Jak nauczyłem Się touch typingu w 30 Dni (film, 12 minut)
Michał Drozda w swoim najnowszym filmie zwraca uwagę na elementy klawiatury, które są często pomijane przez użytkowników - wypustki na klawiszach F i J. Na początku zdają się one nieistotne, ale Michał tłumaczy, jak kluczowe są dla opanowania umiejętności touch typingu, czyli pisania bezwzrokowego. Technika ta pozwala na używanie wszystkich dziesięciu palców, co znacząco przyspiesza proces pisania. Michał, będąc studentem piątego roku kierunku lekarskiego, zdaje sobie sprawę, jak istotne jest szybkie pisanie, gdyż młodzi lekarze spędzają wiele czasu na uzupełnianiu dokumentacji, a to wymaga efektywności. Michał stara się zgłębić tę umiejętność, postanawiając poświęcić miesiąc na trening.
Toggle timeline summary
-
Wprowadzenie do znaczenia cech klawiatury.
-
Omówienie dwóch wyczuwalnych wypustek na klawiszach F i J.
-
Osobiste anegdoty o nawykach pisania.
-
Wprowadzenie prelegenta, Michała, studenta medycyny.
-
Motywacja do stworzenia kanału, skupiająca się na produktywności.
-
Początkowe trudności w pisaniu podczas studiów.
-
Przejście do potrzeby pisania częściej.
-
Uświadomienie sobie presji, jaką odczuwają młodzi lekarze.
-
Wprowadzenie do pisania dotykowego i procesu nauki.
-
Szczegóły dotyczące odpowiedniego użycia palców na klawiaturze.
-
Zachęta dotycząca szybkości pisania poprzez praktykę.
-
Jaśniejsza droga do poprawy szybkości pisania.
-
Determinacja do nauczenia się pisania dotykowego w ciągu miesiąca.
-
Śledzenie postępu za pomocą szablonu.
-
Wykorzystanie stron internetowych do ćwiczenia pisania.
-
Początek ćwiczeń pisania dla początkujących.
-
Opis początkowych zamieszania i rezultującej powolnej prędkości.
-
Uznanie widocznego postępu w pisaniu.
-
Wyniki testów pokazujące poprawę.
-
Refleksje na temat wcześniejszych nawyków i zmagań.
-
Omówienie ogólnego doświadczenia nauki i przyszłych celów.
-
Zaproszenie dla widzów do dzielenia się swoimi doświadczeniami w pisaniu.
-
Zakończenie i zobowiązanie do regularnej publikacji treści.
Transcription
Czy kiedykolwiek przyglądaliście się swoim klawiaturom? Jeśli tak, to pewnie zauważyliście dwie dziwne wypustki na klawiszach F i J. Aktualnie nie wyobrażam sobie pisania bez nich, choć jeszcze niedawno były dla mnie kompletnie bezużyteczne. Te dwa na pierwszy rzut oka mało znaczące elementy są kluczem do odblokowania nowej i w dzisiejszych, zdigitalizowanych czasach naprawdę potężnej umiejętności. Umiejętności, którą tak naprawdę każdy może opanować w niecały miesiąc. Cześć, jeśli widzimy się po raz pierwszy, to ja jestem Michał i aktualnie jestem studentem piątego roku kierunku lekarskiego. Założyłem ten kanał po to, żeby odkrywać, dzielić się z wami sposobami na lepsze, bardziej produktywne, a przede wszystkim szczęśliwsze życie. Więc jeśli ciebie też interesuje ta tematyka, to zapraszam do subskrybowania mojego kanału. Kiedy zaczynałem studia, pisałem mniej więcej tak. Na początku nie był to dla mnie wielki problem, ale taki stan rzeczy nie miał utrzymać się długo. Z czasem zacząłem pisać coraz więcej, komputer przydał mi się praktycznie codziennie do notowania różnych projektów, no czy potem do streamowania i kanału