Menu
O mnie Kontakt

Mateusz Chrobok w swoim filmie porusza tematykę wykorzystania sztucznej inteligencji (AI) do automatyzacji prostych procesów. Podkreśla, że AI może znacznie ułatwić nasze codzienne życie, jednak wymaga odpowiedniego zaprojektowania i wdrożenia. W rzeczywistości, wdrożenie agentów AI pozwala na optymalizację wielu zadań, które wcześniej musieliśmy wykonywać ręcznie. Procesy te mogą obejmować wszystko, od zarządzania naszym domem po gromadzenie informacji z różnych systemów. Podstawowym założeniem jest to, że człowiek wydaje polecenie, a agent AI wykonuje je, nie wymagając ciągłego nadzoru.

Warto zwrócić uwagę na analogię, którą Mateusz używa do opisania działania agentów AI. Porównuje ich rolę do zespołu ludzi, gdzie każda osoba ma swoje unikalne umiejętności. W kontekście sztucznej inteligencji, agenty AI potrafią współdziałać w sposób, który umożliwia im realizację złożonych zadań bez stałego nadzoru. Oznacza to, że wiele codziennych problemów można rozwiązać poprzez delegowanie zadań agentowi, który potrafi samodzielnie podejmować decyzje i reagować na napotkane problemy.

Wspominając o przykładzie, Mateusz przedstawia, jak agent AI mógłby zająć się nawadnianiem ogródka. Działałby on zbierając dane z różnych źródeł, takich jak czujniki wilgotności, oraz podejmowałby samodzielne decyzje o tym, jak dbać o rośliny. To podejście staje się szczególnie korzystne dla osób, które nie mają doświadczenia w ogrodnictwie, a chciałyby cieszyć się zdrowymi plonami. Agent AI ułatwia cały proces, automatyzując wiele kroków i eliminując potrzebę ciągłego sprawdzania stanu ogrodu przez właściciela.

Zmiany w architekturze AI umożliwiły rozwój agentów o wyspecjalizowanych zadaniach, co zwiększa ich efektywność. Jak zauważa Mateusz, obecnie następuje przesunięcie z ogromnych modeli na mniejsze, ale bardziej wyspecjalizowane. W ten sposób systemy AI mogą bardziej efektywnie rozwiązywać konkretne problemy, zamiast polegać na jednym ogólnym modelu. To podejście ułatwia także integrację różnych modułów, które współpracują, decydując się, które z nich najlepiej sprosta postawionemu przed nimi wyzwaniu.

Pod koniec filmu Mateusz zachęca widzów do wzięcia udziału w jego kursie na temat agentów AI, który startuje w listopadzie. Jego kurs ma pomóc w nauce programowania i wdrażania agentów w praktyce. Zwraca uwagę, że AI ma wielki potencjał w rozwiązywaniu złożonych problemów, ale wymaga to odpowiednich umiejętności. Na chwile obecne, film otrzymał 43,316 wyświetleń oraz 1,849 polubień, co sugeruje, że temat jest interesujący dla wielu widzów.

Toggle timeline summary

  • 00:00 Wprowadzenie omawiające lenistwo ludzi i rolę sztucznej inteligencji.
  • 00:03 Rozważanie konsekwencji związanych z posiadaniem sztucznej inteligencji wykonującej za nas więcej zadań.
  • 00:07 Uznanie, że chociaż sztuczna inteligencja wydaje się świetnym rozwiązaniem, istnieją wyzwania.
  • 00:12 Zainteresowanie sztuczną inteligencją, która nie tylko wykonuje zadania, ale robi to dobrze.
  • 00:18 Prezentacja wątpliwości co do efektywności sztucznej inteligencji.
  • 00:21 Kwestionowanie, czy te wątpliwości są uzasadnione.
  • 00:30 Wyjaśnienie codziennych zadań wykonywanych przez pracowników, które można by zautomatyzować.
  • 00:49 Szczegółowe omówienie rozwoju interfejsów API w celu zredukowania powtarzalnych zadań.
  • 01:15 Rozważanie, jak uprościć lub zautomatyzować procesy.
