Menu
O mnie Kontakt

Tomek Palak w swoim wykładzie porusza szereg zagadnień związanych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji (AI) i prawem autorskim. Zadaje pytanie, co by było, gdyby ktoś zamiast fizycznej obecności, korzystał z awatara z nagranym głosem i wiedzą. W kontekście AI, mówi o potrzebie dostosowania naszych umów do nowych realiów, które zyskują na znaczeniu w erze, gdzie sztuczna inteligencja staje się coraz bardziej powszechna. Podkreśla, że kwestie prawne dotyczące AI nie są zupełnie nowe, ponieważ regulacje istnieją od lat, ale teraz, dzięki popularności AI, zyskują większą uwagę.

Palak przytacza sprawę Toma Waitsa, który walczył o swoje prawa autorskie w kontekście nieautoryzowanego użycia jego głosu w reklamie. Zastanawia się, jak takie sytuacje wpłyną na przyszłość regulacji dotyczących również głosów generowanych przez sztuczną inteligencję. Jego opinia wskazuje, że niezależnie od tego, czy sprawcą użycia jest człowiek czy AI, scenariusz działania oraz konsekwencje mogą być zbliżone. To zwraca uwagę na pojawiające się problemy w prawie autorskim, które mogą zyskać nową interpretację w miarę jak AI staje się bardziej zaawansowana.

W dalszej części swojego wystąpienia, Palak odnosi się do idei twórczości i indywidualności jako kluczowych kryteriów dla praw autorskich. Do tej pory prawo nie pozwalało automatom na bycie twórcami w rozumieniu prawa. Jednakże zastanawia się, co by się stało, gdyby ktoś stworzył dzieło, które opiera się na fragmentach istniejących utworów zamkniętych w AI. Palak omawia różne scenariusze prawne, które mogą się z tego wyłonić, i co mogą one oznaczać dla przyszłych twórców oraz korzystających z AI. Oświadcza, że wyzwania związane z AI będą musiały być systematycznie mitygowane przez odpowiednie regulacje.

W kontekście aktualnych wydarzeń, takich jak kontrowersje związane z wykorzystaniem postaci zmarłych celebrytów w filmach bez zgody ich spadkobierców, Palak pokazuje, że temat etyki i legalności w AI i prawie autorskim staje się coraz bardziej priorytetowy i dyskutowany. Przykład zastrzeżenia dla aktorów „zombi” w Hollywood podkreśla znaczenie ochrony praw twórców, a także wpływ, jaki młodsze technologie wywierają na tradycyjne formy rozrywki.

Na czas pisania tego artykułu, film TEDx Talks, w którym występuje Tomek Palak, osiągnął 1252 wyświetlenia oraz 35 polubień. Dawanie przestrzeni na tak ważne rozmowy jest kluczowe w czasie, gdy technologia i prawo się przenikają. Publiczne zaproszenie do debaty oraz edukacja na te tematy mogą być kluczem do zrozumienia i zabezpieczenia przyszłości praw autorskich w dobie sztucznej inteligencji. Palak kończy swoją prezentację, zachęcając słuchaczy do dalszego zainteresowania się tym tematem oraz do odwiedzania jego strony.

Toggle timeline summary

  • 00:00 Wprowadzenie Tomka Palaka i koncepcji używania awatara.
  • 00:32 Dyskusja na temat niezadowolenia ludzi z zastępowania obecności człowieka przez AI w wystąpieniach.
  • 01:12 Wzmianka o umowach prawnych i znaczeniu AI w nowoczesnym kontekście.
  • 02:02 Powrót do poprzednich lat i ewolucja ram prawnych związanych z technologią.
  • 02:46 Pozew Toma Waitsa dotyczący nieautoryzowanego użycia jego głosu w reklamie.
  • 03:34 Ostatnie wydarzenia związane z strajkiem aktorów w Hollywood dotyczące użycia wizerunku zmarłych aktorów.
