je wodą, to wyświetlają się na nich jakieś znaczki, które Seagal interpretuje jako współrzędne GPS przestępców, którzy porwali jego córkę. Ten koleś od lat bierze pieniądze dla jakiejś mafii i nawet się z tym nie kryje. A jeśli chcecie się pośmiać z radosnej twórczości Seagala, to polecam kanał Space Eyes, gdzie znajdziecie playlistę z recenzjami wielu jego filmów. To właśnie jeden z filmów na tym kanale zainspirował mnie, aby wspomnieć o Stevenie, bo autentycznie popłakałem się ze śmiechu i gwarantuję, że Wam też łzy po policzku pociekną. Myślałem nawet, że autor przesadza i że te magiczne piersi mają jakieś logiczne uzasadnienie, ale po obejrzeniu filmu już wiem, że nic logicznego w tym nie ma. Wracamy do Nolana, a konkretnie do jego sposobów zarabiania pieniędzy. Oprócz tego, o czym już wspomniałem, zajmował się też sprzedawaniem encyklopedii, pracował także w firmie Litton oraz na uniwersytecie, gdzie się uczył, na Wydziale Inżynierii Przemysłowej. I to cały czas nie końc jego aktywności zarobkowej. Amerykanie mają powiedzenie Working Hard or Hardly Working, co po przetłumaczeniu na nasz brzmiałoby mniej więcej tak. Ciężko pracujesz czy ciężko nazwać to pracą? W przypadku Nolana nie ma wątpliwości, że ciężko pracował, ale kto wie, może nałogowo przepuszczał stypendia. Ech, dlatego nie jesteśmy bogaci moi drodzy, bo po otwajkowaniu swoich godzin w pracy czy szkole czasami w coś pogramy, obejrzymy serial na w cudzysłowie Netflixie i już jesteśmy zmęczeni i szykujemy się do spania. Nolan miał inny pomysł na spędzanie czasu wieczorami i nie, nie były to dyskoteki. Jakimś cudem znajdował jeszcze energię na włamywanie się do uczelnianego laboratorium. Regularne włamywanie się do uczelnianego laboratorium. Otóż on i inni studenci zakradali się tam późną porą albo wczesną porą jak kto woli, tak między pierwszą a czwartą, aby pobawić się grą Spacewar czy Fox & Geese. Gry te działały na mainframe'ie DECK PDP Myślnik 1. Ta pierwsza krążyła wśród posiadaczy dostępu do tych maszyn już od 1961 roku. Lata później Bushnell powie Pamiętaj, że to nie ja wymyśliłem gry wideo. One zostały wymyślone wcześniej na komputerach za 7 milionów dolarów. Ja je tylko skomercjalizowałem. Co ciekawe nasz bohater sam ma problemy z ustaleniem chronologii zdarzeń. Przed sądem mówił, że pierwszy raz zagrał w Spacewar na DU a przed kamerą telewizyjną zaledwie kilka lat po tych wydarzeniach stwierdził Czyli nie DU, a Uniwersytet Stanforda. To mogła być jednak przemyślana strategia. Po latach okaże się, że Nolan delikatnie mówiąc w wielu kwestiach z prawdą, a robił to bo wiele osób czy firm chciało go pozwać i w ten sposób zacierał ślady. Prawdopodobnie wersja prawdziwa jest taka, że zakradał się do laboratorium Uniwersytetu DU i to tam widział po raz pierwszy grę Spacewar na komputerze PDP Myślnik 1. Można śmiało powiedzieć, że miał szczęście i że był w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, bo Podsumował kiedyś Nolan w podcastzie Game On co nie jest do końca prawdą, ale wiecie o co chodzi. Komputery były rzadkością, a on miał do takowego dostęp. Na kanale Curious Mark znajdziecie ciekawe wideo, na którym zaprezentowano kod źródłowy gry oraz jak maszyna PDP wczytywała grę plus kawałek gameplaya. Link w opisie. Głównym zadaniem miało być wyświetlanie grafiki i który miał kosztować ułamek ceny ówczesnych komputerów. Muszę jeszcze zaznaczyć, że pan Sutherland nie był byle jakim przypadkowym profesorem uniwersyteckim. Już w 1963 roku zaprezentował światu program Sketchpad, za który w 1988 roku zostanie mu przyznana nagroda Turinga. Program ten działał na komputerze Lincoln TX-2 i jest uznawany za dalekiego przodka programów typu CAD. Ciekawostką dla tych, którzy oglądali mój film o historii pierwszej myszki komputerowej będzie to, że tworząc ten program, Sutherland inspirował się artykułem As We May Think, Vannevar Busha, który jest jedną z najważniejszych publikacji o IT, jaka powstała w XX wieku, a został opublikowany już w 1945 roku. Jeśli nie znacie materiału, to zachęcam do sprawdzenia. Siedziba Evans & Sutherland mieściła się w jednym z opuszczonych budynków na terenie uniwersytetu i jak się później okaże, była to prawdziwa wylęgarnia talentów. Przez firmę przewinęły się m.in. takie osoby jak