  • 01:31 Wzmianka o agentach AI podejmujących się zadań niemal utopijnie.
  • 01:45 Użycie analogii w celu uproszczenia zrozumienia agentów AI.
  • 02:19 Dyskusja o znaczeniu różnych zestawów umiejętności w zespołach.
  • 02:54 Podkreślenie, że komunikacja jest niezbędna dla sukcesu zespołu.
  • 03:47 Wyjaśnienie operacyjnej niezależności agentów AI.
  • 04:09 Podkreślenie złożoności zadań, które sztuczna inteligencja może obsługiwać bez interwencji człowieka.
  • 04:23 Opisanie potencjalnych zastosowań agentów AI w realnym świecie.
  • 04:47 Rozwinięcie tematu, jak AI może wzbogacić codzienną aktywność, na przykład zarządzanie domami.
  • 06:42 Wprowadzenie pojęcia używania agentów AI do ogrodnictwa.
  • 10:05 Dyskusja o postępach w technologii AI i jej potencjale.
  • 17:13 Zaproszenie do wzięcia udziału w kursie na temat agentów AI i ich funkcji.
  • 17:54 Zakończenie myśli na temat przyszłości agentów AI i ich potencjału.
  • 18:05 Podziękowanie publiczności za uwagę i zakończenie wykładu.

Transcription

Cześć! Wszyscy jesteśmy leniwi, nie oszukujmy się. Czy więc to dobry pomysł, aby sztuczna inteligencja robiła za nas więcej? Z pozoru brzmi to jak świetne rozwiązanie, jest w nim jednak pewien haczyk. Fajnie byłoby, jakby nie tylko coś za nas robiła, ale jeszcze robiła to dobrze. No i tu przeważnie pojawia się już sporo wątpliwości. Ale czy uzasadnionych? Jedną z rzeczy, które miło byłoby jej zlecić, jest automatyzacja w miarę prostych i powtarzalnych procesów. No bo co na co dzień, np. w pracy, robimy przed komputerem? Głównie przetwarzamy informacje, często nawet kopiując je z jakiegoś jednego systemu do drugiego, czymkolwiek by owe systemy nie były. Między innymi po to, aby ograniczyć ilość bezmyślnych kopiowań, powstały interfejsy programistyczne różnych aplikacji, czyli API. Pozwalają one różnym systemom wymieniać się między sobą informacjami. Skądś pobiera się dane, czemuś daje do przetworzenia, pobiera wynik i gdzieś zapisuje. I cyk, pora na CSA albo na kolejne wykonanie tego samego cyklu w pętli. No ale to wszystko trzeba zaprojektować, wdrożyć, jednym słowem, znać się. Trudna sprawa. A jakby to tak znacznie ułatwić albo nawet również zautomatyzować? Po prostu powiedzieć, czego oczekujemy, i to dzieje się samo, w mgnieniu oka. A jak to działa pod maską, to w sumie nas nie interesuje. Brzmi jak jakaś utopia? Do niedawna tak, ale dziś już tak nie do końca. Bo robią to agenty AI. Tylko jak to działa i o co tak właściwie chodzi? Zapraszam. Zacznę od analogii, która, mam nadzieję, da Wam pewien ogólny ogląd na sprawę. Wyobraźcie sobie jakiś zespół, mający do wykonania zadanie. Czy to w pracy, czy rozbijając obozowisko w dziczy, czy po prostu grając w jakiegoś airbaga, gdzie... Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę. Dobrze byłoby, gdyby każdy członek takiego zespołu miał natomiast wyjątkowe umiejętności. Umiejętności, które mogą być dostępne miał natomiast wyjątkowe umiejętności. Umiejętności, które zdobył w trakcie wieloletniej służby. Umiejętności, dzięki którym może stać się udręką... Wybaczcie, trochę się zagalopowałem. Zmierzam do tego, że przyda się ktoś, kto umie organizować pracę, ktoś inny, łowca, kto umie zbierać zasoby, np. jedzenie czy wodę. Do tego jakiś inżynier sprawnie wzniesie wszystkie wymagane konstrukcje, a tłumacz porozmawia z tubylcami w nieznanym reszcie języku. Każda z tych osób umie bardzo dobrze zrobić coś strasznie wyspecjalizowanego, czego