  • 04:24 Dyskusja na temat obrazu czarnej dziury i pytań dotyczących praw autorskich związanych z jego użyciem.
  • 05:04 Interpretacje prawne dotyczące autorstwa i roli ludzkiej kreatywności w pracach generowanych przez AI.
  • 06:19 Trzy możliwe obrony przed naruszeniem praw autorskich przy użyciu AI.
  • 06:45 Eksploracja indywidualnych wkładów i własności w treści generowane przez AI.
  • 08:02 Dyskusja o konsekwencjach praw autorskich przy użyciu istniejących dzieł w szkoleniu i generowaniu AI.
  • 08:36 Rozważanie praw związanych z fotografiami zmienionymi przez AI.
  • 09:38 Badanie, czy obrazy generowane przez AI mogą być uważane za unikalne lub indywidualnie stworzone.
  • 10:26 Segment dotyczący problemów praw autorskich związanych z parametrami i wyborami twórczymi w użyciu AI.
  • 11:39 Dyskusja na temat konsekwencji użycia konkretnych zapytań w AI i ich oryginalności.
  • 14:21 Obawy dotyczące aktu UE i jego potencjalnego wpływu na prawne zabezpieczenia związane z AI.
  • 15:14 Ostateczne przemyślenia na temat ryzyk związanych z używaniem AI i utrzymywaniem kontroli twórczej.
  • 17:24 Zaproszenie do dalszego zaangażowania i nauki o prawach autorskich w kontekście AI.

Transcription

Nazywam się Tomek Palak, aczkolwiek, no właśnie, a co jeśli ten Tomek Palak, który się tu pojawia, a raczej się nie pojawia, czyżby trzeba to było włączyć? Zajmę się tym. Teraz będzie lepiej. Tomek Palak, tak? I co byłoby, gdybym, to jednak nie był ja tutaj przed Wami na tej sali, tylko na przykład awatar mnie przedstawiający. Jak dowiedzieliście się, to już nie jest taki całkiem wzięty znikąd scenariusz. Pewnie część z Was byłaby niezadowolona, że przyszliście obejrzeć gościa, który coś opowie, a on się wyręcza, a on w jakiś sposób próbuje sobie poradzić z tym inaczej, wgrał swój dźwięk, swój głos, swoją wiedzę w awatara i się nim wykręca. No ale tak jak przy umowach, które miały swoją starszą młodość, nagle teraz przypomnieliśmy sobie, że zapisy o epidemii, o wojnie i tak dalej nie biorą się znikąd, tak samo ja gwarantuję Wam, że ze względu na to, że ludzie chętnie się będą wyręczać sztuczną inteligencją, w umowach drugą młodość, tak jak te zapisy o tak zwanej sile wyższej, zyskają również zapisy, które też już były od dawna, które już widzieliśmy nieraz, tylko że przymykaliśmy na nie oko, bo uważaliśmy, że nas nie dotyczą. Takie, które mówią, że wykonamy tę umowę osobiście. Nagle przydaje się coś, co byłoby rzekomo oczywistością. I chcę zwrócić Wam na to uwagę na początek, że niezależnie od tego, że teraz wszyscy właśnie AI, AI, AI i tak dalej, sporo rzeczy, o których Was dzisiaj nauczę, wynika z tego, że AI jest teraz jakąś tam sensacją, krzyczą o tym wszyscy, zrobiło się powiedzmy na swój sposób modne, ale to było już wcześniej. Przepisy, które jakby ten temat regulują, zdarzyły się nam już wcześniej i można się na nich oprzeć i właśnie na tej podstawie ja też tak zrobię. O temacie tym prawa sztucznej inteligencji i tak dalej pisałem już w 2021. Jak pewnie się domyślacie teraz więcej wejść mają te wpisy niż wówczas, ale to naprawdę nie jest tak, że nagle pozostaliśmy bez niczego i że wzięliśmy się tu znikąd i musimy się kompletnie męczyć z tym, że nie ma sobie jak z tymi