Jim Clark, później założy firmę Silicon Graphics, Ed Catmull, już wiecie, współzałożyciel Pixara czy John Warnock, który lata później założy Adobe. Evans & Sutherland działa do dzisiaj i zajmuje się m.in. produkcją sprzętu dla planetariów. Może kiedyś poświęcę im więcej czasu, bo ci ludzie naprawdę robili niesamowite rzeczy, zwłaszcza jak weźmiemy pod uwagę czas, w którym to robili. Podsuną jeszcze jedną ciekawostkę. Evans & Sutherland kupił już na początku lat 70. odłam firmy General Electric, który odpowiadał za produkcją profesjonalnych symulatorów lotniczych. Łącząc swoją wiedzę, a coś tam już wiedzieli o symulatorach, to było ich pierwsze podejście do tematu datowane na 1972 r., więc łącząc swoją wiedzę ze sprzętem kupionego kawałka General Electric, opracowywali kolejne wersje systemu do szkolenia pilotów i co za tym idzie, swojej maszyny, na której te symulatory miały działać. Spróbujcie zgadnąć, z którego roku pochodzi to nagranie przedstawiające ich symulator The Tactical Edge. Dla zabawy podam kilka podpuch. Tak wyglądał symulator lotu Solo Flight na C64 z 1983 r. Tak wyglądał symulator EV-18 Interceptor z 1988 r., działający na Amidze 500. A taki gameplay mogliśmy zobaczyć w pecetowej grze Air Duel 80 Years of Dogfighting z 1993 r. Choć trudno w to uwierzyć, ten obraz generowano już w 1981 r. Od razu wyprzedzam wszystkich, którzy chcieli właśnie wysmarować w komentarzu, że jest to zwykła animacja. Nie, nie jest. System CT5, na którym działał symulator, zajmował 13 19-calowych raków i oprócz serca, jakim była maszyna PDP-11, bazował m.in. na 4-bitowych układach AM2901, które były łączone w celu uzyskania układów 16- i 32-bitowych. Podsumujmy ten rozdział. Nolan pracował przy automatach w parku rozrywki i nawet sam je naprawiał oraz rozprowadzał. Nie bał się lutownicy i był jedną z pierwszych osób na świecie, które bawiły się czymś takim jak gra komputerowa pod okiem ludzi, którzy byli pionierami w dziedzinie grafiki komputerowej. Historia zaczyna się klarować, choć nie jest tak banalna jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Na drodze stanęła bowiem przeszkoda. Pieniądze. Przyznał we wspomnianym już podcaście Bushnell, że ten milion dolarów trzeba wziąć w cudzysłów, bo PDPM Myślnik 1 kosztował jakieś 120 tys. dolarów, co da nam coś w okolicy miliona dolarów dopiero jak popatrzymy na tę cenę w 2023 roku i uwzględniemy inflację itd. Nie zmienia to faktu, że mainframe'y nie były tanie. Były wręcz horrendalnie drogie i to głównie dlatego pojawiła się idea timesharingu i terminali. Natomiast na komputer od profesorów z uczelni Nolan się nie doczekał. Jego studia dobiegły końca i rozpoczął swoją pierwszą poważną pracę w firmie Ampex, co wymagało od niego i jego rodziny przeprowadzki do Doliny Krzemowej. Firma Ampex, dla której Nolan zdecydował się przenieść do Kalifornii, ma bardzo bogatą historię. Ta cały czas istniejąca i mająca się świetnie korporacja działała wtedy na wielu polach, m.in. robili magnetofony uznawane przez wielu za bezkonkurencyjne. Produkcję rozpoczęli w 1948 roku, a w 1960 roku dostali Oscara za osiągnięcia techniczne w dziedzinie udźwiękowienia filmowego. Tu uciekinierzy z tej firmy założyli w 1961 roku firmę Memorex, o której wspominałem szerzej w tym materiale. To mój jedyny film, który ma nałożone restrykcje i przez to nie wyświetla się w polecanych itp. Korzystam więc z okazji, aby o nim przypomnieć. W Ampexie Bushnell poznał kluczowe dla historii Atari osoby, a najistotniejszym z nich był Ted Dabney, który pracował tam od 1961 roku w różnych działach firmy, od skrzydła militarnego zaczynając, a na segmencie wideo kończąc. Zadaniem, nad którym pracował w czasach, kiedy do firmy przyszedł Nolan, było opracowanie systemu wideo do przechowywania dokumentów. Założenia projektowe mówiły o magazynie na dane, który miał pomieścić 250 tys. dokumentów. Użytkownik wpisywał czego potrzebuje i w mniej niż minutę miał mieć wynik na ekranie, a później mógł go wysłać na drukarkę. Los sprawił, że Nolana umieszczono w pokoju Dabneya i panowie szybko się zaprzyjaźnili. Pokój, jaki dzielili, był tak naprawdę przeznaczony dla jednej osoby. Przyjacielskie relacje szlifowali partyjkami w japońską grę o nazwie Go, co nie będzie bez znaczenia w przyszłości. Wspólny