Menu
O mnie Kontakt

ZMASLO w swoim najnowszym filmie przedstawił ciekawe sposoby na stworzenie własnej usługi do grania w chmurze. W ostatnich czasach usługi takie jak GeForce Now zyskały na popularności, co skłoniło autora do eksperymentowania z możliwościami domowymi. W filmie pokazuje dwa podejścia: jedno, które można wykonać lokalnie na komputerze, oraz bardziej zaawansowane, które wymaga serwera. Zmaslo podkreślił, że każde z tych rozwiązań ma swoje zalety i wady, co daje widzom szeroki wybór przy realizacji własnego projektu gamingowego.

Pierwszym zaprezentowanym podejściem jest wykorzystanie programu Parsec, który umożliwia zdalne połączenie z komputerem. ZMASLO omówił każdy krok potrzebny do skonfigurowania aplikacji, podkreślając, że Parsec jest prosty w użyciu i ma wiele przydatnych funkcji, takich jak wsparcie dla kontrolerów i niską latencję dzięki technologii peer-to-peer. Choć ma również swoje ograniczenia, takie jak zamknięty kod źródłowy, to dla wielu użytkowników będzie to wystarczające rozwiązanie.

Drugie podejście dotyczy budowy serwera gier w chmurze, a ZMASLO przystępuje do wymiany komponentów swojego serwera, aby dopasować go do nowej karty graficznej Nvidia GeForce RTX 4070 Super. Przekazanie karty graficznej do maszyny wirtualnej jest przedstawione jako wyzwanie, które wymaga odpowiedniej konfiguracji BIOS-u oraz poprawnego ustawienia IOMMU. Autor zademonstrował, jak można wprowadzić potrzebne zmiany oraz jak stworzyć maszynę wirtualną na systemie Proxmox, co w rezultacie pozwala na grę w chmurze z wydajnymi parametrami.

W dalszej części filmiku, ZMASLO zwraca uwagę na proces strumieniowania do urządzeń mobilnych. Użytkownicy mogą korzystać z aplikacji Moonlight. Pokazuje to na przykładzie gier, podkreślając, jak różne metody łączenia się mogą wpłynąć na jakość grania oraz opóźnienia, które mogą wynikać z połączeń mobilnych, a także ze strumieniowania z lokalnej sieci. Jest to doskonały przykład na możliwości jakie daje domowy serwer do gier, a także na to, jak można zapanować nad całą konfiguracją.

Na koniec, ZMASLO omawia statystyki swojego filmu, który uzyskał do tej pory 123412 wyświetleń oraz 5336 polubień. Spostrzeżenia oraz bliskie zrozumienie problematyki zdalnego grania sprawiają, że projekt, który podjął, może zainspirować wielu widzów do zbudowania własnej chmury gamingowej. Przedstawione rozwiązania dają podstawy do dalszego eksplorowania tematu, a także rozwijania własnych projektów w tej dziedzinie.

Toggle timeline summary

  • 00:00 Prelegent omawia modne usługi gier w chmurze, takie jak GeForce Now.
  • 00:06 Prelegent ujawnia swój pomysł na uruchomienie osobistej usługi gier w chmurze.
  • 00:19 Zostaną zaprezentowane dwa rozwiązania do stworzenia serwera gier.
  • 00:24 Pierwsze rozwiązanie jest proste i nie wymaga serwera.
  • 00:45 Nvidia sponsoruje film i dostarczyła kartę graficzną do eksperymentu.
  • 00:55 Używaną kartą graficzną jest Nvidia GeForce RTX 4070 Super.
  • 01:08 Prelegenci zapewniają, że starsze karty graficzne również mogą działać w tym zestawie.
  • 01:22 Wspomniano o różnych sposobach tworzenia serwera gier w chmurze.
  • 01:37 Streaming gier w lokalnej sieci uznaje się za stosunkowo łatwy.
