Niebezpieczne społeczności w grach online - jak chronić dzieci? (film, 22m)
Mateusz Chrobok w swoim najnowszym filmie porusza bardzo poważny temat zagrożeń, jakie czekają na dzieci w internecie, szczególnie tych najmłodszych. Uświadamia widzów, że wiele z pozornie bezpiecznych platform, takich jak Roblox czy Discord, skrywa niebezpieczeństwa. Współczesne dzieci, spędzając czas w wirtualnym świecie, mogą wpaść w sidła osób z złymi intencjami, co jest niezwykle alarmujące. Chrobok opiera swoje analizy na szerokim dziennikarskim śledztwie, które ujawnia mechanizmy wykorzystywania nieletnich przez dorosłych. Oglądanie tego materiału może być trudne, ale konieczne dla rodziców, którzy chcą zabezpieczyć swoje dzieci przed zagrożeniami.
W ciągu badania potwierdzono istnienie grup, które wykorzystują dzieci w internecie na różne sposoby. Przykład grupy 764 pokazuje, jak młodzi ludzie poszukują swojej tożsamości w Internecie, ale niestety trafiają na skrajnie niebezpieczne treści i osoby. W filmie Mateusz wskazuje na nieodpowiednie zachowania, które mogą prowadzić do poważnych konsekwencji, w tym wykorzystywania dzieci seksualnie oraz prób indoktrynacji w kierunku ekstremistycznym. Istnieją przypadki, gdzie młodzi ludzie są manipulowani poprzez gry, oferując im wsparcie emocjonalne, aby później wykorzystać ich na różne sposoby.
Dzieci, które korzystają z takich platform, często nie zdają sobie sprawy z zagrożeń, co może doprowadzić do sytuacji, w której stają się ofiarami szantażu lub groomingu. Mateusz podaje szokujące przykłady, jak dzieci są niestety narażone na różne presje, by dołączać do grup, które propagują przemoc czy ideologie ekstremistyczne. To nie tylko oznacza zniknięcie granicy między grą a rzeczywistością, ale także naraża młodych użytkowników na poważne niebezpieczeństwa.
Ekspert podkreśla również, że sytuacja jest dramatyczna i że groźby te nie są limitowane do świata gier tylko, mają także swoje odniesienia w zamkniętych subkulturach, co czyni problem jeszcze bardziej złożonym. Rozmowa na te tematy z dziećmi staje się kluczowa, chociaż nie jest to łatwe zadanie w dobie cyfrowej. Rekomenduje stałe monitorowanie, co robią dzieci w sieci, oraz ustanowienie granic, które mogą im pomóc w uniknięciu zagrożeń.
Na koniec, Mateusz zwraca uwagę na statystyki związane z jego filmem, który na chwile bieżące ma 50041 wyświetleń i 3260 like'ów. To dowodzi, że temat jest ważny i interesujący dla wielu widzów. Z danych wynika, że problem wykorzystania dzieci w internecie narasta, co wymaga zdecydowanej reakcji zarówno rodziców, jak i platform internetowych. Zachęca do śledzenia jego kanału, gdzie wkrótce zaprezentuje kurs dla rodziców o bezpieczeństwie dzieci w internecie, co z pewnością pomoże wielu zainteresowanym w ochronie swoich dzieci przed zagrożeniami.
Toggle timeline summary
-
Wprowadzenie do zagrożeń, na jakie narażone są dzieci w Internecie.
-
Uznanie trudności w omawianiu tego tematu.
-
Podkreślenie znaczenia zrozumienia zagrożeń, aby chronić dzieci.
-
Ostrzeżenie, że treść może być niepokojąca.
-
Wprowadzenie do dziennikarskiego śledztwa dotyczącego wykorzystywania małoletnich.
-
Dyskusja na temat platform takich jak Roblox i Minecraft postrzeganych jako bezpieczne miejsca.
-
Przykład niepokojącej grupy zaangażowanej w niewłaściwe zachowania.
-
Popularność Roblox wśród dzieci i jej wpływ.
-
Wzmianka o różnych formach wykorzystywania obecnych w Internecie.