język znaleźli też z niejakim Alanem Alcornem, który w tamtym czasie był jeszcze studentem i dorabiał w Ampexie głównie w okresie wakacyjnym. Dawnej wspomina, że Nolan często snuł wizję sieci pizzerii, która przyciągałaby klientów automatami arcade. Według jego wizji, zanim pizza zostałaby zrobiona, klienci mogliby sobie pograć na automacie. Tak sobie myślę, że niewiele się to różni od tego, co mamy teraz, z tym, że dzisiaj wszyscy wgapieni w smartfony. W głowie Bushnella zaczął kiełkować pewien pomysł. W dodatku był otoczony ludźmi, którzy mogli ten pomysł uprzekłoć w rzeczywistość. Szczęśliwie dla Nolana, kiedy zaczął pracować dla Ampexa, ceny komputerów zaczęły drastycznie spadać. Do takiego poziomu, że wreszcie zwykli ludzie mogli zacząć myśleć o ich nabyciu. To w żadnym wypadku nie oznacza, że były dostępne dla każdego. Nolan skusił się na najtańszy 16-bitowy produkt na rynku, a był nim komputer od firmy Data General Corporation o nazwie Nova. To ciekawe urządzenie trafiło na rynek w 1969 roku i było reklamowane hasłem najlepszy mały komputer na świecie. Do końca szkoły, komputer wyszedł z firmy Data General i nazywał się Nova. Był to komputer, który znalazł się w latach 80-90. Był to komputer, który znalazł się w latach 80-90. Był to komputer, który znalazł się w latach 80-90. Był to komputer, który znalazł się w latach 80-90. Był to komputer, który znalazł się w latach 80-90. Był to komputer, który znalazł się w latach 80-90. Był to komputer, który w many warunki znalazł na rynku największy komputer, który w many warunki znalazł na rynku największy komputer, który w many warunki wiele materiałów, obrazując ten fragment historii pokazuje ten większy rakowy wariant, a Bushnell zdradził kiedyś jaki to był model. Zamierzaliśmy kupić Data General Nova 800 i on miał piorunujące taktowanie 800 kHz. Podsumowując, PDP Myśnik 1 w wersji podstawowej 120 tys. dolarów, Nova 4 tys. dolarów i też działał na nim Spacewar! Haczykiem było to, że w wersji podstawowej sprzęt był zwykłym zbieraczem kurzu. Pamięć była w szczególności droga i była typu rdzeniowego lub ferytowego jak kto woli. Do 16 kB cena rosła, uwaga, razy dwa, co było i tak magnitudy ówczesnych dolarów mniej niż produkty konkurencji. Ceny jakie Wam rzucam są niekiedy brane w cudzysłów, bo odnalezione po latach broszury reklamowe podają inne. Tak czy inaczej są to niewiele mówiące kwoty, nie wiemy czy można było za to kupić chleb czy pół chleba. Więc dodam, że mniej więcej w tym samym czasie Bushnell kupił niewielki dom, za który zapłacił Czyli rozbudowana nowa kosztowała tyle co dom w samym sercu Doliny Krzemowej w okolicy roku 1970. I żeby jeszcze bardziej to zobrazować, roczna pensja początkującego inżyniera w Dolinie Krzemowej wynosiła przykładowo 15 tysięcy dolarów. Tyle zarabiał pierwszy inżynier jakiego zatrudni Atari. Z tą ceną za dom mam pewien problem, bo choć wiele źródeł ją podaje, to szybkie googlowanie małego domu w 1970 roku wynosiła w tamtym rejonie świata raczej coś w okolicy 40 tysięcy dolarów, a nie 8 tysięcy. Dodam ciekawostkę. Pierwszy komputer o nazwie Nova z numerem seryjnym 1 został zamówiony przez firmę Unitech i miał być używany przez Mobil Oil, ale komputer nie dotarł na miejsce. Okazało się, że linie lotnicze zgubiły bagaż z komputerem, ale nie wiedziały się ile kosztował zgubiony towar, szybko go znalazły. No ok, nie szybko, trwało to 2 miesiące. Panowie wiedzieli, że łącząc komputer z telewizorem mieliby maszynę, na której taki space war mógłby działać. Cenę per jednostkę można by było obniżyć stosując jeden komputer centralny i serię maszyn arcade w roli terminali. Młodzi inżynierzy doszli do wniosku, że proponowali współpracę niejakiemu laremu Bryanowi. Każdy z panów miał zainwestować 100 dolarów w przedsięwzięcie i mieli się zabrać do pracy. Zaznaczam, że było ich trzech, a Lan Alcorn był wtedy tylko znajomym. Nie brakuje też informacji, że miało to być 350 dolarów od głowy. Możliwe, że dodatkowe środki wpłacili w ramach innej umowy. Był 1969 rok i zespół zabrał się za tworzenie klonu gry space war, który nazwano Computer Space. Po miesiącach prób jasnym stało się, że słabiutki komputer nowa nie nadaje się, aby dzielić się swoją mocą z innymi maszynami i pomysł z timesharingiem został