  • 01:59 Zaleca się GeForce Experience i Steam Link do streamingu.
  • 02:16 Prelegent koncentruje się na dostępie do serwera z dowolnego miejsca na świecie.
  • 02:28 Zaleca się użycie Parsec do zdalnego połączenia z komputerem.
  • 02:42 Parsec jest promowany ze względu na przyjazną instalację i funkcje.
  • 02:59 Technologia stojąca za Parsec opiera się na protokole peer-to-peer.
  • 03:38 Parsec jest notowany jako oprogramowanie własnościowe z ryzykiem dotyczącym bezpieczeństwa danych.
  • 03:56 Aby korzystać z Parsec, należy założyć konto i zainstalować aplikację.
  • 04:10 Podkreślono łatwość podłączenia telefonu lub innego urządzenia do serwera.
  • 04:29 Omówiono testowanie poza domową siecią na LTE.
  • 05:11 Zauważono problemy z opóźnieniami inherentne w technologii gier w chmurze.
  • 05:46 Zostanie stworzony dedykowany serwer do gier w chmurze.
  • 06:34 Zamiana słabszego procesora na potężny Ryzen 9 3900X dla lepszej wydajności.
  • 06:56 Opisano instalację i konfigurację zestawu serwera.
  • 08:21 Prelegent krótko wyjaśnia tworzenie maszyny wirtualnej przy użyciu Proxmox.
  • 11:03 Szczegóły dotyczące finalnej konfiguracji do przekazywania karty graficznej do maszyny wirtualnej.
  • 20:16 Prelegent podsumowuje korzyści z rozwiązania strumieniowego Sunshine.
  • 18:21 Wspomniana jest potencjalna rozbudowa serwera gier w chmurze dla wielu użytkowników.

Transcription

Kojarzycie modne ostatnio usługi do grania w chmurze, coś pokroju GeForce Now? Wpadłem jakiś czas temu na pomysł, żeby postawić sobie coś takiego na własnym serwerze, czyli zrobimy sobie, można powiedzieć, własną usługę do grania w chmurze. I co ciekawe, do takiego problemu można podejść na wiele różnych sposobów. Ja w tym filmie pokażę wam dwa rozwiązania. Pierwsze będzie naprawdę bardzo proste, nie będzie wymagało serwera i możecie to zrobić na swoim komputerze. Wymaga to dosłownie kilka kliknięć i jesteście gotowi do działania. Ale zrobimy także wariant drugi, który faktycznie będzie wymagał serwera i będzie nieco bardziej zaawansowany, ale myślę, że będzie też dużo ciekawszy pod tym technicznym względem. I co mnie bardzo miło zaskoczyło, to Nvidia zdecydowała się zasponsorować ten film i wypożyczyli nam do tego eksperymentu taką oto kartę graficzną. To jest konkretnie Nvidia GeForce RTX 4070 Super i mamy tutaj takie ładne wydanie od Palita w wersji Jetstream. Na tej karcioszce sobie to dzisiaj skonfigurujemy i myślę, że będzie to działało naprawdę całkiem spoko. Ale jeżeli ktoś z was ma starszą kartę graficzną, nie przejmujcie się, też jest spora szansa, że u was to zadziała. Może po prostu działać to troszeczkę słabiej, ale sama jakby zasada powinna działać bez najmniejszego problemu. No dobra, a jak zrobić taki własny serwer do grania w chmurze? Tutaj sposobów jest naprawdę bardzo, bardzo dużo. Samych programów do zdalnego pulpitu to są chyba dobre setki. My dzisiaj sobie ten wybór zawężymy. Warto też powiedzieć, że jeżeli chcielibyście sobie przykładowo na swój telefon streamować gry w sieci lokalnej, to jest to w ogóle dzieci nieproste. Bo jeżeli mówimy o sieci lokalnej, czyli na przykład macie swojego PeCeta w pokoju obok, a chcecie