-
Opis, jak drapieżcy manipulują młodymi graczami w Internecie.
-
Dyskusja na temat tego, jak drapieżcy wykorzystują gry online do promowania szkodliwych ideologii.
-
Przegląd długo istniejącego problemu wykorzystywania w zamkniętych społecznościach internetowych.
-
Profil problematycznej osoby związanej z abusive grupami online.
-
Odkrycie horrendalnych materiałów związanych z wykorzystywaniem online.
-
Szczegóły dotyczące aresztowania kluczowej postaci w grupie wykorzystującej.
-
Aktualizacja dotycząca konsekwencji prawnych, z jakimi borykają się zaangażowani.
-
Statystyki wskazujące na rosnącą liczbę przypadków wykorzystywania dzieci.
-
Dyskusja na temat braku skutecznych działań ze strony platform społecznościowych.
-
Ogłoszenie kursu edukacyjnego dla rodziców na temat bezpieczeństwa w Internecie.
-
Ostateczne myśli na temat rozpoznawania zagrożeń online.
-
Zakończenie i podziękowania dla widzów za ich uwagę.
Transcription
Cześć! Na co narażone są dzieci w internecie? Szczególnie te najmłodsze? Spróbuję dziś o tym opowiedzieć, choć to naprawdę ciężki temat. Tak, wiem, że ten film pewnie zostanie zdemonetyzowany, a zasięgi polecą na pysk. Wiem też, że zazwyczaj treści publikowane w Dzień Dziecka są słodkie, puchate i skierowane do dzieci, nie do rodziców. Ale wiecie, czasem trzeba być tym posłańcem przekazującym złe wieści, bo żeby móc dobrze przed czymś chronić, trzeba przede wszystkim znać czyhające zagrożenia. Dlatego ostrzegam, to będzie bardzo przykry materiał i jeśli nie jesteś na niego gotowa lub gotowy, to może lepiej nie oglądaj dalej. Zrozumiem. A kanwą do dzisiejszego odcinka będzie szerokie dziennikarskie śledztwo przeprowadzone przez Der Spiegel, Recorder, The Washington Post i Wired, które odkryły i opisały mechanizmy wykorzystywania nieletnich. Zaczynające się na, w teorii, w miarę bezpiecznych platformach. W Robloxie, Minecraftzie czy na serwerach Discorda. Dziennikarze uzyskali m.in. dostęp do paru milionów wiadomości z kilkudziesięciu grupowych czatów, tak na Discordzie, jak i na Telegramie, a następnie poddali je analizom. Wnioski szokują. Napotkali na niezliczone przykłady nieodpowiednich zachowań względem dzieci. W przypadku jednej z grup, 764, opis jej działalności brzmi jak scenariusz jakiegoś podrzędnego thrillera, ale niestety to nie był film. Ludzie, szczególnie młodzi, często poszukują swojej tożsamości w grupach. Znajdują więc miejsce dla siebie na różnych forach, czatach czy w wieloosobowych grach online. I wiele z tych miejsc uważamy domyślnie za bezpieczne dla dzieciaków. Niestety to złudne wrażenie. Chcecie jakiś przykład? A no proszę. Roblox to jedna z najpopularniejszych gier na świecie, w szczególności wśród najmłodszych. Codziennie grają w nią dziesiątki, jak nie setki milionów graczy, w większości dzieci. Roblox zastąpił i nawet media społecznościowe, a niektórzy wychowali się nie znając świata bez niego, bo platformata ma ponad 20 lat, co, nie powiem, bardzo mnie zaskoczyło w trakcie researchowania materiałów do tego odcinka. No i o ile zdecydowana większość graczy korzysta z Robloxa tak, jak jego twórcy sobie założyli, czyli wydając ciężko zarobione przez rodziców pieniądze na wewnętrzną walutę gry, Robuxy, o tyle pewna mała, ale bardzo szkodliwa grupa wpadła na nieco inny pomysł. Bo od lat spotykamy się z doniesieniami, że trafić tam można na wiele szkodliwych treści. Z jednej strony mowa o próbach wykorzystywania