porzucony. Czas działał jednak na korzyść inżynierów, bo z roku na rok koszt komputerów, których pojawiało się coraz więcej, cały czas drastycznie spadał. Po przeprowadzeniu serii eksperymentów Dabney opracował metodę przemieszczania plamki na ekranie telewizora, co było dla nich prawdziwym przełomem. Prace ruszyły do przodu i coraz pewniejszy swojego pomysłu Nolan postanawia znaleźć firmę, która podejmie się wykonania gotowego automatu i sfinansuje dalsze prace nad nim. Naturalnie w pierwszej kolejności odezwał się do swoich przełożonych w Ampex, ale usłyszeli, że firma już coś takiego próbowała zrobić i nic z tego nie wyszło, więc nie są tym zainteresowani. Przynajmniej tak brzmiała wersja Nolana. Później okazało się, że raczej nie była to prawda. A dodatkowo panowie podczas pracy nad swoim automatem używali części, które należały do Ampex. Reasumując, pierwszy milion po prostu trzeba ukraść, choć nasz bohater twierdzi, że firma pozwalała pracownikom na wynoszenie tańszych części, więc kto wie. Nolan dogadał się też z jakimś sklepem z częściami elektronicznymi. Sklep dawał im darmowe próbki różnych części, a ci obiecali, że jak projekt wypali, to kupią potrzebne podzespoły do masowej produkcji w owym sklepie. Uzupełnieniem miał być używany telewizor kupiony w placówce Goodwill, czyli takich miejscach, które operują w Stanach do dzisiaj, gdzie ludzie oddają niepotrzebne rzeczy, a sklepie sprzedaje za grosze i przeznacza pieniądze na pomoc potrzebującym. LGR często zapusza się do takich miejsc w poszukiwaniu gier. Po tym jak panowie wynieśli z Ampexa potrzebne podzespoły, rzucili wypowiedzeniem i rozpoczęli poszukiwania firmy, która podejmie się wykonania automatu. Jeszcze taka dygresja, jeśli w materiałach takich jak ten pada hasło PROTOTYP i są wczesne lata 70., albo jeszcze wcześniejsze, to nie miejcie w głowie breadboarda z kabelkami. Płytka stykowa została wynaleziona dopiero w 1971 roku i minął lata, zanim breadboard dotrze do laboratoriów na świecie i kolejne dekady zanim pojawi się w naszych domach. Patent wygasł w 1987 roku. Prototypy w tamtych czasach robiło się na prawdziwych breadboardach, a breadboard, jeśli ktoś nie wie, to deska do krojenia chleba. Wbijało się do niej gwoździe i łączyło podzespoły. W rejonie była tylko jedna firma, która zajmowała się produkcją rozrywkowych automatów. Tą firmą było Nothing Associates, a Bushnell dowiedział się o niej od dentysty, który podpowiedział mu, że leczy zęby u niejakiego Dave'a Ralstina, który to opowiedział mu, że podjął właśnie pracę w firmie, która zajmuje się produkcją automatów na monety. Miało to miejsce w 1971 roku. Włodarze Nothing Associates wyrazili chęć współpracy z Nolanem, jednak mieli też ukryty motyw. Potrzebowali na gwałt inżyniera, bo ich dotychczasowy odszedł. Nolan zgodził się, ale negocjacje trwały długo. Jego głównym żądaniem było to, aby to on miał kontrolę nad grą. Finalnie ustalono, że Bushnell przyjmie posadę głównego inżyniera w firmie, a po godzinach nieodpłatnie będzie mógł się zajmować dopracowaniem swojego automatu. Kiedy prace dobiegną końca, Nothing Associates wyprodukuje automat i weźmie na siebie kwestię marketingu i odpali Nolanowi procent ze sprzedaży każdej sztuki. Kilka miesięcy po transferze do nowej firmy, Bushnell ściągnął do niej Dubnaya. Kiedy gra była już ukończona, późnym latem 1971 roku, Nolan wyciągnął z szuflady liczydło i uświadomił sobie, że nawet z niższymi cenami za sprzęt, to i tak nie ma szans, aby interes się opłacił. Szczęśliwi, kiedy już mieli się poddać i ostatni raz zerkali na swoje dzieło, coś sobie uświadomili. Doszli do wniosku, że ich płyta TTL, którą opracowali na potrzeby maszyny jest w zasadzie tak potężna, że komputer jest właściwie zbędny. Projekt wymagał jeszcze do szlifowania i przeprojektowania kilku elementów, ale udało się. W cudzysłowie bezkomputerowa maszyna, która wyświetlała grę Computer Space była gotowa. Teraz wyprzedzę trochę czasy, a nawet nie trochę. Drogi obu panów rozejdą się i to, kto i w jakich okolicznościach dokonał przełomu, pozostaje tematem spornym. Przez dziesiątki lat uważano, że za wszystkim stał Bushnell i mało kto wiedział, że ktoś taki jak Dubnay w ogóle istniał. Gdy tylko ktoś przypisywał zasługi wspólnikowi, Nolan zaprzeczał