na YouTubie. Pisanie na klawiaturze stało się praktycznie nieodłączą częścią mojego każdego dnia. A gdyby tego było mało, uświadomiłem sobie, że przyszłość nie rysuje się w kolorowych barwach, bo młodzi lekarze spędzają naprawdę mnóstwo czasu na uzupełnianiu różnego rodzaju papierków. Wiedziałem, że są ludzie, którzy piszą znacznie, znacznie szybciej ode mnie. Wiedziałem też, że można się tego nauczyć. Musiałem tylko dowiedzieć się jak. Właśnie wtedy pierwszy raz natknąłem się na touch typing. Po polsku nazywa się to pisanie bezwzrokowe, co już mówi nam dużo więcej, bo po prostu oznacza pisanie przy użyciu wszystkich 10 palców bez patrzenia na klawiaturę. Każdy palec ma swoje znaczenie. Bez patrzenia na klawiaturę. Każdy palec ma przypisane ściśle określone klawisze, po to, by nie włazić innym palcom w paradę. Kluczowy dla tej techniki jest środkowy rząd znaków, bo to od niego, przynajmniej na początku, zaczynamy pisanie każdego nowego słowa. Klawisze od A do F należą do ręki lewej, natomiast od J do znaku średnika obsługiwane są przez rękę prawą. Kciuki natomiast, jak zazwyczaj, są o wiele bardziej przydatne, tak tutaj służą głównie do naciskania spacji i obsługiwania ewentualnie potrzebnych klawiszy pomocniczych. Te tajemnicze wypustki, o których wspominałem na samym początku, na klawiszach F i J, są niezbędne do prawidłowej orientacji naszych dłoni na klawiaturze, a dokładniej stanowią punkt zaczepienia dla naszych palców wskazujących. Rekordziści piszący tą techniką ocierają się o 300 słów na minutę. I robi to jeszcze większe wrażenie w momencie, kiedy dowiemy się, że przeciętny śmiertelnik stukuje w klawiaturę 44 słowa na minutę. Żeby przebić barierę zwykłego śmiertelnika, wystarczy jedynie zacząć używać do pisania wszystkich palców. Nie tylko, że trzeba się tego nauczyć. A że ja lubię wyzwania i zazwyczaj, nawet jeżeli mam mało czasu, to postanowiłem dać sobie na to równy miesiąc. I żeby wiedzieć, z jakiego pułapu mniej więcej startuję, zrobiłem swój pierwszy test pisania i 42 słowa na minutę. Czyli biorąc pod uwagę błąd statystyczny, to jest super, super, ale to super przeciętny wynik. Postanowiłem, że nie tylko panuje touch typing, ale przez ten miesiąc wykorzystam pełnię jego możliwości i zwiększę prędkość, z jaką piszę na klawiaturze o 100%. Żeby pozostać zmotywowanym i mieć pewność, że robię jakiekolwiek postępy, stworzyłem prosty template Notion, w którym śledziłem mój progres. Do nauki wybrałem dwie popularne strony, do których link wrzucam w opisie. Pierwsza z nich, czyli Kibry, to strona, która pozwala wyuczyć się potrzebnych wzorców ruchowych i polepszyć czas reakcji. Natomiast ten Fast Fingers służyła mi do testowania się i dzięki obecności polskich znaków pokazywała mi rzeczywistą prędkość mojego pisania. Zmotywowany rozpocząłem moją pierwszą lekcję. I zastanawiałem się, jaką prędkość wciskania klawiszy wybrać na sam początek. Jednak postawiłem na takie delikatne 35 słów na minutę. Na start do dyspozycji jest 5 liter. Dopiero po opanowaniu ich wciskania z odpowiednią prędkością odlokowują się kolejne. No i tak aż do końca, do momentu, aż odlokujemy cały alfabet, wtedy możemy zwiększyć minimalną prędkość pisania