sobie na przykład streamować gry na telefon leżąc w łóżku, to rozwiązanie jest znacznie prostsze. Jeżeli macie kartę od Nvidia, możecie skorzystać chociażby z GeForce Experience i po prostu streamowania a la Nvidia Shield. Ale możecie także wykorzystać Steam Linka, który jest darmową aplikacją i również pozwoli wam przesyłać gry bezpośrednio na wasz telefon. Problem robi się wówczas, gdybyśmy chcieli pójść o krok dalej, tak żeby nasz komputer czy serwer do grania był dostępny z dowolnego miejsca na świecie. I my właśnie tym dzisiaj się zajmiemy. No to zacznijmy od takiego łatwiejszego wariantu. Czyli nie macie serwera, macie po prostu kompa i chcecie się do niego dostać zdalnie, żeby pograć czy popracować. I moim zdaniem najłatwiejszym rozwiązaniem jest Parsec i to program, który pozwala nam się zdalnie podłączyć do komputera. Co fajne, Parsec do takiego zastosowania ma kilka zalet. Po pierwsze, jego podstawowa wersja jest darmowa, dobrze działa i sam program też jest turboprosty w konfiguracji i instalacji, a do tego ma obsługę kontrolerów czy także funkcję przesyłania dźwięku. Jednak tym składnikiem, który sprawia, że Parsec fajnie nadaje się do takiego zastosowania, jest to, na jakiej zasadzie on działa. Otóż działa on na tak zwanym protokole BAD, który jest opracowany przez Parseca. Jednak sam obraz nie jest przesyłany przez ich serwery i jest wysyłany na zasadzie peer-to-peer, więc w teorii powinniśmy mieć naprawdę całkiem niezłą latencję. Do tego Parsec wspiera kodeki H.264, H.265, a nawet eksperymentują z AV1. Ten program jest w stanie wykorzystać enkodery NVENC, które znajdują się w karcie NVIDIA, na której dzisiaj będziemy to konfigurować, więc w teorii powinniśmy mniej obciążać system, z którego będziemy streamować. Minusem natomiast Parseca jest to, że jest on rozwiązaniem własnościowym. Nie możemy zobaczyć kodu źródłowego, nie wiemy dokładnie, co w programie się dzieje, a jakby nie było, to zawsze jest ryzyko, że ktoś niepowołany może nam się do komputera dostać, no bo w końcu streamujemy całą jego zawartość i po prostu warto mieć tego świadomość. Żeby Parsec nam zadziałał, musimy sobie w pierwszej kolejności stworzyć konto, pobrać aplikację na komputer. Przy instalacji warto też zainstalować wirtual desktop driver, który może nam się przydać, jeżeli nie mamy podłączonego monitora cały czas do naszej karty graficznej. Logujemy się w aplikacji i gotowe. Mówiłem, że banalne, co nie? Teraz musimy sobie wziąć nasz telefon albo inny komputer czy laptop, zainstalować aplikację, łączymy się, cyk, działa. Jednak żeby sprawdzić, czy działa to z dowolnego miejsca na świecie, najprościej wziąć do ręki telefon, wyłączyć Wi-Fi i po sieci LTE sprawdzić, czy możecie się przez Parseca zdalnie do waszego peceta połączyć. Jeżeli jednak zdarzyłoby wam się tak, że wyrzucałoby wam błąd 6023, to będziecie musieli wtedy wejść na swój router i ustawić tak zwany UPnP, żeby Parsec mógł wydostać się na świat. No i możemy teraz połączyć się przykładowo z naszego telefonu, odpalić sobie takiego cyberpunka, ustawić wszystkie detale na ultra i możemy także skorzystać ze wszystkich dobrodziejstw, jakie oferuje NVIDIA, czyli możemy sobie odpalić