twierdziąc, że sam był świetnym inżynierem i umniejszał rolę Dubnaya w procesie powstania pierwszego automatu z grą wideo. Nolan podważa nawet wersję, w której Dubnay twierdzi, że prototyp powstał w pokoju jego córki. Nolan twierdził, że była to sypialnia jego córki, choć przyciśnięty dowodami świadczącymi, że tak nie było, zmienił zdanie i przyznał, że może część prac była przeprowadzona w domu Dubnaya, ale utrzymywał, że u niego też powstawał prototyp. Na co drugi z panów w wywiadzie miał kiedyś powiedzieć, że byłoby to trudne, bo żona Bushnella nie pozwalała mu wnieść do domu choćby lutownicy. Relacja dwóch panów była dziwna, bo nawet jak się kłócili, nawet jak jeden uważał, że ten drugi zachowuje się w stosunku do niego nie fair, to i tak trwali razem, przyjaźnili się i podejmowali się nowych wyzwań, nie tylko w ramach Atari, o czym więcej w klipie o historii Ponga. Dalej nie rozwijam kwestii ich relacji, na chwilę obecną panowie się lubią i współpraca się układa. Jeszcze w kontekście żony Bushnella znalazłem ciekawą historię z tamtego okresu opowiedzianą przez Alcorna, który nie był wtedy częścią zespołu, ale przyjaźnił się już z dawnej Emi Bushnellem. W wywiadzie dla IGN-u opowiada, że na chwilę przed przełomowym odkryciem, że komputer to zbędny wydatek, Nolan był zdeterminowany, aby w automacie znalazła się maszyna o nazwie Nova. Jednak jego żona nie była już tak zdeterminowana, zwłaszcza jak dowiedziała się, ile to kosztuje. Kiedy Nolan złożył zamówienie na 10 sztuk komputerów, jego żona miała nadać zamówienie na poczcie, ale tego nie zrobiła. Uważała, że zwyczajnie ich na to nie stać. 10 takich komputerów kosztowałoby o wiele więcej niż kosztował ich dom. Nolan był przekonany, że zamówienie zostało wysłane i dotarło do niego, że skoro nie potrzebują komputerów, bo da się to zrobić o wiele, wiele taniej, to wtopił właśnie dużo pieniędzy, gdyż za wycofanie się z zamówienia też płaciło się umowną karę. Załomany opowiedział o tym żonie, która go uspokoiła. Kolejnym krokiem było przetestowanie prototypu na żywym organizmie. Wybrano lokal, do którego uczęszczali studenci Uniwersytetu Stanforda. Gra od razu stała się hitem, studenci chętnie wrzucali monety do slotu, po części dlatego, bo wiedzieli z jak zaawansowaną technologią mają do czynienia, przekonani z pewnością, że pod maską działa jakiś mainframe albo że obcują z terminalem. I tak, świat dostaje pierwszy automat arcades z grą wideo. Chwilę później dwóch innych inżynierów przedstawi czyli coś, czym właściwie miało być Computer Space, czyli automatem z klonem gry Spacewar! z prawdziwym komputerem w środku. Konkretnie PDP Myślnik 11. Ta historia zdecydowanie zasługuje na dedykowany odcinek, więc nie poświęcam na ten wątek więcej czasu tutaj i kiedyś to nadrobię. Właściwie to ten segment powinien zakończyć się gwiazdką, bo ludzie kłócą się do dzisiaj, która gra była wcześniej Galaxy Game czy Computer Space. Problemem jaki często widzę jest uznanie Galaxy Game za pierwszy automat arcades z grą wideo na świecie, a Computer Space za pierwszy komercyjny automat arcades z grą wideo. Chodzi o to, że Galaxy Game nie było masowo produkowane i powstało tylko kilka sztuk, co miało wynikać z nieupłacalności przedsięwzięcia za sprawą użytego w środku komputera. A skoro mamy już dwa automaty, które naśladowały grę Spacewar! to może zastanawiam Was jaki stosunek mieli do tego twórcy oryginału. Oto zarejestrowana wypowiedź jednego z nich. Wracamy do Computer Space i aby łatwiej zobrazować sobie realia czasowe, umieścimy na timeline'ie kilka dat. Tutaj jest rok 1960, a po drugiej stronie 1990. Premiera Star Wars. Jak widzicie, te daty nie są zbyt wiarygodne, ale to jest jedna z najważniejszych rzeczy, którym trzeba zrobić. Jak widzicie, te daty nie są zbyt wiarygodne, ale to jest jedna z najważniejszych rzeczy, który trzeba zrobić. Jak widzicie, te daty nie są zbyt wiarygodne, ale to jest jedna z najważniejszych rzeczy, który trzeba zrobić. Warto poświęcić uwagę, że w tej chwili to jest tylko od razu tytuł tego filmu. Warto poświęcić uwagę, że to jest tylko od razu tytuł tego filmu. Pierwsza IBM-owski PC, czyli model 5150, pojawił się w 1981 roku. Pierwsza, czyli czwarta część Star Wars ukazała się w 1977 roku. Pierwsza, czyli czwarta część