dzieci seksualnie, z drugiej o indoktrynowaniu skrajnie ekstremistycznymi treściami, nawoływaniu do nienawiści, aktów samookaleczania czy wręcz terroryzmu. I okej, można powiedzieć, dzieci wyrostą z tego. Tylko to nieprawda, ponieważ ten proceder prowadzą często dorośli o złych zamiarach, znajdując wśród takich młodych graczy osoby podatne na wpływy, np. prześladowane w grze i dają im ochronę oraz poczucie przynależności. Czy oferując jakieś porady albo ratując co rusz walutą z gry, gdy brakuje im trochę do zakupu fajniejszej skórki. Tacy złodczyńcy rozsiewają atmosferę dobra czy budowania wspólnoty, wymieniając się choćby jakimiś memami, aby następnie zachęcić swoje ofiary do przeniesienia dalszej znajomości poza grę. Na Discorda czy Telegrama, gdzie o moderację jest już znacznie trudniej. A tam już powoli, metodycznie zachęcają do przesłania nieodpowiednich treści czy indoktrynują je różnymi poglądami. Przeważnie zaczynając subtelnie. Np. w grze fantasy może to być ciągle powtarzanie, że jakaś jedna z ras, np. elfy, jest tą lepszą od wszystkich innych i próbują pokazywać w ten sposób paralele do realnego świata. Ale nawet w przypadku prowadzenia rozmów o obrębie gry, jej moderacja po prostu nie jest w stanie usuwać tych treści w wystarczającym tempie, mimo zatrudniania podobno 40 tysięcy moderatorów wspieranych jeszcze przez AI. To po prostu nadal kropla w morzu potrzeby. Zresztą moderację utrudnia też dbanie o prywatność, bo Roblox, będąc skierowanym głównie do dzieci, nie wymaga od nich podawania przy zakładaniu konta, numeru telefonu czy maila. Wręcz nie może tego robić. Dlatego nawet jak czyjeś konto wleci w kosmos, to taka osoba niezwłocznie może założyć sobie następne i rozpocząć tam, gdzie jej przerwano. W podobny sposób rekrutują również w Meksyku kartele narkotykowe, proponując co bardziej ogarniętym nastolatkom spore pieniądze w zamian za pracę. Problem nie jest nowy, bo trwa od wielu lat. Nie ogranicza się też zresztą jedynie do gier w internecie, bo spotka się go w większości zamkniętych subkultur. W ten sposób odławia się podatne dzieciaki i wyciąga je w miejsca, gdzie można je krzywdzić. Złoczyńcom pomaga fakt, że grając w coś w internecie, naprawdę łatwo poznać nowych ludzi. Ma się przecież wspólny cel, wspólne zainteresowania i spędza ze sobą naprawdę sporo czasu. Wie o tym każdy, kto w młodości spędził niezliczone godziny nad Quake'iem, Unrealem czy innym WoWem, a zawiązane tam przyjaźnie nierzadko trwają od 20 lat. Stąd nasze pokolenie może bagatelizować płynące z tej strony zagrożenia. A za takie działania służby oraz dziennikarze obwiniają m.in. grupę 764. Jej stworzenie przypisuje się nastolatkowi z Teksasu, Bradleyowi Cadenheadowi, którego problemy wychowawcze zaczęły się w młodym wieku. Zafascynował się bardzo wcześnie treściami z silną przemocą, m.in. torturami. Potem, gdy był już nastolatkiem, odbył dość szybką podróż przez amerykański system sądowniczy, w którym ciężko o resocjalizację. W międzyczasie grał często w Minecrafta, gdzie spotykał osoby o podobnych zainteresowaniach i z którymi rozmawiał później na Discordzie. Trafił tam na serwer CVLT, gdzie rozmawiano o groomingu i szantażowaniu nieletnich w celu uzyskania od nich jakichś seksualnych korzyści, np. zmuszając do przesyłania rozbieranych zdjęć. Bradley poszedł jednak o krok dalej i założył swój własny serwer Discorda, nazywając go 764, od trzech pierwszych