nie umie nikt inny, ale też cały zespół musi umieć sprawnie się komunikować, aby osiągnąć zamierzony cel. Muszą dogadywać się między sobą, by wiedzieć, jaki cel chcą wspólnie osiągnąć, czy aby delegować sobie pomniejsze zadania albo poprosić o pomoc. To właśnie komunikacja często jest zdecydowanie istotniejsza niż suche umiejętności. Bo co nam nawet po najbardziej wybitnym specjaliście, jeżeli nie umiemy zaprząc go do roboty? I taka właśnie z grubsza idea stoi za agentami sztucznej inteligencji. Taki agent AI to program, który może wchodzić w interakcje z otaczającym go środowiskiem, gromadzić, przetwarzać dane, wykorzystując je w określonych celach i wykonywać wiele, wiele innych czynności. Jest dzięki temu w stanie rozwiązywać naprawdę skomplikowane zadania. Również takie składające się z wielu kolejnych, następujących po sobie kroków, gdzie każda kolejna czynność zależy od wyniku działania poprzedniej. A to wszystko bez nadzoru człowieka, który w takim systemie wyznacza po prostu cel. Następnie agent samodzielnie podejmuje decyzję, jakie zadania w jakiej kolejności należy wykonać, aby zadany cel osiągnąć. W dodatku będąc nawet w stanie reagować na napotkane po drodze przeszkody czy też błędy. Nie jest to już po prostu zwykła rozmowa, nawet bardzo konstruktywna z czatem GPT czy robienie głębokiego, wieloetapowego researchu z wykorzystaniem perplexity. Agenty mają być naszymi osobistymi asystentami i wykonywać realne zadania również w realnym świecie na podstawie własnej lub dostarczonej z zewnątrz wiedzy i kontekstów. Na przykład zamawiać za nas zakupy, analizując wcześniej zawartość lodówki, nasze upodobania czy nadchodzące okazje do świętowania. Mogą sterować inteligentnym domem, biorąc pod uwagę ogromną ilość czynników, w tym zewnętrznych, czy planować za nas praktycznie całe wakacje razem z zaklepaniem biletów lotniczych w dobrej cenie i rezerwacją noclegu w miejscach, które pasują do naszych upodobań. My, jako ludzie, mamy po prostu zwykłym językiem zdefiniować, jaki cel chcemy osiągnąć, a agent ma załatwić to za nas, bez naszego ciągłego patrzenia mu na ręce? Czyli w sumie robić to, co obiecywał Rabbit R1 ze swoim lamem, a nawet więcej, tylko że agenty w przeciwieństwie do Rabbita, będącego zwykłą zabawką, całkiem sprawnie działają i rozwiązują realne problemy. Pewnie chcecie jakiś przykład, po co właściwie tego używać? Weźmy więc taki przykładowy system do nawadniania przydomowego ogrodu. Ma zająć się ogrodem tak, aby nic nie uschło, a w dodatku na grządkach mają wyrosnąć pyszne i soczyste pomidory. Co, umówmy się, dla kogoś, kto nigdy nie hodował niczego w ogrodzie, oznacza preludium do cudownej katastrofy w postaci uschniętych krzaków. Jak uniknąć tej kompromitacji przed sąsiadami, wykorzystując do tego sztuczną inteligencję? A no, możemy zapytać czata GPT czy Perplexity, jak podejść do rozwiązania tego problemu. W długiej rozmowie najpierw dowiemy się, czym jest pomidor, jak się o niego dba, jak programuje się systemy automatyki domowej do autonomicznego podlewania, co to w ogóle jest ten cały Python i dlaczego zalało nam cały ogród. Prosimy więc o pomoc w zebraniu wiedzy, sami ją przetwarzamy i wprowadzamy w życie, aby następnie wrócić do tej rozmowy w celu rozwiązania napotkanych trudności. Strasznie długo to trwa, a tak w ogóle to to jest masa roboty, gdzie na każdym etapie jesteśmy odpowiedzialni za wiele rzeczy, które pewnie i tak pójdą nie do końca po