Star Wars ukazała się w 1977 roku. Rok wcześniej premierą miał Apple I. A w 75. Polska reprezentacja rozgromiła Holandię 4-1 A w 75. Polska reprezentacja rozgromiła Holandię 4-1 w meczu eliminacyjnym do Mistrzostw Europy. W marcu 73. na świat przechodzi Jim Parsons, a Kaa Sheldon. Tutaj ląduje automat z grą Computer Space. W 1969 roku powstaje AMD. Pod koniec 68. miała miejsce prezentacja okrzyknięta mianem Matka Wszystkich DEM, podczas której pokazano m.in. prototyp pierwszej myszki. Więcej o tym w tym klipie. Pierwszy kieszonkowy kalkulator, czyli Caltech od Texas Instruments, pojawił się na rynku w 1967 roku. I co ciekawe, w 2020 roku egzemplarz został sprzedany za niespełna 69 tys. dolarów, czyli jakieś 300 tys. zł. W 65. roku IBM rozpoczął dostarczanie zamówionych maszyn typu mainframe o nazwie System 360. W roku 1962 świat odzienny ojrzała pierwsza wersja gry Space War, a w 1960 zadebiutował język programowania LISP. Na czym to skończyliśmy? Aha, automat z grą Computer Space został zaprezentowany w lokalu niedaleko Uniwersytetu Stanforda, gdzie stał się momentalnym hitem. Zespół postanowił więc sprawdzić inną lokację. Tym razem była to pizzeria. Ku zdziwieniu Dubnaya i Bushnella gra nie wzbudziła już takiego podziwu. Po sprawdzeniu kilku lokacji okazało się, że Computer Space nie budzi wielkich emocji, ale gra zdobyła wystarczającą ilość graczy, aby na ten kasołszyec podjęli się masowej produkcji. Przez to, że maszyna nie była drewniana. Bushnell chciał, aby automat miał futurystyczny wygląd i jedynym sposobem na to miało być wykorzystanie włókna szklanego. Znaleziono lokalnego producenta jacuzzi, który podjął się zadania. Szersza publiczność mogła po raz pierwszy zobaczyć gotowy automat podczas targów Music Operators of America, które odbywały się w październiku 1971 roku w Chicago. To oznaczało, że automaty musiały pokonać długą drogę i niestety wszystkie cztery maszyny, które wysłano na targi, cierpiały na tę samą dolegliwość. Telewizory wpadły im do środka obudowy. Do życia przywrócono trzy sztuki, a ta czwarta, która nie chciała współpracować, posłużyła jako eksponat, na którym Nolan pokazywał technologicznie kompetentnym zwiedzającym, jak wygląda ich automat od środka. Podczas rozmów na targach zespół zabrał ciekawe uwagi. Nie brakowało pochwał i gratulacji, ale nie żałowano też gorzkich słów. Między innymi jeden ze zwiedzających stwierdził, że ta maszyna jest bez sensu i jak tylko by ją gdzieś wystawił, to na drugi dzień ktoś ukradłby zamontowany telewizor. Być może wielu innych też tak myślało, bo automat z grą nie sprzedawał się dobrze. Pojawiły się też problemy z wyjaśnieniem potencjalnym klientom, właścicielom lokali, czym tak naprawdę jest ten automat. Telewizorem, w którym można wpływać na to, co dzieje się na ekranie? Pamiętajcie, że było to coś zupełnie nowego. Ba, telewizja była zjawiskiem względnie nowym, a segment automatów do tej pory zawsze opierał się o mechaniczne konstrukcje. W dodatku materiały reklamowe niewiele wyjaśniały od pani w przezroczystej halce, automat bez pokazanego gameplaya i tytuł gry. Nie wiemy, ile tak naprawdę sztuk się sprzedało, bo jak to często bywa w przypadku tych historii z Doliny Krzemowej, automat zainteresowany podaje inne liczby i niekiedy są one skrajne. Największa liczba jaka pada to 2200 sztuk, najmniejsza to zaledwie 500. W powszechnej opinii uznaje się, że automat był umiarkowanym niewypałem. Na blogu, który już Wam polecałem można znaleźć ciekawy wpis, gdzie autor sprawdził ile w tamtych czasach sprzedawało się bilardów elektrycznych, czyli pinballi. Przyznam, że chyba nigdy w życiu nie spotkałem się z nazwą bilard elektryczny, ale podoba mi się. Wydaje się, że mniej niż 1500 sztuk było często spotykanym wynikiem sprzedażowym. Może zatem Computer Space nie było taką klapą jak się powszechnie uważa? W dodatku odnaleziono wpisy w różnych gazetach, gdzie przedstawiciele Nothing Associates chwalą się, że jest to jeden z lepiej sprzedających się automatów i że firma musiała wprowadzić drugą zmianę, aby nadążyć z zapotrzebowaniem. To oczywiście może być tylko marketing albo zakład mógł być mały i aby te uśrednione 1500 sztuk wyprodukować, musiano wprowadzić drugą zmianę. W jednym z artykułów, który ukazał się w prasie