i zacząć naukę od nowa. Na początku wszystko mi się kompletnie myliło. Naciskałem mnie te klawisze co trzeba i szybko okazało się, że nie będzie to tak łatwe, jak myślałem. A 35 słów na minutę to wcale nie jest dla mnie aż tak wolno. Każdym dniem szło mi coraz lepiej. Progres był widoczny gołym okiem, a kolejne literki odlokowywałem coraz szybciej. Jednak nie przekładało się to specjalnie na realną prędkość, jaką pisałem poza ćwiczeniami. Nadal moje tempo było o ślimacze, a w przeciągu ostatnich 7 dni tak naprawdę tylko raz udało mi się zaliczyć wynik rzędu 53 słów na minutę. I raczej powiedziałbym, że to była dobra dyspozycja dnia i wylosowane literki, niż fakt, że zaliczyłem jakiś kolosalny progres. Z dziesiątego dnia odkryłem, gdzie leży problem. Otóż jedyny moment w ciągu dnia, kiedy używałem touch typingu, to była tak naprawdę ta 30-minutowa lekcja. Poza tym pisałem normalnie standardowo dwoma bądź czterema palcami, tak jak to robiłem wcześniej. Wiedziałem, co muszę zrobić. Było tylko jedno, ale jeśli za każdym razem, pisząc cokolwiek w ciągu dnia, będę używał tylko i wyłącznie touch typingu, wszystko będzie zajmowało mi dwa razy dłużej. Pisania w tamtym czasie miałem naprawdę sporo i wydawałoby się to idealnymi okolicznościami do tego, by świetnie opanować pisanie bezwzrokowe. Tyle, że przygotowywałem się do egzaminu i zależało mi na tym, żeby pisać jak najszybciej, a nie nagle spowolnić całą moją pracę. Jednak innego wyjścia po prostu nie było. Musiałem zacisnąć zęby i rozprostować palce. No i tak, jeśli słuchaliście uważnie, to pewnie zastanawiacie się, jak to możliwe, że nagle wszystko zajmie mi dwa razy dłużej, skoro wyniki z ostatnich 12 dni wskazywały na to, że piszę coraz szybciej. Jakby to powiedzieć, od początku trochę oszukiwałem. Przede wszystkim samego siebie, bo robiąc testy pisania, cały czas patrzyłem się na klawiaturę i używałem dwóch, no może czterech palców. Będąc prawie na półmetku, tak naprawdę po raz pierwszy sprawdziłem, z jaką prędkością piszę metodą touch typingu. 21 słów na minutę. Wynik prawie o połowę mniejszy od tego, który osiągnąłem od pierwszego dnia. Zostało mi 18 dni do końca. Chciałem osiągnąć 84 słowa na minutę i czułem, że jest to praktycznie niemożliwe. Ale nie poddałem się. Dwie trzecie wyzwania za mną i udało mi się odblokować cały alfabet z prędkością 35 słów na minutę, co nie oznacza, że piszę z taką prędkością. Oznacza jedynie, że każdy klawisz, a przynajmniej każdą literkę na klawiaturze, wciskam z prędkością minimum tych 35 słów na minutę. Dodatkowo wprowadziłem kolejną kluczową zmianę. Zacząłem każdego dnia ćwiczyć tysiąc najpopularniejszych słów w języku polskim. Na stronie Kibry można wprowadzać własne słowa i właśnie to zrobiłem. Niestety strona nie czyta polskich znaków, ale nie był to aż taki problem, bo wystarczyły mi zbitki literowe, które w języku polskim okazały się prawdziwą gimnastyką dla dłoni. Wcześniej nie pomyślałem, że mogłoby mi się to jakiekolwiek znaczenie, ale kolejne dni miały pokazać, że różnica jest kolosalna. Cztery dni później padło rekordowe 46 słów na minutę, czyli wynik aż o 10% lepszy od tego, który osiągnąłem pierwszego dnia, co oznaczało jedno. Wreszcie