naszej myśli. A jakby tak podejść do tego problemu inaczej? Na przykład wykorzystać agenta? To, co nazywamy systemem agentowym AI, najczęściej składa się z wielu pomniejszych agentów, wyspecjalizowanych w konkretnych zadaniach, zupełnie jak we wcześniejszym przykładzie z obozowiskiem. W ogródku możemy skorzystać np. z agentów od prognoz pogody, rozpoznawania obrazu z kamery obserwującej rośliny, czujników nasłonecznienia, wilgotności czy temperatury i kilku innych. Schemat działania może więc wyglądać następująco. Wyznaczamy agentowi cel. Zrób tak, aby wyrosły pomidory. Zwróćcie w tym miejscu uwagę, że problem ten jest bardzo abstrakcyjny z punktu widzenia komputerów. Nie ma w nim zdefiniowanych zadań, które trzeba krok po kroku wykonać, aby osiągnąć sukces. Agent, który będzie zarządzał tymi wszystkimi procesami, musi podejmować decyzje w miarę samodzielnie na podstawie zdobytej wiedzy. Może zapytać nas, co rośnie w ogrodzie albo skorzystać z kamery skierowanej na ogród, którą udostępniliśmy systemowi i następnie algorytmami rozpoznawania obrazu ustalić to samodzielnie. To kolejny agent, moduł odpowiedzialny za widzenie. Następnie system musi dowiedzieć się, w jaki sposób w ogóle dba się o pomidory. Znów może nas zapytać albo poszukać na własną rękę, jeżeli udostępniliśmy możliwość wyszukiwania i pobierania danych z Internetu. To też kolejny agent, moduł. Kiedy już zdobędzie informacje, może zapisać je sobie na później w jakiejś swojej bazie wiedzy. W tym celu może wykorzystać, a jak, kolejnego agenta, odpowiedzialnego za przechowywanie informacji i późniejszy do nich dostęp. Skoro już wie, jak się o pomidory powinno troszczyć, aby wyrosły zdrowe i soczyste, to na podstawie danych zebranych przez wyspecjalizowanego agenta, odpowiedzialnego za sensory, sprawdzi temperaturę, wilgotność i tak dalej, a później zleci innemu agentowi, zarządzającemu domowym systemem nawadniania, aby poprzez położone rurki wlał na ogród odpowiednią ilość wody w odpowiednim czasie. Nawadniacz sam zdecyduje, czy skorzystać z zebranej w beczce deszczówki, czy potrzebna będzie jednak woda z sieci. Pojawią się jakieś szkodniki? Jeżeli to nie syn sąsiadów, który przeskoczył przez płot, to moduł widzenia zidentyfikuje zagrożenie i wyśle nam powiadomienie, że mamy zamówić odpowiednie środki ochrony roślin z takiego, a takiego sklepu, bo jest akurat dobra promocja. Na każdym z tych etapów agent staje przed problemem i poszukuje na własną rękę rozwiązania, korzystając z zasobów, któremu udostępniliśmy. Jeżeli nie znajduje odpowiedzi za pierwszym razem, szuka do skutku. No, albo do momentu, aż wykorzysta zdefiniowaną przez nas ilość prób, która ma zapobiegać wpadaniu w nieskończone pętle. To nie my odpowiadamy za planowanie ani nie musimy silić się na wymyślanie niesamowicie wręcz wymyślnych promptów. Oszczędzamy więc w dłuższej perspektywie masę czasu. Tylko właściwie dlaczego teraz jest to możliwe, a wcześniej nie było? KLIK KLIK KLIK Rozwój sztucznej inteligencji jest już przedoprzodu jak szalony, więc co chwila po drodze dowiadujemy się czegoś nowego. I dobijamy też czasem do ściany. No bo budujemy coraz to większe i większe modele, zużywające coraz więcej energii, ale ich wydajność wcale nie przyrasta proporcjonalnie do rozrastającego się kontekstu. Nie notujemy więc lawinowego wzrostu jakości generowanych odpowiedzi czy wykonywanych zadań, po prostu rzucając więcej i więcej mocy obliczeniowej na rozwiązanie