jak już kurz opadł, zacytowano Bushnella, który stwierdził Uważam, że to był wielki sukces, ale mogło być lepiej. Dzisiaj coraz częściej można przeczytać, że sporo winy za kiepski wynik sprzedażowy leży na barkach właściciela Nothing Associates, który bardzo dużo energii poświęcał na odrestaurowywanie starego samolotu w jednym ze swoich magazynów. W swoim magazynie zbudował samolot i poleciał nim ratować duszyczki w Afryce. To właśnie jego skupienie na ewangelizacji ograniczyło sukcesy Computer Space, a nie brak akceptacji ze strony grającej publiczności. Podsumował Brad Freger, pierwszy producent, jakiego zatrudniła firma Activision. Zaznaczam, że pan Freger chciał być chyba złośliwy, bo owszem, Bill Nothing latał do Afryki w celach ewangelizacyjnych, ale robił to dopiero dekadę po premierze automatu. Otóż pewnego razu pod koniec lat 70. zaliczył twarde lądowanie. Doszedł do wniosku, że na starość chce coś ze swoim życiem zrobić i zrobił. Wstąpił do Mission Aviation Fellowship razem ze swoją małżonką. Ta chrześcijańska organizacja, która działa cały czas, świadczy darmowe usługi transportu lotniczego dla księży i misjonarzy na całym świecie. Nie oznacza to jednak, że Bill był bez winy. W trakcie premierowego automatu postanowił zwolnić najlepszego handlowca w firmie, bo doszedł do wniosku, że za dużo mu płaci. Nikt nigdy nie powiedział Billemu, że sprzedawca powinien być najlepiej opłaconym pracownikiem w firmie. Cytuję Dubnaya Magazine Edge. Jest to oczywiście prawda, zwłaszcza jeśli wypłata handlowca jest uzależniona od wygenerowanego obrotu. Automat jednym się podobał, a innym nie. Ale pod względem sprzętowym wszyscy byli pod wrażeniem. W momencie kiedy jeden gracz na lotnisku w Los Angeles był przekonany, że automat jest przekrętem i że tak naprawdę obraz jest przesyłany na telewizor w automacie z pobliskiej lokacji. Był pod tak wielkim wrażeniem, że podobno zaproponował Nolanowi lukratywną posadę za o wiele większe pieniądze niż zarabiał. Szczęśliwy Dubnay przekonał go, aby nie przyjmował oferty. Co ciekawe, futurystycznie wyglądający automat został użyty jako element wystroju pokoju w filmie Silent Green z 1973 roku. Najwyraźniej według twórców filmu w przyszłości, a dokładnie w roku 2022 automat arcade z grą wideo w mieszkaniu nie będzie niczym dziwnym. I trzeba im przyznać, że dużo się nie pomylili. Sam film jest dramatycznie słaby i nie wiem jakim cudem ma ocenę 7 na 10 na IMDB. To więcej niż ten film z Seagalem i chyba wolałbym obejrzeć jeszcze raz ten film z Seagalem. Aby ten był przynajmniej śmieszny. Główną tajemnicą filmu jest odkrycie czym właściwie jest tytułowa pożywka Silent Green. Co jest tak wyrafinowaną zagadką, że odgadniecie to po minucie filmu. Chyba, że najpierw zobaczycie plakat filmu to odgadniecie to bez oglądania. Ludzie. Chodzi o pożywkę z ludzi. Dubnay przyznał kiedyś, że poszedł na ten film do kina ale nie wiedział, że zobaczy na ekranie swój automat co jak przyznał bardzo go ucieszyło. Powiedział więc Nolanowi, aby ten udał się na seans ale nie zdradził mu, że zobaczy tam ich grę. Później dopytywał go czy widział już film. Na pytanie czy widział Computer Space w filmie nie, bo spóźnił się na seans i nie widział początku. Co jest trochę dziwną odpowiedzią, bo choć widziałem jedynie wersję niekinową, to w niej automat pojawia się co kilka minut przez cały film. Więc możliwe, że Nolan nie pierwszy i nie ostatni raz zwyczajnie kłamał. Różne źródła podają, że w 1972 roku panowie Bushnell, Dubnay i Bryan powołali do życia firmę Syzyji. Może być prawda, bo Bryan już wtedy nie był członkiem zespołu a to on miał wpaść na tę nazwę. Bowiem jeszcze zanim Bushnell zacznie szukać firmy, która podejmie się manufaktury nowego produktu, podziękowano Laremu Bryanowi, który według relacji głównych zainteresowanych nic nie zrobił i nie dorzucił swojej stówki. Jego jedynym wkładem miało być wymyślenie nazwy firmy. Syzyji. Ale jak się później okazało nie mogli używać takiej nazwy, bo jakaś firma dekarska z Kalifornii już jej używała. Choć Nolan twierdzi, że była to firma, która produkowała świece. Wersja Bryana jest taka, że to on doszedł do wniosku, że komputer nowy jest za słaby, aby dzielić jego moc pomiędzy terminalem z odpaloną grą, co miało się nie spodobać Bushnellowi i został wypchnięty z firmy. A tej stówki nie wpłacił, bo nikt go o to nie poprosił. 