przepisami poradzić. Jak już Wam powiedziałem o roku 2021 to cofniemy się jeszcze dalej do roku 91 do piwka, a raczej do niejednego piwka, do licznych piwek, które prawdopodobnie miał w sobie Tom Waits w momencie, gdy dowiedział się, że usłyszał w radio, że jego głos reklamuje czipsy. On jest raczej osobą znaną z tego, że nie daje swojego głosu do reklamy, natomiast to był taki moment jego życia i spożywania alkoholu, że brał pod uwagę, że to nagrał i nie pamięta. W rzeczywistości jednak jak się miało okazać to nie był on. Znaleziono, nazwijmy to umownie podrabiańca. Znaleziono gościa o identycznym głosie, który nagrał i wszyscy myśleli, łącznie z samym zainteresowanym Tomem Waitsem, że to on reklamuje te czipsy w tej reklamie. Chyba mógł być niezadowolony, no nie? Był. Poszedł z tym do sądu. Nie będę was z tym zanudzał, jakby skrócę to maksymalnie. Tak? Poszedł potem do sądu wyższego. Wszędzie gdzieś to się tam kręciło, kręciło. Clou jest takie. Wygrał. Tom Waits dostał hajs. Więc mamy tutaj pierwszą już interesującą może informację w kontekście tego, że to zwycięstwo nastąpiło. No bo zadajmy sobie pytanie takie, Weter, a co jeśli, czy to w ogóle jest jakaś różnica, kto jest podrabiańcem? Z punktu widzenia Toma Waitsa. Czy jemu robiła różnicę, że to był akurat człowiek, czy jeżeli to byłaby sztuczna inteligencja? Z jego punktu widzenia dalej to jest, mówiąc potocznie, jechanie na jego fejmie. Więc co prawda jeszcze nie mogę wam tego powiedzieć, wiecie, ze stuprocentową pewnością, ale w tej chwili już dzieją się sprawy. Np. Skadeff Johansson jest niezadowolona z tego, że wykorzystano jej głos przy pomocy sztucznej inteligencji. Zainicjowała taką sprawę. I ja myślę, że dzięki niej i dzięki temu wszystkiemu sprawa Toma Waitsa zyska drugą młodość. Niedawno zakończony strajk aktorów w Hollywood, m.in. jednym z postanowień kluczowych dla niego był zakaz tzw. aktorów zombie, co innymi słowy oznacza, zakaz zatrudniania tu cudzysłów w filmie osób, które po prostu nie żyją bez zgody ich spadkobierców. Jeszcze do dwa tygodnie temu mogliście zrobić swój film zatrudniając nim Bruce Lee. Nie mieliby tutaj do gadania nic jego spadkobiercy itd. Teraz jest ban. No ale ktoś musiał o tym pomyśleć, tak? Więc jesteśmy w miejscu, w którym o takich rzeczach zaczyna się myśleć, ale często wyciągając to z rzeczy starych. Analogicznie chcę wam zwrócić uwagę, że pozostając w temacie gwiazd, tym razem opowiem wam o gwieździe w postaci czarnej dziury. I może pamiętacie ten obrazek. Z tego czasu był modny, nazwijmy to, ponieważ to było pierwsze zdjęcie czarnej dziury. Dużo osób zastanawiało się, czy może go użyć np. w swoim marketingu itd. Pojawiały się obrazki. Moim ulubionym obrazkiem był taki, w którym w głębi, w środku tej czarnej dziury znajdowało się logo ZUS. W każdym razie, czy to było dopuszczalne? Ja odpowiedziałem w ten sposób. Wpisam u siebie właśnie na stronie, który odwołał się do Wikipedii. Na Wikipedii jest generator podpisów pod zdjęcia. I tutaj jak widzicie jest również podpisany autor. Teleskop. No tutaj postawiłem nieprzypadkowo znak zapytania, bo w rzeczywistości autorem tego zdjęcia nie jest teleskop w rozumieniu prawa autorskiego, tylko autorem jest organizacja, która się nazywa