cyfr kodu pocztowego jego rodzinnej miejscowości. Dopiero tam, będąc samemu sobie sterem, okrętem i żeglarzem, mógł rozmawiać na interesujące go tematy bez ograniczeń oraz dzielić się ze swoimi znajomymi ulubionymi treściami, czyli przemocą, torturowaniem zwierząt czy w końcu dziecięcą pornografią. Jednak to nie koniec. Osoby powiązane z 764 aktywnie poszukiwały dzieci w sieci, choćby pewnie w takim Robloxie, które potem zwabiały na swój serwer Discorda. Pojawiały się tam wręcz dokładne instrukcje, w jaki sposób wykorzystywać i zwabiać w ich sidła małoletnich. Mimo publikowania takich treści, całymi miesiącami unikali usunięcia przez moderację, co jednak w końcu wydarzyło się w połowie 2021 roku. Discord złożył wtedy doniesienie o tym procederze organom ścigania, odkrywając prawie 60 różnych kont, którymi Bradley się posługiwał. Co zresztą nie okazało się wybitnie skomplikowanym zadaniem, bo Bradley o prywatności w internecie chyba nie wiedział zbyt wiele i odnalezienie go okazało się banalnie proste. Wystarczyło wskazać służbom adres IP, z którego łączył się do Discorda, aby do jego domu, a w sumie to pewnie jego rodziców, zapukali policjanci rekwirując mu telefon oraz różne zdjęcia dokumentujące samookaleczenia czy zawierające materiały pornograficzne z dziećmi. To był dopiero początek, bo głębsze analizy jego aktywności w sieci odkryły materiały, które przerażały i obrzydzały nawet osoby pracujące z takimi sprawami na co dzień. Jak choćby nagrania pokazujące w detalach brutalne morderstwa. Sprawą uczestników Discorda 764 szybko zajął się też amerykański Departament Sprawiedliwości. Wskazują oni na powiązania z pewną grupą skinheadów z Europy Wschodniej odpowiedzialną za ataki i morderstwa na terenie Rosji oraz Ukrainy. W stosunku do grupy pojawiają się też zarzuty o terroryzm i związki z satanistyczno-neonazistowską grupą Order of Nine Angels. Członkowie tej zaś grupy publikują treści gloryfikujące przemoc czy jawnie nazistowskie pod płaszczykiem choćby memów, bo to przecież takie edgy, żeby się szokować. Nawołują też do samookaleczenia, np. wycięcia sobie na skórze insygniów identyfikujących z grupą, aby kultywować poczucie tożsamości i przynależności. Ostrzegałem, że brzmi to jak scenariusz jakiegoś podrzędnego horroru. Tylko skąd w ogóle ten związek pomiędzy neonazizmem, satanizmem a pedofilią? Jak spina się to w jedną całość? No to w sumie prostsze niż mogłoby się wydawać. Zainteresowanie treściami, w których wykorzystuje się nieletnich jest w internecie niestety dość spore. Skupiając się na takich treściach, łatwiej jest przyciągnąć do siebie nowych członków, bo potencjalnie jest ich dużo, aby mając ich już pod ręką, indoktrynować dalej w kierunku wspomnianych wcześniej ideologii. Początkowo subtelnie, a potem pewnie wykorzystując groźby opublikowania prawdziwych zainteresowań takiej ofiary szerokiemu światu. Tylko w jaki sposób ofiary wpadają w sidła takich ludzkich odpadów? Jedna z poszkodowanych dziewczyn opowiedziała swoją historię. Trafiła kiedyś za młodu na grupy związane z hackingiem czy innymi drobnymi cyberprzestępstwami. Kto za dzieciaka nie prasował żelazkiem kart telefonicznych, niech pierwszy rzuci kamień. No i zdarzyło się, że w takim miejscu ktoś zaprosił ją na jakiś inny serwer. Gdy tylko się zgodziła, trafiła na naprawdę różne treści. Jakie? Członkowie Discorda 764 zwabiali swoje ofiary choćby na wideoczaty, gdzie zmuszali