1972 jako rok powstania Syzyji jest problematyczny jeszcze z tego powodu, że nazwa Syzyji widniała na automacie Computer Space, więc firma musiała być powołana do życia wcześniej. Prawdopodobnie byt o nazwie Syzyji został powołany do życia w 1970 roku lub 1971. Nie brakuje też informacji, że mógł to być 69 rok. To dziwne słowo tłumaczy się na polski jako syzygium i cytując wikipedię jest to W każdym razie nazwa Syzyji musiała zostać zmieniona. W jednym artykule przeczytałem też, że tak naprawdę Syzyji nie było firmą, tylko nazwą, jakiej panowie używali, aby nie podpisywać się nazwiskami, bo chcieli wypaść poważnie w oczach innych ludzi. W związku z tym, że Syzyji nie była firmą, nie było firmą, tylko nazwą, której panowie używali, bo chcieli wypaść poważnie w oczach innych firm, ale przyznam, że nie znam się na prawie USA i nie wiem, czy takie coś byłoby legalne. Nie rozumiem też, dlaczego nawet w 1973 roku Atari używało nazwy Syzyji chociażby w materiałach reklamowych. Słowo używane do potwierdzenia ruchu wyprzedzającego. Komuś w biurze kalifornijskiego sekretarza stanu, gdzie rejestrowało się firmy, najbardziej spodobała się druga nazwa i 27 czerwca 1972 roku Atari zostało oficjalnie zarejestrowane. Czytamy w książce Zap. S-Y-Z-Y-G-Y Niesamowita nazwa, ale uwielbiam ją. Geeks uwielbiają ją. Geeks nawet wiedzą, jak ją wyprowadzić. Wszyscy inni... Co do cholery? Co ciekawe, samo słowo Atari w języku japońskim oznacza trafić w cel. A kultowe logo Atari, które wszyscy dobrze znamy, a które symbolizuje japońską górę Fuji, pojawiło się po raz pierwszy dopiero rok później, czyli w 1973 roku. Wcześniejsze logo wyglądało tak. Zwróćcie uwagę, że to logo zawiera literę S od Syzyji i A od Atari. A to nie jest to, co widać na tablicy z gry Go, od której weźmie się nowa nazwa firmy. Jest jeszcze jedna rzecz, którą warto wiedzieć. Otóż młodzi inżynierzy poruszyli z Nothing Associates pewną kwestię. Kwestię, która biorąc pod uwagę, że mówimy o pierwszej komercyjnej grze wideo, nie była nigdy wcześniej poruszana w historii świata. Tak, zgadliście. Licencja. Teddy Nolan chcieli jedynie udzielić firmie matce licencję na grę. Zarząd Nothing Associates był zdziwiony, przecież płacą im normalną wypłatę, więc jasne było dla nich, że cała technologia, w tym gra, są ich własnością. Firma zgodziła się na taki model współpracy, ale nie przyszło im to lekko. W dodatku, zanim zespół zabrał się za kolejną grę, zażądali dla siebie udziału w zyskach na poziomie 33% całej firmy, nie tylko z nowej gry. Nie było wątpliwości, że Nolan zostanie w firmie jako główny inżynier. Bushnell najwyraźniej wycenił swoją głowę na więcej, pomimo względnej porażki w postaci Computer Space i zaczął się rozglądać za inną firmą. Nothing wtopił, powiedzmy to sobie otwarcie, choć w tym momencie łatwo go wziąć w obronę. Nie mógł przecież wiedzieć, że dalsza współpraca z Nolanem i Teddem będzie opłacalna, a dotychczasowe doświadczenie nie dawało powodów, aby tak przypuszczać. Było już na topie i nikt nie miał wątpliwości, że Nothing wypuścił z rąk kurę znoszącą złota jajka. Powiedział Jego firma pociągnęła jeszcze kilka lat, aż do 1977 roku. I kiedy radziła sobie kiepsko, Nothing sprzedał to co z niej zostało biznesmenowi Williamowi Reddowi, który później zmienił nazwę firmy na Sircoma. Mamy za sobą pierwszy etap historii powstania Atari. Ten rozdział kończy w momencie, w którym Atari jest jeszcze cały czas nieznaną firmą, ale w mniej niż dekadę diametralnie się to zmieni. Popularność firmy sięgnie takich poziomów, że amerykańscy rodzice zaczną tak nazywać swoje pociechy. Poważnie. Dziewczętom i chłopcom nadawano imiona Atari. Nie był to jakiś wielki odsetek, ale było ich na tyle dużo, że po wielu latach ktoś z takim imieniem stał się w końcu popularny. Co chyba przypomniało rodzicom, że można tak nazywać dzieciaki i imię znowu nabrało na popularności. Więc za kilkanaście lat pewnie to zobaczymy. Warto wiedzieć, że Atari to także nazwisko, jakie można spotkać w Izraelu. Tak jak u nas Kowalski odnosił się do zawodu kowala, tak Atari w Izraelu też jest nazwiskiem. Napisy stworzone przez społeczność Amara.org © PTA & TVP © PTA & TVP © PTA & TVP