Event Horizon Telescope. Czyli, chcę wam zwrócić uwagę na to, że wychodzi na to, że autorem nie może być narzędzie. To musi być zawsze człowiek. Taka jest definicja zresztą utworu w rozumieniu prawa autorskiego. Zaraz jeszcze tą definicję sobie rozbudujemy, zresztą możemy już teraz. Ale to nie może być automat, to będzie człowiek. Jedyny moment, gdzie dzisiaj was zarzucę prawem, to jest właśnie definicja utworu. Ultra uproszczona. Zależy mi na tym, żebyście zwrócili uwagę na dwa słowa, które zaznaczyłem tam na czerwono. Czyli, że utwór to musi być przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Do tych słów twórczej, indywidualnej będziemy dzisiaj jeszcze wracać, bo będziemy się zastanawiać, co z tą sztuczną inteligencją i jak to się właśnie ma. Zarówno w kontekście rzeczy włożonych w tę magiczną czarną dziurę, w ten bęben sztucznej inteligencji, jak i oczywiście wyplutów. Dwa scenariusze, zaczynamy od pierwszego. Włożonych w celu wytrenowania modelu. Wytrenowaliśmy model na tym, że coś zostało włożone do sztucznej inteligencji. Po to, żeby powstał ten obraz, który widzicie, najpierw trzeba było nakarmić narzędzie sztucznej inteligencji fragmentami oryginalnego Rembrandta. Tyle fragmentów, ile widzicie na reklamie, nie będę czytał, bo straciłbym trzy dodatkowe minuty. Co z prawami autorskimi do tych fragmentów? No więc sprawa wygląda tak, akurat tu prosto. Rembrandta wystarczająco długo nie ma z nami, jakkolwiek technicznie to brzmi, zatem te prace są w domenie publicznej i to mogło nastąpić. Tylko że, ja chcę z wami porozmawiać o sytuacji, gdyby one nie były. Gdyby jednak to było tak, że to są prace osób żyjących, tak jak to wygląda w praktyce. Stable diffusion, mid-journey, jata GPT itd. Co wtedy? Linia obrony jest potrójna, że tak powiem. Po pierwsze, nie są utworami. Te rzeczy zaciągnięte nie są utworami. Jeżeli ja bym wrzucił zdjęcie przedstawiające na stole cytrynę, no to to nie jest indywidualne, nie jest twórcze. Dlatego tak uparcie wracam do tych słów. Tam nie ma jakiegoś wielkiego kadrowania, oświetlania, umiejętności nadających ten przejazd indywidualności, twórczości itd. Druga możliwość, że są wystarczająco zdemontowane, ja to bym określił. Pewnie nie macie w tej chwili, nie wiecie co mam na myśli, więc podam wam przykład wystarczająco zdemontowanego utworu. Wy znacie ten obraz, oczywiście, że go znacie, natomiast pojedynczy zielony pikselek nie ma ochrony praw autorskich, bo jest wystarczająco zdemontowany i można było wrzucić bęben w skutek tego demontażu. Trzecia możliwość to jest kolarz. W prawie jest coś takiego jak prawo cytatu, że część utworów, która polega na tym, że zaczerpuje z innych utworów pastisz, karykatura itd., ale również kolarz może brać inne utwory, no bo na tym polega. Więc to jest trzecia linia obrony. Przed kim oni właściwie się bronią? No na przykład przed papką, której prawdopodobnie kreskę znacie. Przypuszczam, że kojarzycie te obrazki i ona jest jedną z osób, które zainicjowały pozew tzw. stable diffusion litigation względem takich narzędzi jak stable diffusion i analogicznych, mówiąc tak po ludzku, ej ja sobie nie przypominam, żebym się zgadzała. Ja sobie nie przypominam, z jakiej racji to się dzieje. Czekamy na rozstrzygnięcia