je do samookaleczeń czy różnych czynności seksualnej. Jak? A no, wchodzili oni na jakieś inne serwery, gdzie podejmowana była tematyka zdecydowanie mniej przemocowych materiałów i wrzucali na nie swoje treści, zachęcając uczestników dyskusji do przyjścia również do nich, gdzie mają tego więcej. No i większość rozmówców reagowała pewnie obrzydzeniem, przynajmniej taką mam nadzieję, ale zawsze trafił się jakiś ciekawski, kto jednak kliknął i chciał zobaczyć, co czeka na niego dalej. Wchodził więc w zastawione sidła, a następnie 764, będąc już u siebie, nie niepokojeni, mogli nad nim pracować. Grumowali tak choćby młode dziewczyny, okazując im zainteresowanie i wyciągając od nich w toku głębokich dyskusji wiele prywatnych informacji na temat tego, jak się nazywają, gdzie mieszkają, do jakich szkół chodzą czy zdobywając nazwy ich kont w serwisach społecznościowych. Następnie, po zbudowaniu jakiejś nici zaufania, wyłudzając od nich np. rozbieranie zdjęcia, wywoływali poczucie winy, jednak to dopiero początek. Zdobycie takich materiałów pozwalało im na całkowitą zmianę podejścia, bo mogli wykorzystywać je dalej w celu prowadzenia szantażu. Np. grożąc ich publikacją na grupach szkół, do których ofiara uczęszcza, czy przesłaniem ich do rodziców. Albo grożąc skrzywdzeniem kogoś im bliskiego, np. młodszego brata. Odmowa wiązała się z wyśmiewaniem, groźbami i dalszym szantażem. W związku z tym ofiara zmuszana była do robienia różnych rzeczy, np. atakowania innych ludzi, nagrywając to, torturowania zwierząt, czy zadawania sobie bardzo groźnych, głębokich ran, co nagrywane było na wideo, i tak spirala szantażu nakręcała się dalej. Ofiary zmuszane były też do oglądania niezwykle brutalnych treści, pochodzących z jeszcze głębszych czeluści internetu. Np. livestreamów, na których ktoś popełniał samobójstwo. Ale to wcale nie był koniec. Kaci potrafili nawet zgłosić na numer alarmowy, że takie rzeczy miały miejsce, mimo że sami do tego doprowadzili. Aby dom ofiary został interwencyjnie najechany przez policję, albo donieść o wszystkim dyrekcji szkoły, do której taka osoba uczęszczała. I nie wszystkie takie działania miały miejsce jedynie zdalnie. Część z nich przeniosła się do realnego świata, gdzie dochodziło do wykorzystywania seksualnego, porwań czy nawet morderstw. Mowa też o próbach samobójczych niektórych, niestety zakończonych powodzeniem. Zmuszano jednak nie tylko kijem, a też marchewką, bo ofiara mogła stać się także katem. Dostarczenie materiałów, czy to własnych, czy to z innych źródeł, oznaczało niezliczone pochwały i wzrost statusu w społeczności. FBI jednak z czasem trafiło na trop grupy. W jaki sposób? Ano zwracając uwagę na jednego z jej członków o pseudonimie Tak. Wrzucał on bardzo kontrowersyjne rzeczy na swoje media społecznościowe, zawierające sporo przemocy, broni i narkotyków. Do tego idące w różne neonazistowskie narracje, czy zawierające treści pedofilskie, groźby śmierci, czy filmy, w których cnęca się nad zwierzętami. No i ktoś na szczęście nie był obojętny i poinformował o tym odpowiednie organy, które zaczęły przyglądać się panu Takowi nieco dokładniej. Szybko okazało się, że to nie pierwszy jego konflikt z prawem, bo wielokrotnie był już aresztowany za różne napaści, burdy, kradzieże czy włamania. Tak więc do wjazdu na chatę wystarczyła wrzucona do netu fotka z bronią, której pewnie nie mógł legalnie posiadać po wyjściu z pierdla. W trakcie