Ray Tracing, Ray Reconstruction, DLSS czy nawet generator klatek. Taka streamowana gra wypada naprawdę bardzo dobrze. Część z was zapyta, a co z opóźnieniami? Są, jak to przy takiej technologii bywa. W sieci lokalnej po Wi-Fi 5 GHz na telefonie miałem ping zaledwie 5 milisekund. Gdy łączyłem się z mojego mieszkania do studio, no to opóźnienie wynosiło mniej więcej 60 milisekund. I takie rozwiązanie jest fajne, jeżeli wiemy, że wcześniej będziemy potrzebować zdalnie nasz komputer i po prostu zostawimy go włączonego. Ewentualnie możemy sobie skonfigurować VOL, czyli Wake On LAN, taką usługę, która pozwoli nam zdalnie włączać naszego peceta. I wszystko spoko, fajnie, ale to nie jest serwer. A dzisiaj powiedziałem wam, że zbudujemy sobie własny serwer do grania w chmurze. No i dobrze, to zróbmy w takim razie serwer, który będzie miał taką funkcjonalność. Dobra, słuchajcie, no to musimy się dostać do mojego serwera. Ja po prostu wyciągnę ten serwer i przeniesiemy sobie go do innego pokoju. Będzie nam prościej z nim pracować. Dobra, więc tak wygląda tutaj nasz serwerek. Tutaj mamy kartę 10 giga i tutaj w teorii sobie wepchniemy zaraz naszego ślicznego RTX-a. Ale musimy zrobić jeszcze jedną rzecz. Generalnie procesor, który tutaj mamy, to jest Ryzen 7 1700, czyli Ryzen pierwszej generacji. No do takiej karty trochę nie przystoi, więc musimy go wymienić na coś mocniejszego, żebyśmy nie mieli jakiegoś turbo wąskiego gardła. Wymienimy sobie na takiego Ryzena. To jest Ryzen 9 3900X, czyli 12-rdzeniowy procesor. Generalnie myślałem, że damy tutaj Ryzena 5600, ale zapomniałem, że pożyczyłem go Kamilowi i nie mogłem go znaleźć dzisiaj, więc damy taki. Dobra, no to musimy odkręcić na razie to boksowe chłodzenie. Na szczęście nie wylazł razem z chłodzeniem, więc jest gitarka. Dobra, wrzucamy sobie proca nowego. Słuchajcie, no nie mam psychy używać tego boksowego chłodzenia. Wrzucimy tymczasowo takie chłodzenie z Deepcoola. Ono też nie jest jakieś przesadnie ogromne, ale wiecie, tu chodzi o to, żeby procesor miał jakiś w miarę zapas, bo na czymś takim to byłoby ciężko. Dobra, chłodzenie siedzi. Sprawdzałem, pasuje dosłownie na żyletki. Głupi ma zawsze szczęście. Dobra, no to wrzucamy tego RTX-a. Kurde, no to na żyletki, tak totalnie na żyletki wejdzie, nie? Przyznałem się, nie spodziewałem się, że kiedyś będę do tej obudowy pakował aż tak dużą kartę graficzną. Trochę nam nasza 10-gigabitowa karta blokuje wentylatory, no ale cóż, it is what it is, nie? Ta karta akurat już ma nowe złącze 12-volt high power, ale na szczęście w zestawie mamy przejścióweczki z dwóch ośmiopinowych złącz, więc sobie wykorzystamy. I jakoś tak sobie to wepniemy tu. Cyk, klikło na pewno dobrze. No jakoś tak ten kabel tutaj puścimy, no. Nie za pięknie to będzie wyglądać, ale w końcu to serwer, nie? To ma działać, nie wyglądać. No to co? Trzeba sprawdzić, czy przeszczep się przyjął, co? Pacjent żyje, jak widzicie, mamy pionowo biosik. Dobra, wkładamy go z powrotem do szafy i postawmy sobie nasze VM-ki i przekażmy tam kartę graficzną. No dobra, no to łatwa część roboty za nami. Teraz musimy zrobić tak zwany GPU pass-through. Ja na swoim serwerze mam system operacyjny