oczywiście. Bliżej ja osobiście jestem tego, że ona przegra, a nie wygra, z powodów, które wymieniłem wam na poprzednim slajdzie, ale to, co jest kluczowe dla was, wydaje mi się, to jest to, że ten proces i te procesy analogiczne są tak medialne, nie ma aż tak dużego wpływu na was, na to, co tu się dzieje. Co się stanie, jeżeli ona wygra? Z waszego punktu widzenia? Zaczniecie używać innego narzędzia. Taka jest brutalna prawda. Więc skończy się jak z Napsterem. Jesteście młodzi, ale część może osób pamięta. Napster to była pierwsza rzecz, która pozwalała na dzielenie się MP3-kami i tak dalej. Różni artyści, między innymi Metallica, skillowali to, że tak powiem, prawnie, no ale Napster jest teraz zmarłym ojcem chrzestnym wszystkich innych streamingów, które mają się całkiem dobrze. To, że on odszedł, że przegrał, prawnie, nie spowodowało zatrzymania tej rewolucji streamingowo-mp3-kowej, zwał jak zwał. I założę się, że analogicznie skończy się sytuacja również w przypadku właśnie, no ewentualnie odstrzelonego narzędzia przez któryś z takich pozów. Wytrenowanie modelu mamy z głowy. Scenariusz drugi, włożenie czegoś w celu jakby obróbki przez sztuczną inteligencję. To wygląda tak. Mamy sobie zdjęcie. Piękna, zakochana para. Autorem tego jest mój fotograf ślubny, czyli firma PIK Quadrat. Teraz uwaga, czary mary dzieją się ja przy pomocy sztucznej inteligencji. Wyciąłem to zdjęcie z tła, te dwie postacie oraz nałożyłem na inne. I co z prawami do tego, nadal do tych dwóch postaci? Odpowiedź macie już na slajdzie. To nie znika. Pomimo tej wielkiej magii, tego czary mary, nadal te dwie postacie należą do tamtej osoby, która zrobiła to zdjęcie, czyli tej firmy. Czyli to oznacza innym słowem, że jak widzicie przeróbki typu Frank Sinatra śpiewa ABBA. To zostawmy na razie tego Franka w spokoju, ale ABBA nadal ma prawa autorskie do swojej piosenki. Trzeci scenariusz i przeskakujemy już do drugiej strzałki, czyli rzeczy wyplute, że tak powiem, przez sztuczną inteligencję. Na dobry początek takie proste, to znaczy bez naszego jakiegoś wielkiego wkładu, wysiłku. Wchodzicie sobie na stronę Dispersant Does Not Exist, pojawia wam się buzia. Każdemu z was pojawiłaby się inna, nigdy taka sama. Za każdym razem jedyne co moglibyście zrobić to odświeżać tę stronę i wciąż, wciąż pojawiałaby się kolejna buzia. Jak wyglądają prawa autorskie do tych buziek? Słuchajcie, ja zaryzykuję tezę, że warto wam przypomnieć tę definicję utworu jako rzeczy chronionej prawem autorskim i podkreślić jeszcze raz te słowa twórczy i indywidualny. Czy to jest twórcze i indywidualne, taka buzia, czy jednak jest to bardziej takie zdjęcie, nazwijmy to umownie, z fotobudki? Ja bym uznał, że to jest zdjęcie z fotobudki, a jeśli jest to zdjęcie z fotobudki, no to mamy tu do czynienia z tym, że, uwaga, będzie wnioskowanie, że wytwór AI z fotobudki nie jest indywidualny, skoro nie jest indywidualny, to nie jest utworem w rozumieniu prawa autorskiego, skoro nie jest utworem, to nie jest objęty ochroną. Skoro nie jest objęty ochroną, to nikt nie ma praw, nazwijmy to umownie. I ku tej drodze myślenia skłaniają się często puki co sądy np. w Stanach Zjednoczonych, mówiąc, że copyright protection tutaj już na ten moment nie ma