przeszukania jego kwadratu policja znalazła sporo niespodzianek, m.in. materiały z dziecięcą pornografią, zdjęcia, na których zmusza nieletnią dziewczynkę bronią do wykonywania jego poleceń oraz dowody na grooming małoletnich. Aktualnie spędza urlop w areszcie, a grozi mu on dożywotnio. Bradley także został aresztowany przez FBI pod wieloma zarzutami. Jego przesłuchania rzuciły oczywiście nieco więcej światła na całą sprawę, ponieważ mogliśmy się dowiedzieć, że widział siebie w roli lidera kultu. A cała sprawa ma aspekt nie tylko chęci absolutnej kontroli nad innymi i jej nadużywania, ale też finansowy, bo zarabiał na tym całkiem niezłe pieniądze. Jak? W sumie nie wiem, ale jeśli miałbym strzelać, to pewnie pozyskane treści sprzedawane były gdzieś indziej, dalej, w darknecie. Bradley przyznał się do winy i skazano go na 80 lat więzienia, więc jeśli na wolność wyjdzie, to dobijając powoli setki. Niestety to wcale nie zniszczyło grupy, wręcz przeciwnie. Ich aresztowanie zadziałało jak reklama, a o organizacji zaczęli decydować następcy aresztowanych, często znacznie brutalniejsi od swoich poprzedników. W międzyczasie jednak służby ruszyły ze zdecydowanie szerszą kontrofensywą. FBI zgłosiło się w tej sprawie do Europolu, aby skoordynować działania na globalną skalę, które ruszyły m.in. we Francji, Niemczech, a następnie w Wielkiej Brytanii. Czując na plecach ciepły oddech służb, te padliny zaczęły uciekać na telegrama, gdzie w najlepsze trwa zabawa w kotka i myszkę. Bo owszem, wpadają kolejni, ale proceder nadal trwa. Tylko jaka jest skala tego zjawiska? Amerykańska organizacja non-profit National Center for Missing and Exploited Children, zajmująca się monitorowaniem procederów wykorzystywania nieletnich, zauważyła znaczny wzrost zgłoszeń na przestrzeni ostatnich lat. Zgłoszeń dotyczących zmuszania nieletnich do zrobienia sobie krzywdę. O ile w 2022 było ich zaledwie kilkanaście, to już rok później liczba ta szła w setki. Kolejny dowód może i jest anegdotyczny, ale gdy jedna z nauczycielek w australijskiej szkole zapytała swoich uczniów, z jakimi wiadomościami spotkali się oni w Robloxie, to spora część z nich przyznała, że proszono ich awatary o rozebranie się w zamian za Robuxy. A to dopiero wierzchołek góry, bo przykładów było zdecydowanie więcej, ale nie chcę ich tu nawet przytaczać, bo mam trochę dość. Gdzie są rodzice? I czy ktoś w ogóle na to reaguje? Tak, choć wciąż niewystarczająco. Wspomniane dziś platformy świadome są zagrożeń i jednak niewiele z tym robią, albo przynajmniej efekty ich działań są dość marne. Rzecznik prasowy Telegrama stwierdził, że treści takie wprost łamią regulamin korzystania z ich usług. Podkreślił, że firma moderuje taki content od samego początku i stara się nie dopuszczać do jego publikowania. Jednak nie zmienia to faktu, że wiele kanałów wykorzystywanych w takich celach nadal ma się bardzo dobrze. Discord podkreśla, że likwidacja grup cyberprzestępczych działających na ich platformie jest jednym z ich najwyższych priorytetów, a blokady rozdają na prawo i lewo. Liczba zablokowanych kont w samym 2023 to rząd kilkudziesięciu tysięcy. Roblox też w teorii coś robi. Wprowadzili oni choćby mechanizmy dla moderatorów, ułatwiające identyfikację kont zakładanych przez osoby, które wyłapały wcześniej bana. Powołali specjalny zespół do walki z takimi zachowaniami. Raportują też odkryte podejrzenia wykorzystywania nieletnich