Proxmox, który jest oparty o Linuxa i umożliwia nam łatwe tworzenie kontenerów i maszyn wirtualnych. Koncept wygląda tak, że stworzymy sobie u mnie maszynę wirtualną z Windowsem i do tej maszyny wirtualnej możemy przerzucić sobie kartę graficzną, czyli RTX-a 4070 Super. To jest naprawdę fajny koncept, bo taką maszynę wirtualną mogę sobie włączyć, kiedy potrzebuję, a gdy jest wyłączona, no to serwer po prostu zużywa mniej prądu. Taką maszynę można też potem używać do grania, ale też na przykład do zdalnego montowania albo możemy ją udostępnić przykładowo naszemu znajomemu, który ma słabszego kompa, a na przykład ma dobrego neta. Jest multum zastosowań. Samo tworzenie maszyny wirtualnej z Windowsem i jego instalacja jest bardzo prosta i w to dzisiaj nie będziemy się zagłębiać. Ciekawszy sporo jest proces przekazania do tej maszyny wirtualnej karty graficznej. Jest do tego cała dokumentacja na stronie Proxmox-a i ja dam wam link w opisie. Po pierwsze i najważniejsze, musimy mieć włączone w BIOSie IOMMU. To jest opcja, która w uproszczeniu pozwala na przekazywanie różnego hardware'u do maszyn wirtualnych właśnie. I żeby sprawdzać, czy IOMMU nam działa, musimy użyć sobie takiej komendy. I jeżeli by wam nic nie wyskoczyło, to musicie sobie wejść do BIOSu i manualnie włączyć tą opcję. Ja dodatkowo włączyłem też opcję ACS, o której za moment. I teraz tak, żeby uzyskać efekt taki, jaki chcemy, musimy sobie wyizolować kartę graficzną do osobnej grupy IOMMU i to właśnie załatwia nam opcja ACS. Następnie komendą sprawdzamy sobie, czy faktycznie karta graficzna ma osobną grupę. I dla mnie są to dwie pozycje z numerem 16. Ale może zdarzyć się tak, że karta graficzna nie będzie miała swojej osobnej grupy i wtedy na przykład manualnie będzie ją trzeba przepiąć do innego slotu PCI Express. Do tego ja musiałem wpisać na blacklistę sterownik do karty graficznej, żeby po prostu nasz system hostujący nie używał tej karty graficznej, tylko żebyśmy mogli ją przekazać do maszyny. No i teraz już z górki. Przechodzimy do konfiguracji naszej VM-ki i dodajemy sprzęt PCI Express. Dodajemy nasze urządzenie z grupy IOMMU16, zaznaczamy, że to główne GPU i PCI Express. Oraz dodajemy jeszcze drugie urządzenie, ale tam zaznaczamy tylko PCI Express. I ostatnia rzecz, którą musimy zrobić, to edytować konflikt naszej maszyny i musimy po cpu host dopisać po przecinku hidden równa się 1. To jest taki drobny trik, żeby ukryć przed Windowsem fakt, że jesteśmy maszyną wirtualną. I gdy tego nie zrobimy, to sterownik graficzny od NVIDIA nie będzie nam działać i dostaniemy błąd 43. I jeśli to wszystko zrobiliśmy dobrze, to na ekranie monitora powinien wyświecić nam się obraz i nasza VM-ka działa z kartą graficzną. Wystarczy tylko zainstalować driver i finito. Mamy naszą maszynę wirtualną z kartą graficzną. Wszystko pięknie. No ale jak uzyskać tą funkcjonalność przesyłania ekranu i dźwięku? No i tu po raz kolejny możemy sobie skorzystać z parseka, którego pokazywałem wam wcześniej. I jeżeli zdecydujecie się na parsek, to jest jedna ważna opcja, którą warto zaznaczyć. Jest to dokładnie ta. I zaznaczamy ją po to, że w Windowsie jest taka ciekawa rzecz, że karta graficzna