miejsca. Kolejny scenariusz. Tym razem wkładamy, ale nie ingerujemy. Coś wkładamy do sztucznej inteligencji. Wy znacie ten scenariusz, tylko od drugiej strony. To jest ten sam scenariusz, który już widzieliście, tylko teraz rozmawiamy o prawach autorskich nie tych dwóch postaci, tylko całego obrazu, nazwijmy to umownie, który widzicie na zdjęciu, na slajdzie. Cały slajd. Czy ja mam do niego prawa autorskie? Czy to jest twórcze? No nie szalałbym. Czy to jest indywidualne? Też nie szalałbym. Wyjęcie z tła jednej rzeczy, nałożenie na drugą? Chyba nie. Też skłaniałbym się ku temu, że to nie podlegle tej ochronie praw autorskich, a więc jakby nikt nie ma praw. Zostaje nam scenariusz, jest zarówno wkład, jak i ingerencja. Zwłaszcza skupię się na tym słowie ingerencja. Cytując m.in. wyroki sądowe, które mówią, jak rozumiemy to, że to było twórcze, że to było indywidualne. Te wyroki mówią np. że ta osoba dobierała parametry, że ta osoba dokonywała twórczych wyborów, że ta osoba jakby wiecie, podjęła ten wysiłek czasowy, energetyczny, zwała jak zwała. Czyli w tym scenariuszu teraz rozmawiamy sobie o prawach obrazu, który widzicie na slajdzie. Czy ma ochronę ten Rembrandt rzekomy, Rembrandt, który znajduje się na slajdzie? No więc odpowiedź jest taka. Autorytety, większe niż ten, który widzicie na slajdzie, autorytety mówią to na zasadzie, że program tylko analizował te podane mu rzeczy, natomiast program dał tylko tyle od siebie, był w pewnym stopniu narzędziem, ludzie przesądzili o nadaniu temu określonych cech, wobec tego są autorami. Przesądzając, dobierając parametry, dokonywając twórczych wyborów i te wszystkie cytaty, które powiedziałem wcześniej, można zaryzykować tezę, że to jest narzędzie, że sztuczna inteligencja staje się tylko narzędziem. Nie dzielicie się prawami autorskimi z ołówkiem, z kanwą, z paintem itd., tak? Więc mamy tu do czynienia w takim razie z tym unarzędziowieniem, które trochę się kłóci. Wiem o tym z wyrokiem, który widzieliście przed momentem, ale ten wyrok był na takim stanie, jak to mówimy prawnicy, stanie faktycznym, który polega na tym, że hop, hop, hop, tam są proste rzeczy. Przy tych bardziej skomplikowanych myślę, że wyglądałoby to jednak nieco inaczej. Tym bardziej, że w Polsce prawa autorskie nadano instrukcji, nadano meblom, nadano nagrobkowi, nadano kompozycji kwiatów, więc rzeczą, które być może na pierwszym kroku nie wydawałyby się wam twórcze, indywidualne, a jednak. Skoro przegadaliśmy już pewien scenariuszy, no to zadajmy sobie jeszcze kolejne pytania. Zbierał parametry, dokonywał twórczych wyborów, siedział nad tym, metodą prób i błędów, męczył się itd. Czy nie powinniśmy pomyśleć o ochronie promptu, samej treści? Nie to, co się wypluje po kliknięciu Enter, tylko samej treści. Ja uważam, że prawa promptu autorskie można uznać, że istnieje, że prompt jest jak wiersz. Wiersz w uproszczeniu możemy zdefiniować jako zestaw słów, który w całości znaczy więcej niż te słowa pojedynczo. Prompt również możemy tak zdefiniować. Zestaw słów, które w całości znaczy więcej niż to pojedyncze. Paradoksalnie łatwiej jest wykazać prawa autorskie do promptu, a nie do tego, co się wypluje po tym, gdy on powstał. Następny wątek to są znaki towarowe nawiązania. Jeżeli