do odpowiednich organów i liczba ta niestety stale rośnie. Ale w grze skórki wprost odwołujące się do grup 764 i innych z nimi powiązanych, jak i do krzywdzenia nieletnich, były długo, szeroko dostępne i nikt z tym nic nie robił. Mimo wielu deklaracji ze strony osób stojących za grą. Przy skali ich biznesu te działania to wciąż znacznie za mało. Zresztą to nie jest jedynie problem wspomnianej trójki, bo profile na Instagramie czy nawet SoundCloudzie należące do wspomnianej grupy 764 czy jej członków też wcale nie spadają szybko z rowerków mimo łamania przez nieregulaminów. Rzecznik Mety nazwał to ciągłą walką, ale wiemy dość dobrze jak taka walka im idzie na innych polach. Całą sprawą zajmuje się w dalszym ciągu FBI. Opublikowano nawet oficjalne ostrzeżenia w tej sprawie, jednak szczegóły dotyczące śledztwa pozostają jak na razie tajemnicą. A co ty możesz zrobić? Warto czuwać nad tym, co twoje dziecko robi w sieci. Wiem, to wcale nie wydaje się łatwe zadanie. Problem bezpieczeństwa dzieci w internecie jest naprawdę poważny, a moim zdaniem zdecydowanie za słabo zaopiekowany i zbyt rzadko poruszany. Dlatego jeśli chcesz, pomogę Ci. Na przełomie czerwca i lipca na mojej Platformie Edukacyjnej Ucznie pojawi się kurs dla rodziców. Właśnie w tej tematyce. Ja wezmę Cię w sprawach technicznych, a psycholog, z którym współtworzę to szkolenie, podpowie Ci jak rozmawiać z dzieckiem o jego działaniach w sieci. Więcej opowiem bliżej premiery, ale jeśli nie chcesz jej przegapić, zapisz się na listę oczekujących, link znajdziesz w opisie filmu. Ale nie zostawię Cię z niczym. W międzyczasie mam kilka porad, które możesz wdrożyć w swoim domu. Co robić i jak żyć? Wiedz, co Twoje dziecko robi w sieci. Zanim zacznie z niej korzystać, bądź pewien, że jest wystarczająco dojrzałe, odpowiedzialne i świadome zagrożeń, które mogą na nie czyhać. To zresztą nie powinna być jedna rozmowa, ale stały, ciągły proces. Do tego momentu warto ograniczyć możliwość grania w jakiekolwiek gry do trybu dla jednego gracza, albo pozwalać na to jedynie z osobami, które znasz tak Ty, jak i Twoje dziecko, nie tylko online. Jeśli gra umożliwia wyłączenie czatu, to też warto rozważyć taką możliwość. Choć wprawny dzieciak pewnie prędzej niż później i tak znajdzie jakiś sposób, jak to zabezpieczenie obejść. Jeśli ma kontakt przez internet z osobami, nad którymi nie masz kontroli, to dobrze, aby było już w odpowiednim wieku. Powinieneś też wiedzieć, co w ogóle gra Twoje dziecko. Instalacja jakiegokolwiek oprogramowania na jego urządzeniach powinna być przez Ciebie nadzorowana, żadnej dowolności. Uchroni to potencjalnie nie tylko przed opisanymi problemami, ale również przed złośliwym oprogramowaniem. Jeśli tylko widzisz jakieś niepokojące sygnały, reaguj natychmiast, nie zwlekaj. Dawaj dobry przykład i rozmawiaj z dzieckiem o bliskich Ci wartościach, aby nie tylko nie uległo namową do przełączenia się do jakichś ekstremistycznych ruchów czy siatki zboczeńców, ale też aby zgłaszało takie rzeczy, kiedy je napotka. I na koniec, to nie wina gier. Gra stanowi po prostu w tym przypadku medium. Takie samo jak Snapchat, Instagram czy inny TikTok, bo wszędzie można spotkać się z takimi zagrożeniami. Warto mieć ich świadomość, aby wiedzieć, jak reagować w najgorszym możliwym scenariuszu. I to już wszystko na dziś. Tymczasem dziękuję za Waszą uwagę i do zobaczenia. Napisy stworzone przez społeczność Amara.org