problemów. To dobre miejsce na mały krok w tył, aby rozpędzić się i zrobić wielki skok naprzód. Na ratunek przyszła nam zmiana w architekturze. Ostatnimi czasy odchodzi się w wielu zastosowaniach od przeuczania wielkich, ogromnych wręcz modeli i ciągłego zwiększania ich ogólnych kontekstów na rzecz mniejszych modeli, jednak zdecydowanie bardziej wyspecjalizowanych. A potem spinaniu ich razem w większe systemy, ale w roli pomniejszych modułów, świetnie radzących sobie w swoich wąskich dziedzinach. Każdy z takich agentów można przyuczyć do wykonywania pewnej grupy zadań, niezależnie od tego, z jakimi konkretnymi jego przypadkami spotka się on na swojej drodze. Możemy podzielić je na kilka kategorii, choć to bardzo otwarty podział. Będą więc takie zbierające dane, odpowiedzialne za komunikację z różnymi czujnikami, kamerami, mikrofonami, ale też interfejsami programistycznymi wystawionymi przez aplikacje, bazy danych, czy nawet takie dające możliwość wyszukiwania w internecie albo czytania dokumentów w PDF-ach. W ten sposób agreguje się wiedzę, poszerzając kontekst konieczny do rozwiązywania problemów, czyli w skrócie input. Inną grupą będą agenty wykonawcze, które odpowiadają za działanie. Będą to choćby jakieś ramiona robota, systemy nawadniania ogródka, ale też po prostu zwykła możliwość zapisania pliku czy edycji bazy danych. To taki output. Mamy też logikę, czyli mechanizmy podejmowania decyzji, procesy wykonawcze i inne systemy kontroli. Tworzą one niejako mózg takiego agenta. To one przetwarzają informacje płynące z wejścia, kamer, czujników i tak dalej. Następnie podejmują decyzję, co z uzyskanym wynikiem należy zrobić, aby jak najbardziej zbliżyć się do założonego celu. Często też rozdzielają pracę innym agentom. Sprawdzają, który z modułów jest w stanie najbardziej zbliżyć cały system do znalezienia rozwiązania zadanego problemu i proszą go o pomoc, przekazując niezbędne informacje. No i jest też pamięć, czyli jakaś baza wiedzy przechowująca dane na później w trwałej postaci. Na przykład informacje na temat tego, z jakimi problemami system już się spotkał i jak je rozwiązywał. Albo dane historyczne dotyczące obserwacji z czujników. To jak z pieczeniem ciasta. Coś nie wyszło? No tak, tym razem daliśmy więcej proszku do pieczenia niż ostatnio. Zapisujemy to więc w bazie wiedzy i na przyszłość nie będziemy już popełniać tego błędu. Dlatego właśnie ciasto babci smakuje najlepiej. To efekt wielu lat doskonalenia przepisu i setek podjętych prób. A to, czego w takim magazynie danych nie znajdziemy, może zostać uzupełnione wiedzą zebraną z innych źródeł. Na przykład internetu, choćby za pomocą ragów, które uzupełnią braki wiedzy w dynamiczny sposób. Na koniec przydałby się jeszcze jakiś interfejs, którym to my, ludzie, będziemy komunikować się z takim systemem, a ten będzie wyciągał od nas niezbędne informacje, o których przekazaniu po prostu zapomnieliśmy. W tej roli wystąpić może po prostu jakiś wielki model językowy, jasno i składnie komunikując się z nami tekstem czy syntezatorem mowy. I tu w sumie przechodzimy do sedna. My, jako korzystający z tego systemu, w sumie nie musimy umieć pisać żadnych skomplikowanych promptów, ani wiedzieć, jak działają te wszystkie agenty od wyspecjalizowanych zadań. To właśnie jest rolą agentów odpowiedzialnych za logikę i komunikację. Wiedzą one, jakie funkcje dostarczają inne elementy systemu i po prostu z nich korzystają. Rodzi się taki naturalny