wy powiedzielibyście sztucznej inteligencji, wygeneruj mi np. Aragorna w koronie Burger Kinga. Czy Burger King by się tutaj rzucał, że tak powiem miał pretensje? No chyba nie, umówmy się, co im to przeszkadza tak naprawdę, nie? No chyba, że np. ta postać byłaby otyła. No chyba, że np. okazałoby się, że jakoś jest niezgodna z jego ideami. Wtedy nagle oni by sobie przypomnieli o należnych ich prawach i to, że to jest sztuczna inteligencja raczej nie do końca byłaby dla was linią obrony. Tak było np. jak Breivik lubił się poruszać w ciuchach Lacoste. No i Lacoste mówiło, że bardzo prosimy, żeby to jednak usuwać. Głos, styl itp. To trzecia rzecz, o której chcę wam powiedzieć. Wracamy do tego Sinatry. Czy on by mógł mieć pretensje o piosenkę, jak śpiewa rzekomo Abbe? Hej, już o tym rozmawialiśmy. Więc możemy wrócić znowu do tej sprawy, że Waitsowi się udało, niezależnie od tego, czy to człowiek, czy to nie człowiek. Możemy wrócić do sprawy, że jeżeli czasem wpiszecie prompta Salvador Dali style, to on po prostu nie zadziała. Bo te osoby tak powiedziały, że to ma być metaforyczna 404, że to nie zadziała. Możemy porozmawiać sobie o tym, że jeśli wpiszecie takie coś w pliku txt robot, to będzie to na nieszczytywana, że tak powiem, sztuczna inteligencja. Możecie przy pomocy narzędzia, które widzicie za moimi plecami, spójrzcie na nich, będzie czwarty rząd, zatruwać tę grafikę i na grafice, która jest kapelusz sztuczna inteligencja będzie widzieć ciasto. Więc nie będzie się ten kapelusz zasysał jako źródło do robienia sztucznej inteligencji. Albo możecie po prostu, tylko ja, sprawdzać, czy zostaliście zastosowani do wytrenowania tej sztucznej inteligencji. Sprawdzajcie. Warto. Jestem tego zdania. I zwróćcie uwagę, że to oznacza, że ochrona staje się narzędziowa, nie zaś taka prawna, że narzędzia wyprzedzają. Że na przykład TikTok mówi, że oznaczajcie, że YouTube mówi oznaczajcie, po prostu narzędzia wyprzedzają w tym kontekście prawo. EU Act, unijny akt, który tutaj jest projektowany, któremu kibicujemy, w mojej ocenie warto, mówi na przykład, niedopuszczalne jest to, co kojarzycie z Chin, czyli social scoring. Czyli ocenianie ludzi jako lepszych, gorszych obywateli. Nie ma tak, że decyzja podjęta przez sztuczną inteligencję nie będzie miała jakiegoś organu odwoławczego. W momencie, gdy to wejdzie, to ten EU Act powie, ma być ten organ odwoławczy. Ogarnijcie się. EU Act jest fajny, ja uważam, że powinniśmy wszyscy mu kibicować, ale EU Act dotyczy naszej wolności, naszego bezpieczeństwa, praw człowieka itd. Nie dotyczy rzeczy, o których powiedziałem wam dotąd, więc nie liczcie na to, że on rozstrzygnie kwestie, którymi podzieliłem się z wami dotąd i wyciśnie, jak wiecie, jak cytrynę. A skoro o cytrynie mowa, to jest Blunt Lemon Jefferson, taki bluesman. Potrzebny mi jest na dzisiejsze spotkanie po to, żeby wam powiedzieć, że mamy tylko to jedno zdjęcie tego faceta. On ma ksywę, jak powiedziałem, Lemon. Więc ja wpadam na pomysł pod tytułem, zrobię zdjęcie, jak on trzyma cytrynę. Nie jest to może zdjęcie szalenie oryginalne, pomysł itd., ale są dwa ryzyko. Po pierwsze, na przykład to zdjęcie w lewym dolnym rogu jest już bardzo podobne do pierwotnego. Jest ryzyko, że splagiatowałem. Tylko