uaktywnia się tylko i wyłącznie wtedy, gdy jest podpięty do niej monitor. Ma to sens, prawda? No ale w serwerze niekoniecznie będziemy podpinać monitor do tej dedykowanej karty, więc po to jest ten sterownik, żebyśmy nie musieli mieć wpiętego monitora. Ewentualnie możemy użyć sobie takiego dupsa. Jest to tak zwany HDMI dummy, który oszukuje GPU, że wpięty jest monitor 4K. I takie cudo kosztuje 11 złotych i opcjonalnie do takiego setupu można to sobie dokupić. No i patrzcie, taki motyw. Jest odpalona nasza maszyna wirtualna. Odpaliliśmy sobie Parseca, pokazuje nam się. No i łączymy się na laptopie, który, jak widać, nie jest ani sprzętem gamingowym, ani też nie jest połączony do prądu. No to odpalmy sobie Horizon Forbidden West. Zobaczcie, no i mamy elegancko GeForce RTX 4070 Super. Mamy rozdzielczość troszeczkę wyższą niż 1440p. Możemy sobie normalnie włączyć DLSS i generator klatek. 150 klatek mamy, a stream leci do tego laptopa w 120 klatkach, więc jest to naprawdę ultrapłynne i naprawdę dość ostre. No powiem wam, ciężko się dopatrzeć tutaj jakichś artefaktów, no ale też nie ma co się dziwić, bo na ten moment działa nam to w sieci lokalnej. Ale przez to, że to jest nasz serwer do grania w chmurze, to możemy zrobić jeszcze jeden trik, bo możemy dać sobie tutaj pauzę, odłączyć się, odpalamy sobie naszą apkę Parseca na telefonie, dajemy sobie connect, czekamy momencik, aż nam się podłączy kontroler, no i możemy sobie dokładnie z tego samego miejsca kontynuować rozgrywkę bezpośrednio na naszym telefonie, ale nadal to cały czas działa na Wi-Fi, czyli jesteśmy w obrębie naszej sieci lokalnej. A wyjdźmy na dwór i połączmy się z LTE. Żeby nie było, mamy tutaj 4G, czyli mamy wyłączone totalnie Wi-Fi. Czy to jest ultimate setup do grania w gry na dworze? Nie wiem, ale wiem jedno, że działa. Jeżeli chodzi o input lag, no to patrzcie, robię klik, klik, no i jest oczywiście input lag, tak? No, działamy tutaj na sieci LTE, więc to nie jest jakieś szałowe, ale jeżeli chodzi o ping, słuchajcie, to mamy teraz 30 milisekund, nie? Oczywiście, tak jak zawsze, granie w chmurze i granie na sieci komórkowej nie będzie idealne, ale że mogliśmy sobie postawić własny serwer z własną kartą i że to, kurczę, działa bez jakichś większych problemów, mamy dźwięk, mamy wszystko, kurde, jest aż trochę niesamowite. Jak mówiłem, parcek jest naprawdę spoko, bo jest łatwy w konfiguracji, ale możemy pójść o krok dalej i skorzystać z rozwiązania open source, które jest po prostu dedykowane do takiego strumieniowania gier. I Sunshine hostujemy bezpośrednio na własnej maszynie. Jest to program zdecydowanie bardziej rozbudowany i ma dużo więcej opcji konfiguracji, ale między innymi też możemy skorzystać w nim z enkodowania kart NVIDII NVENC. Jeżeli chodzi o instalację, to wystarczy go pobrać z GitHuba i po prostu przeklikać wszystko dalej, dalej, dalej. Do łączenia się z serwerem Sunshine używamy programu Moonlight, który jest dostępny na PC, telefony czy nawet niektóre smart TV. I w sieci lokalnej wszystko z bomby działa. Odpalamy sobie apkę na telefonie i łączymy się z pecetem. Następnie wpisujemy na komputerze hostującym pin z aplikacji, który nam wypluło