podział na warstwy, bo logika wcale nie musi wiedzieć, jak dokładnie korzysta się z konkretnego czujnika. Przez API? A może ma jakąś stronę internetową, którą trzeba obsłużyć? Nieważne. Od tego jest agent, którego się pyta, ile stopni jest teraz za oknem, a on we własnym zakresie wybiera odpowiedni element systemu, z którym przeprowadza rozmowę, a następnie zwraca gotową odpowiedź logice, która wykorzysta ją do rozwiązania kolejnego zleconego jej zadania. Jak więc widzicie, co po raz kolejny podkreślam, każdy ma w takim systemie swoje zadanie, w którym jest bardzo dobrze wyspecjalizowany. A jak jakiś moduł nie spełnia naszych oczekiwań, możemy wymienić go na inny albo dołożyć drugiej, który robi podobne rzeczy, i pozwolić agentowi rozdzielającemu zadania na wybranie sobie tego, z którego, w zależności od problemu, będzie chciał skorzystać. Może sobie też po prostu wybrać z dwóch odpowiedzi dostarczonych przez dwa różne moduły. Czy to więc w końcu rozwiązanie wszystkich problemów świata? Jak to zwykle bywa, nie ma czegoś do wszystkiego. Podejście integrujące wielki model językowy z wyspecjalizowanymi agentami najlepiej sprawdza się w przypadku rozbudowanych, skomplikowanych i trudnych do jednoznacznego sklasyfikowania zadań. Jeżeli napotykamy jakiś w miarę prosty problem, który w dodatku często się powtarza, to budowanie tak wielkiej w swoich rozmiarach architektury to totalny przerost formy nad treścią, czy, jak mówią niektórzy, strzelanie z armaty do wróbla. Tak rozbudowany system będzie działał znacznie wolniej w przypadku nieskomplikowanych zadań. W dodatku przepali nieproporcjonalnie dużą ilość tokenów, co jest przecież nie bez znaczenia, bo kosztuje realne pieniądze. Do takich zastosowań wystarczy jeden, monolityczny, ogólny model. Jednak kiedy spotykamy się z czymś bardziej złożonym, to właśnie agenty na ten moment wydają się odpowiedzią na nasze problemy. Co robić i jak żyć? Dlaczego o tym mówię, poza tym, że to niesamowicie interesujące? Ano to też autopromocja. Trwają już zapisy do czwartej edycji kursu AIDevs, który organizuję wspólnie z Jakubem Brugalskim i Adamem Gospodarczykiem. Tak, czwartej, choć dla niepoznaki nazwaliśmy ją AIDevs 3. Tematem, którym się zajmiemy, będą właśnie agenty sztucznej inteligencji. Nauczymy Cię, jak je programować oraz wdrażać. Jeżeli mam Twoją ciekawość, zapraszam na stronę aidevs.pl, gdzie możesz dowiedzieć się więcej oraz zapisać na nadchodzącą edycję kursu. Startujemy w listopadzie, więc wciąż możesz załapać się na promocyjną cenę. Chcesz zobaczyć, jak działa to na żywo, bo nie wierzysz na słowo? Mam w zanadrzu półtora godzinnego live'a, na którym możesz zobaczyć działające demo. Całą trójką rozmawialiśmy o tych zagadnieniach zdecydowanie szerzej, więc zachęcam do pogłębienia wiedzy. Rozwiązujesz jakiś złożony problem z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, ale ogólne modele nie dają sobie z nim rady, bo choćby halucynują? Agenci pomagają w rozbiciu trudnych problemów na mniejsze zadania. Pozwalają też budować systemy, które są po prostu lepiej dopasowane do tego, aby rozwiązywać za nas realne problemy dnia codziennego. To może być kolejny przełom, w którym nie tylko ja z kolegami, ale też spora część Doliny Krzemowej głęboko wierzy. Sądzę, że to właśnie droga, która zbliży nas do użytecznego zastosowania mechanizmów sztucznej inteligencji. I to już wszystko na dziś. Tymczasem dziękuję za Waszą uwagę i do zobaczenia.