i wyłącznie dlatego, że baza była tak mała, wynosiła jedno zdjęcie oryginalne. Po drugie, w tej chwili sztuczna inteligencja, szukając zdjęć Blunt Lemona Jeffersona, znajdzie te pięć zdjęć. I nagle na tych zdjęciach, czy tego chcemy, czy nie, zaczną się pojawiać cytryny. My chcemy mieć Blunt Lemona Jeffersona na koniu i nagle w 80% przypadków jest cytryna. O! Trzeba będzie sobie też z tym poradzić i właśnie do takiej czujności i odpowiedzialności was zachęcam. Bo OpenAI mówi, chcemy by, żeby nas uregulowano. Mówi, będziemy was bronić za to, że nabroniliście coś prawnie. To jest prawie cytat z nich, tylko, że to jest cytat z faceta, który, jak dobrze wiecie, za moment może zniknąć. Wszystko się odwróci do góry nogami, sama Altmana nie ma i co. I nie poradzicie sobie, możecie tylko żyć, aaa, nie chciałem, nie? To nie była moja wina. A też zadaję nieprzypadkowo. Jak tysiąc razy w wakacje wpisało się w chat GPT literkę A, to wyskakiwały losowe wyniki. Mogłem tam wpisać tysiąc razy A i wyskoczyłoby mi wasze zapytanie, jak poderwać go się z Wydziału Zarządzania. I może byście nie byli z tego wcale zadowoleni. Ale są też inne błędy analogiczne. Moglibyście się zdziwić po prostu, że jednak nie do końca wam się to podoba, więc pilnujcie się, czy na pewno to takie wrzucanie powinno mieć miejsce, zważywszy nie tylko na to, ale na przykład na jakieś tajne rzeczy, jak receptura Coca-Coli. Ona nawet nie jest w patentach, ona jest tak tajna, że bali się, że wycieknie z patentów. A jakby ktoś zapytał o coś? A jeżeli ja na przykład tworzę strategię marketingową firmy X i zaciągam jej strategię marketingową już wcześniej zrobioną przy pomocy chat GPT firmy Y, przecież ją ma, przecież ją podałem. Bądźcie w tym kontekście czujni. Zwracajcie na to uwagę. 11% ludzi wrzuca, choć nie powinno, mówiąc delikatnie. Jeśli uważacie, że nie jesteście w tej grupie, spoko. 100 tysięcy wycieków to tylko jedno włamanie. Więc traktujcie, że wrzucając coś w sztuczną inteligencję, chat GPT i tak dalej, że liczycie się z tym, że to jednak się zdarzy wam wypluć komu innemu i podzielić nie z tym, z kim byście może chcieli. Więc bierzcie przykład na przykład z tych firm. Oni najpierw wprowadzili procedury. Potem wprowadzili pewne zasady, jak można to robić. No właśnie, wkładając do czarnej dziury, miej procedury. Zrób tak, żeby wiedzieć, na czym to stoi. Oprzeć się na czymś bezpiecznie. Sztuczna inteligencja z głową. I pamiętajcie jeszcze o jednej rzeczy kończąc wątek już praw autorskich również. Jeżeli ja zapytałbym sztucznej inteligencji, słuchaj, a potrafisz napisać książkę nie inspirując się cudzymi? Odpowiedź mogłaby prędzej czy później brzmieć, nie, a ty? My też tego nie umiemy. My też tego nie umiemy. Bądźcie tego świadomi. Więc bądźcie świadomi pięciu rzeczy z praw autorskich, o których wam powiedziałem. Trzech ryzyk, o których wam powiedziałem. Ej, a jak tu? Odpowiedzialności, ryzyk i tak dalej. Jeżeli chcecie wiedzieć o tym temat więcej, to oczywiście zapraszam was do siebie. Wprowadzę newsletter, który znajdziecie wpisując docet w lewym górnym roku. Jak wpiszecie Tomasz Palak na którykolwiek social media, to znajdziecie mnie również, a po klopce dodając PL znajdziecie moją stronę. Bardzo dziękuję.