i voilà. Zabawniej robi się jednak, gdy chcemy dostać się po prostu spoza naszej sieci lokalnej. No i wtedy możemy skorzystać z VPN-a, który może macie już postawiony albo musimy po prostu przekierować porty na naszym routerze. Jej stała niestety jest dość długa i widzicie je wszystkie na ekranie, ale gdy je przekierujemy, to mamy wtedy faktycznie bezpośrednie połączenie do naszego serwera gamingowego. To co? Sprawdzamy, jak działa? Teraz skorzystamy sobie z Moonlighta, czyli będziemy się bezpośrednio łączyć do Sunshine'a, do naszego serwera. No i jak nam to wygląda? Odpalmy sobie może jakąś inną gierkę. Więc teraz jesteśmy połączeni przez Moonlighta. Mamy nasze GPU i Diablo, słuchajcie, ustawiłem w ogóle na Ray Tracing, bo dodali RT do Diablo. Możemy sobie nawet jeszcze włączyć generator klatek. No i możemy sobie pośmigać. Tylko Diablo to jest strasznie ciemna gra i myślę, że będzie wam ciężko zobaczyć, co się tutaj dzieje na ekranie, natomiast Proof of Concept działa i chciałem wam pokazać przede wszystkim to, że możemy się faktycznie połączyć do naszego serwera przez ten Sunshine i że to przekierowanie portów, które zrobiliśmy, rzeczywiście działa. WPM też sprawdził u siebie na telewizorze, czy aplikacja Moonlight zadziała i o dziwo dało się faktycznie połączyć. Tutaj macie nawet klip, który Marcel nam nagrał. Niestety z jego relacji wynikało, że akurat opóźnienia w tym przypadku były trochę zbyt duże. Natomiast u mnie w domu, gdy łączyłem się przez Moonlight, no to ping wynosił mniej więcej 60 milisekund. Właściwie było to bez różnicy, czy działałem na Wi-Fi, czy po kablu. Natomiast jeżeli chodzi o porównanie opóźnień między Parseciem a Sunshine, to szczerze było to dla mnie praktycznie bez różnicy, bo na jednym, jak i drugim programie ping wynosił mniej więcej 60 milisekund. Sunshine ma zdecydowanie więcej opcji i początkowo może być on troszeczkę przytłaczający, ile rzeczy można tam zmienić. I fakt, soft wymaga troszeczkę więcej wiedzy i czasu, żeby skonfigurować go tak, żeby działał zgodnie z naszymi oczekiwaniami. I o ile Sunshine jest fajny, bo jest otwarto źródłowy, to minusem jest to, że domyślnie nie bardzo chce działać bez żadnego monitora wpiętego do naszej karty graficznej. I do Sunshine akurat zaleca się właśnie użycie wcześniej wspomnianego HDMI Dummy. Alternatywnie możemy pobrać sobie taki fork sterownika IDDM, który działa na podobnej zasadzie jak ten z Parseca, ale nie jest to oficjalny komponent Sunshine, więc nie mamy gwarancji, że będzie to po prostu dobrze działać. Co ciekawe, to taki serwer do grania w chmurze można by rozbudować jeszcze bardziej, bo jest taka technologia, która pozwala nam podzielić naszą dużą kartę graficzną na mniejsze części, a następnie stworzyć na przykład trzy maszyny wirtualne, które będą miały po kawałku tej karty graficznej, no i wtedy możemy sobie na przykład, nie wiem, w trzy osoby grać na jednym serwerze i na jednej karcie graficznej. Chociaż na ten moment jest to technologia, którą dość ciężko się konfiguruje, ale może kiedyś się tym zajmę, jak starczy nam czasu. Dajcie znać, co wy myślicie o takim rozwiązaniu i do zobaczenia w kolejnych materiałach. Na razie. Bajuz!