udało mi się pisać szybciej przy pomocy touch typingu, niż robiłem to wcześniej standardowo. Wprowadzone zmiany na przestrzeni ostatnich 24 dni zdecydowanie procentowały i czułem to z każdą kolejną lekcją. Poza tym bez nich osiągnięcie podobnego wyniku podejrzewam, że byłoby praktycznie niemożliwe. Byłem zadowolony, ale czasu było coraz mniej, a 84 słowa na minutę były bardzo, ale to bardzo daleko. Przez ostatni tydzień trenowałem jak szalony. Spędzałem minimum godzinę dziennie, cały czas wstukując te same zbitki literowe, tylko po to, żeby wyuczyć mój mózg układu klawiatury, a moje mięśnie dłoni jak najszybciej reakcji. 30 dnia przystąpiłem do ostatecznego testu. 42 słowa na minutę z dokładnością 92%. Podjąłem niezliczone próby, ale nie udało mi się uzyskać lepszego wyniku. Czy to oznacza, że miesiąc starań poszedł na marne? Fakt. Nie udało mi się osiągnąć celu, który sobie wyznaczyłem. Prawda jest taka, że nawet nie byłem blisko 80 słów na minutę. Ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że opanowałem umiejętność touch typingu i osiągnięcie tego wyniku jest już tylko kwestią czasu. Ale przede wszystkim nigdy wcześniej pisanie na klawiaturze nie sprawiało mi takiej przyjemności, jak robi to teraz. Obserwowanie, jak z dnia na dzień, tak naprawdę specjalnie, bez ćwiczeń już w tym momencie, piszę coraz szybciej, jest naprawdę satysfakcjonujące. W dniu, kiedy pisałem ten materiał, udało mi się pobić mój własny rekord, tak naprawdę specjalnie się nie starając. Zaliczyłem 57 słów na minutę z dokładnością 98%. To był genialny wynik. Osiągnąłem go w półtora miesiąca, a wcześniej byłby on kompletnie poza moim zasięgiem. Dzięki temu, że poświęciłem około 2% każdego dnia przez miesiąc, aktualnie udało mi się zaoszczędzić trochę czasu na codziennych czynnościach, a przede wszystkim sprawiło mi ono o wiele więcej frajdy, kiedy muszę usiąść i znowu użyć klawiatury. Zachęcam was do sprawdzenia się w szybkim pisaniu i podzielenia się waszymi wynikami w komentarzach. Pamiętajcie, że tego naprawdę można się nauczyć i zachęcam do zaimplementowania wszelkich modyfikacji, które prowadziłem w trakcie tego wyzwania, bo naprawdę ułatwiły mi one proces nauki. Chętnie dowiem się także o wszelkich trikach i tipach dotyczących szybkiego pisania, więc jeśli takie macie, to także podzielcie się nimi w komentarzu. Daj mi znać, czy film ci się podobał, zostawiając łapkę w górę pod tym filmem, a jeśli generalnie uważasz, że tworzę wartościowe treści, to zostań ze mną na dłużej i zasubskrybuj ten kanał. Dla osób, które siedzą już od jakiegoś czasu, przepraszam was najmocniej, że tak długo nie było żadnego materiału. Jest to spowodowane tym, że w trakcie sesji rozpocząłem także przeprowadzkę, to wszystko się nałożyło i nie wiedziałem, w co już ręce włożyć. Nie znalazłem po prostu wolnej chwili na to, by usiąść, rozpisać albo nagrać pewien odcinek. Nawet jeśli znalazłbym wolną chwilę, to ciężko by mi było znaleźć jakiś wolny kąt, ale teraz jest już po wszystkim, więc mam nadzieję, że materiały będą bardziej regularne. Zachęcam was do pozostania na tym kanale. Dziękuję wam bardzo za uwagę i poświęcony mi czas. Do usłyszenia w następnym filmie. Cześć.